*Perspektywa Dylana*:
Razem z Hailie byliśmy w rezydencji. Planowałem pojechać z nią do szpitala, bo wiedziałem, że martwi się o bliźniaków i wolałaby przy nich być. Było dość wcześnie, dlatego po cichu wszedłem do jej pokoju.
-Dziewczynko, śpisz?- zapytałem szeptem.
-Nie- mruknęła sennie.
-Chcesz jechać do bliźniaków.
-Tak.
-Okej, to za godzinkę bądź gotowa.
-Mhm...
-Wszystko dobrze?- zmartwiły mnie te jej krótkie odpowiedzi.
-Tak, jest okej. Będę gotowa za godzinę.
-No dobra, ale na pewno?
-Mówiłam już, że tak!- nagle jakby się ożywiła.
-Hej, spokojnie. Nie ma co się unosić dziewczynko. Złość piękności szkodzi.
-Przepraszam- westchnęła.- Zapewniam cię, że wszystko jest w jak najlepszym porządku- głos jej złagodniał.
-Cieszę się- wyszedłem.
Nie wiem co jej się działo, ale widać było, że jest nie w humorze. Poczekałem na nią na dole. Korzystając z chwili zanim pojawiła się w kuchni zrobiłem sobie kawę. Zszedłem jej z drogi, aby już się nie wkurzała, bo przecież mieliśmy jechać odwiedzić bliźniaków.
Wyjechałem samochodem z garażu i czekałem na Hailie na podjeździe, bo poszła jeszcze po coś do pokoju. Nie było jej dobre 15 min. Poszedłem zobaczyć czy wszystko w porządku, bo zwyczajnie się martwiłem. Drzwi od pokoju miała zamknięte, więc zapukałem i nie czekając na odpowiedź wszedłem do środka.
-O KURWA HAILIE TY KRWAWISZ!!- krzyknąłem, kiedy zobaczyłem krew na łóżku, na którym siedziała.- JAPIERDOLE MUSIMY JECHAĆ DO SZPITALA!
-Dylan spokojnie, opanuj się! Nic mi nie jest.
-Jak to kurwa nic?! Ty krwawisz!
-Mam okres, okej?! To chciałeś wiedzieć?!
-No ale jak ci pomóc?! Nie znam się na tym!
-Po prostu daj mi chwilę. Zejdę jak będę gotowa.
-Może chcesz coś przeciwbólowego? Albo coś innego?
-Dylan idź stąd! Powiedziałam, że za chwilę zejdę.
-No dobra, dobra.
Zostawiłem ją samą. Nie byłem gotowy na coś takiego. Zadzwoniłem do Vincenta po radę.
-Halo Vince?
-Tak?
-Jest sprawa.
-Jaka?
-Hailie dostała tego no... jak to się nazywało?! Okresu, tak okresu i kurwa nie wiem co robić.
Vincent trochę mnie poinstruował. Doradził, abym zapewnił, że nic nie potrzebuje i dał jej spokój, bo z resztą sobie sama poradzi. Uspokoiło mnie to.
Kiedy zeszła na dół spytałem czy już jest okej i czy czegoś jej potrzeba, a następnie nie męczyłem jej już pytaniami, tylko w ciszy pojechaliśmy do szpitala.
-----------------------------------
Hej :) W końcu zrobiłam perspektywę Dylana, której długo, albo i nawet wcale jeszcze nie było. Mam nadzieję, że wam się spodoba <3
Pozdrawiam cieplutko <33
Ocenka, krytyka i błędy -> ->
CZYTASZ
Rodzina Monet- moja wersja
Teen FictionJest to moja wersja książki ,,Rodzina Monet". Wydarzenia są zmyślone!! Mile widziana krytyka i błędy :)) W większości piszę o braciach Monet, ale Hailie też się pojawia Rozdziały są codziennie!! (Może zawierać spojlery, ale żadne z wydarzeń nie dzi...