Szkody

2.5K 77 87
                                    


*Perspektywa Shane'a*:

Obudziłem się w szpitalu, kiedy było już po wszystkim. Rozejrzałem się i zobaczyłem, że reszta mojego rodzeństwa tak jak i ja jest już opatrzona. Nie było tylko Sonny'ego. 

Koło mnie siedział Will, który zareagował od razu, kiedy zauważył, że się obudziłem.

-Hej młody, jak się czujesz?- zapytał troskliwym głosem.

-W miarę dobrze. Co z resztą?

-Nie najlepiej. Hailie i Dylan byli operowani, więc nie wiadomo, kiedy się wybudzą, a Tony... w najbliższym czasie powinien odzyskać czucie tam na dole.

-A Sonny?

-Z nim... jest bardzo źle. Konieczna była śpiączka...

-Został uśpiony?! Cholera...

-Tylko na czas aż jego stan nie ulegnie poprawie.

-Kurwa... Wiadomo chociaż, dlaczego doszło do wybuchu?

-Tak, ale to teraz nie istotne. Ważne, abyście w pełni wyzdrowieli.

-To nasza wina... Sonny chciał nam pomóc. Powinniśmy sprawdzić, czy z samochodem wszytko w porządku zanim...

-Nie obwiniaj się- przerwał mi.- Jest to niczyja wina. To po prostu się stało. A no i jest jeszcze jedna sprawa...

-Co znowu...?- westchnąłem zrezygnowany.

-Zepsuty hamulec w samochodzie Dylana to nie przypadek. Ktoś niepostrzeżenie włamał się na posesję i specjalnie naszperał w każdym z waszych aut. Ten ktoś został zatrudniony przez tego chłopaka, co go pobiliście, dlatego auta moje i Vince'a zostały nienaruszone.

-Ale jak w ogóle udało mu się wejść do garażu? Na chuja stoją tam ochraniarze jak mają problem ze zwyczajnym pilnowaniem, aby nikt się nie włamał.

-Zostali odurzeni jakimś gazem, ale na szczęście sprawca nie zauważył kamer i wszystko się nagrało.

-Pojebana sytuacja...- podsumowałem.

Jeden wypadek wyrządził tyle szkód... na dodatek jeszcze ten wybuch i poszkodowany Sonny. Dostałem również informację od Willa, że wzrok Dylana został poważnie uszkodzony i jest możliwość, że nigdy nie powróci w całości. Musieliśmy jednak czekać i zobaczyć jak będzie reagował jego organizm. 

Hailie też przeszła poważną operację. Blizna zapewne zostanie jej już na całe życie. Tony nie miał żadnych ''widocznych'' obrażeń poza rozciętym łukiem brwiowym, na którym widniał mu teraz opatrunek, a ja miałem tylko rękę w gipsie. 

Cały czas rozmawiałem na różne tematy z Willem, dopóki nie zjawił się Vince.

-Shane, kiedy tylko wyzdrowiejecie macie zaplanowane krótkie wakacje w Tajlandii. Ojciec chce się z wami zobaczyć.

-No dobra... a kiedy nas wypiszą?

-Hailie i Dylan na pewno muszą tu zostać jeszcze przez kilka dni od wybudzenia, natomiast ty i Tony dostaniecie go od razu, kiedy będziecie na siłach, aby opuścić szpital.

Niby wszystko wydawało się proste, ale czemu takie nie było? Fajnie będzie w końcu zrobić sobie przerwę od tego miasta, bo ciągle wysyła nas ono do szpitala i też zobaczyć się z ojcem, ale zanim to musimy dojść do siebie, co na razie słabo nam idzie.

-------------------------------

Miłego dnia/nocy <3


Ocenka, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz