Schody

5.3K 112 92
                                    

Z tych emocji nawet nie wiem kiedy udało mi się zasnąć, ale obudziłam się dopiero rano. Reszta chłopców dalej spała. Mój wzrok zawisł na Dylanie, który miał otwarte oczy. CZEKAJ CO???!!! Dylan się wybudził?! Od razu do niego podbiegłam.

-Dylan, jak dobrze, że odzyskałeś przytomność!- podniosłam lekko ton, ale tak, aby nie obudzić reszty.- Bardzo się o ciebie martwiliśmy.

-No już dziewczynko, nic mi nie jest.

-Jak się czujesz? Coś cię boli?

- Jestem tylko trochę słaby, ale to raczej normalne.

-Pamiętasz co się stało?- zawahałam się.

-Tak... pamiętam... A gdzie Vince?

Wtedy przypomniałam sobie jak kilka godzin temu lekarka przyszła poinformować, że dostał rozległego zawału, przez co wysłali go na dodatkowe badania kardiologiczne.

-On... bardzo obwiniał się za to, co się stało i kiedy przestałeś oddychać to... dostał zawału...

- Co?! Kiedy przestałem oddychać?!

-Kilka godzin temu.

- A co z Vincentem?

- Nie wiadomo. Nie zostaliśmy jeszcze powiadomieni o wynikach badań.

Niedługo później obudził się Will. Ucieszył się na widok Dylana. Poszedł zapytać lekarkę o stan Vince'a. Wrócił z dobrymi wieściami, ponieważ okazało się, że był to jednorazowy i krótkotrwały zawał, a reszta wyników jest w porządku i wypiszą go jeszcze dziś.

Bliźniacy dostali niezłego kopa po tych lekach uspokajających, bo spali jeszcze przez najbliższe kilka godzin, ale kiedy się przebudzili, zastanawiali się czy nie mają przypadkiem zwidów i Dylan naprawdę odzyskał przytomność. Gdy Vince dostał wypis, dołączył do nas i oszczędził nam zmartwień, bo wyglądał naprawdę dobrze, jak na kogoś kto jest po zawale.

-Vince, kiedy dostanę wypis?- zapytał Shane.

-Jeszcze w tym tygodniu.

-A nie mógłbym wyjść wcześniej? Bo ja i Tony mamy pojutrze ważne egzaminy i jeśli ich nie zdamy, możemy zawalić klasę.

-Zapytam lekarzy czy jest ryzyko wystąpienia komplikacji i wtedy zobaczymy.

Shane'owi udało się wywalczyć wypis, pod warunkiem, że będzie na siebie uważał i nie będzie wykonywać gwałtownych ruchów. Przystał na te warunki i mogliśmy wrócić do domu. Will został z Dylanem w szpitalu. W dniu egzaminów bliźniaków, ja również poszłam do szkoły.

Wszyscy jechaliśmy autem z Tony'm, bo Shane nie mógł prowadzić. Na pierwszej lekcji miałam angielski, więc udałam się pod salę, gdzie spotkałam Monę. Poprzedniego dnia nadrobiłam zaległości, dlatego bez problemu poradziłam sobie na niezapowiedzianej kartkówce. Zbliżał się już koniec lekcji. Szłam właśnie korytarzem, kiedy zaczepił mnie Jason.

-O proszę, ktoś tu raczył się w końcu pojawić w szkole. Jebana suka Monetów.

-Z każdą sekundą coraz bardziej narażasz się na oberwanie w twarz, więc radzę ci spadać Jason.

-Z chęcią komuś dzisiaj przywalę. Może to być nawet, któryś z twoich braci. Nie przeszkadza mi to- był bardzo pewny siebie.

Nie miałam ochoty na rozmowy z tym pajacem, więc ruszyłam przed siebie, idąc w stronę schodów. Na ich dole zobaczyłam stojącego Shane'a.

-Poczekaj Hailie, jeszcze z tobą nie skończyłem!- krzyknął Jason, po czym popchnął mnie tak, że spadłam ze schodów prosto na Shane'a.

Oboje leżeliśmy na ziemi. Usłyszałam jak syknął z bólu. Zorientowałam się, że krwawi...

----------------------------------

Zależy mi na tym, aby nie dawać zbędnych opisów, dlatego niektóre rozdziały są krótkie. Najważniejsza jest dla mnie akcja (której tu nie brakuje) i systematyczność w pisaniu, a ze względu na mój brak wolnego czasu różnie to bywa.

Dokładniej odpowiadając na jeden z komentarzy: Hailie też niedługo będzie miała ciekawą sytuację i będzie ona dość mocna. Co prawda będzie ona dopiero w 22 rozdziale, ale na razie chcę przycisnąć jej braci.

Ocena, krytyka i błędy -> ->

Rodzina Monet- moja wersjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz