*Perspektywa Tony'ego*:
Była chyba 5 rano, ale nie przeszkodziło mi to w realizacji mojego planu, który wymyśliłem jakieś 2 minuty temu. Z impetem wpadłem do pokoju Shane'a nie dbając o to, że go przy tym obudzę.
-Ej no kurwa, co ty robisz?- warknął zaspany.
-Wstawaj zjebie, lecimy na tripa.
-Ćpałeś?
-Nie, czemu pytasz?
-Nie ważne. Wracając, Vincent wie?
-Dowie się.
-Gdzie ty chcesz na tego tripa?- przeczesał włosy palcami.
-No do Europy. Albo Azji. Albo tu i tu.
-Ja pierdolę, czy ty w ogóle to przemyślałeś?
-A po co? Improwizujmy.
-Idioto, mamy szkołę.
-Kurwa Shane, pierdol szkołę. Lecisz ze mną czy nie?
-No lecę, ale nie o jebanej 5 rano.
-To dawaj o 6.
-Niech będzie.
-I zajebiście. Teraz chodź przekonać Vincenta.
Nasza moc przekonywania jak zwykle nas nie zawiodła i choć Vince przez pierwsze minuty stanowczo odmawiał to po milionach błagań w końcu się zgodził, ale kazał nam się nie połamać i do dwóch tygodni być z powrotem. Przystaliśmy na te warunki chociaż nie mieliśmy pewności, czy uda nam się którakolwiek z tych rzeczy. Tak szczerze to myślałem, że Vincent nie da się ugiąć, ale ostatnio miał sporo spraw do załatwienia i jeszcze kilka rozmów z Dylanem na temat jego zawieszenia, więc chyba nie chciało mu się z nami dyskutować i stwierdził, że odpocznie od naszej dwójki chociażby przez te 2 tygodnie.
Godzinę później siedzieliśmy już w naszym prywatnym samolocie. Załodze powiedzieliśmy, że chcemy lecieć gdzieś do Europy, a gdzie to niech oni sami wybiorą, bo nam to zwisa. Końcowo po paru godzinach dotarliśmy do stolicy kraju o nazwie ,,Polska". Nie wiem kto wymyślił język polski, ale musiał być nieźle pojebany. W tym języku nie szło zrozumieć dosłownie żadnego słowa. Dobrze, że obok znajdowały się angielskie tłumaczenia, bo tak to nawet nie wiedziałbym w jakim mieście się znajdujemy. Złapaliśmy jakąś taksówkę, ale gorzej szło nam wytłumaczyć kierowcy, gdzie ma jechać.
-Na ulicę Karową do hotelu Bristol- powiedziałem.
-Ozcvjśćęą szczźżóż czdźąśćż ęrpzsczióv dźąćśiłkwdz?- zszczszcz to jedyne, co zrozumiałem z jego wypowiedzi.
-A można po angielsku?
-Inglisz? Yas yas- czyli jednak znał angielski. Jego polski akcent trochę utrudniał zrozumienie niektórych słów, ale końcowo się dogadaliśmy.
-Hir is jur hotel. Łelkom in Polend.
Dobrze, że recepcjonistka mówiła płynnie w naszym języku, bo jeszcze chwila słuchania kaleczonego angielskiego i chyba bym sobie zapchał uszy watą.
-Dojebany ten hotel- skomentował Shane.
-5 gwiazdek. Dość przeciętnie.
-Ale ładnie tu mają, więc dojebany.
-No w sumie nie jest źle.
W Polsce byliśmy 4 dni, które spędziliśmy na zwiedzaniu różnych ciekawych miejsc, takich jak bar czy klub. Poznaliśmy kilka dziewczyn, które dość dobrze mówiły po angielsku po pijaku i muszę przyznać, że spodobała mi się ich polska uroda.
Następnym krajem, który odwiedziliśmy była Dania. Już tam kiedyś byłem i obiecałem sobie, że wrócę tam z Shane'm, więc tak też zrobiłem. Zaczęło nam się nudzić już po 2 dniach, bo ileż kurwa można zwiedzać, dlatego stwierdziliśmy, że tym razem polecimy gdzieś do Azji
-Może Chiny?- zaproponowałem.
-Kurwa z Polakami się było ciężko dogadać, a teraz chcesz lecieć do kraju, w którym posługują się jebanymi znaczkami?
-No to może Japonia?
-Idiota...- westchnął.
-No co?
-Nic. Dobra, to może taka Australia?
-Nie, bo tam są kangury- mój argument był zajebisty.
-Lećmy może do Los Angeles to nie będzie kurwa jebanego problemu z kangurami.
-To miał być trip po świecie, a nie po Stanach.
-Masz lepszy pomysł?
-Japonia- powiedziałem.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-No dobra, niech ci będzie- w końcu się zgodził.
Drugi tydzień naszej małej przygody zapowiadał się cudownie. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, co nas czeka, ale byliśmy gotowi się o tym przekonać. Jak się później okazało chyba jednak tak całkiem gotowi nie byliśmy.
------------------------------------------------
150 rozdział! Do końca zostało ich już tylko 50 i każdy z nich coraz bardziej będzie przybliżał nas do rozdziału 200, a zarazem zakończenia naszej małej przygody :) Coraz bardziej zbliżamy się również do 500 tys. wyświetleń, za co jestem wam ogromnie wdzięczna! <33
Małą przygodę odbywają teraz również Shane i Tony. Co takiego może pójść nie tak? (wszystko)
Ocenka, krytyka i błędy -> ->
CZYTASZ
Rodzina Monet- moja wersja
Teen FictionJest to moja wersja książki ,,Rodzina Monet". Wydarzenia są zmyślone!! Mile widziana krytyka i błędy :)) W większości piszę o braciach Monet, ale Hailie też się pojawia Rozdziały są codziennie!! (Może zawierać spojlery, ale żadne z wydarzeń nie dzi...