*Perspektywa Tony’ego*:
W nocy znów nie mogłem spać, więc obmyślałem plan. Wiedziałem już, że cały budynek jest otoczony, dlatego zostawiali mnie samego, bo wiedzieli, że i tak nie dam rady uciec. Nie przewidzieli tylko, że mogę mieć przy sobie zapalniczkę. Nieopodal mnie stały dwie butle z gazem. Nie miałem innego wyjścia jak je podpalić. Przecież nie mogłem czekać aż Vincent się tu pojawi i zrezygnuje z udziału w organizacji. Zacząłem się uwalniać z czym zeszło mi sporo czasu, ponieważ byłem bardzo słaby. Kiedy zrobiło się jasno, Adrien przyszedł sprawdzić co u mnie.
Jaki on kurwa troskliwy.
Musiałem przeczekać aż wyjdzie, ale on postanowił przy mnie siedzieć. Ruszył się z miejsca dopiero kiedy zbliżała się godzina spotkania z Vincentem. Wykorzystałem okazję i przeciąłem ostatni trzymający mnie sznur, zawiązałem go na zapalniczce tak, aby ciągle się paliła i rzuciłem w stronę butli. Szybko wybiegłem z budynku, bo wyjście znajdowało się dosyć blisko, ale nie przewidziałem, że tak długo mi z tym zejdzie.
Nagle wszystko wybuchło i zaniosło się ogniem, a mnie wyrzuciło chyba 2 metry od budynku. Akurat wtedy zauważyłem dwa zbliżające się auta. Liczyło się dla mnie tylko to, że zdążyłem przed ich przyjazdem. Widziałem Adriena, który leży przygnieciony jakąś belką i jego nieprzytomnych, palących się ludzi. Poczułem jak coś we mnie uderza. Budynek się walił. Straciłem przytomność pod wpływem przygniecenia.
*Perspektywa Shane’a*:
To było straszne… Tony został przygnieciony gruzami fabryki, która się zawaliła. Vincent poszedł sprawdzić co z Adrienem, a ja, Dylan i Will próbowaliśmy wyciągnąć mojego bliźniaka.
-Santan nie został mocno ranny, ale jest nieprzytomny- oznajmił Vincent.
-To dobrze. Jak odzyska przytomność to go osobiście dobiję- powiedziałem.
-Shane, on nie przeżyje do jutra w tym stanie, więc nie musisz się martwić. Nasi ludzie zajmą się później jego ciałem- Vince pomógł nam uwalniać Tony’ego.
Kiedy się to udało, poczułem kolejną falę łez spływającą po moich policzkach. Były to gorzkie łzy rozpaczy, bo Tony leżał w kałuży krwi. Z klatki piersiowej wystawał mu metalowy pręt. Cały obraz przed oczami mi się zamazywał. Oddech ustabilizował mi się dopiero w szpitalu kiedy już 2 godzinę czekaliśmy w poczekalni, bo Tony był operowany. Oczywiście nie mogło być spokojnie i jak zwykle coś musiało pójść nie tak.
---------------------
Ocena, krytyka i błędy -> ->
CZYTASZ
Rodzina Monet- moja wersja
Teen FictionJest to moja wersja książki ,,Rodzina Monet". Wydarzenia są zmyślone!! Mile widziana krytyka i błędy :)) W większości piszę o braciach Monet, ale Hailie też się pojawia Rozdziały są codziennie!! (Może zawierać spojlery, ale żadne z wydarzeń nie dzi...