*Perspektywa Tony'ego*:
Obudziłem się w szpitalu. Nie wiedziałem, co się stało. Dopiero po chwili zacząłem sobie wszystko przypominać. Cały czas towarzyszył mi ból głowy. Co prawda mniejszy niż przedtem, albo raczej wczoraj? Ile ja byłem nieprzytomny? Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Była 6.20. To może jednak przedwczoraj? Nie miałem pojęcia.
Rozejrzałem się dookoła i ujrzałem resztę mojego rodzeństwa. Nie było tylko Willa i Vincenta. Swój wzrok zawiesiłem na bliźniaku. Miał on założoną maskę tlenową. Po chwili zorientowałem się, że ja też.
Miałem nadzieję, że z tego wyjdzie. Nie żebym nie martwił się o resztę, ale miałem jakieś takie dziwne przeczucie, że coś jest nie tak. Ostatnim razem, kiedy się tak czułem nie skończyło się to dobrze, więc tym bardziej obawiałem się, że może stać się coś jeszcze poważniejszego.
Nagle ktoś wszedł do sali. Chyba był to Vince, ale nie byłem pewny, bo zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Straciłem świadomość, a może i nawet przytomność. Ciężko mi było określić, co tak właściwie się ze mną stało.
Czułem jakbym się topił, ale też jakby coś mnie przygniatało. Jednocześnie też towarzyszyła mi wewnętrzna pustka i zewnętrzny chaos. Moje ciało było jak mur pomiędzy tym chaosem, a pustką. Tylko, że ta pustka była inna niż zwykle.
Coś ją pogłębiało i możliwe, że to moje myśli były przyczyną. Bowiem w mojej głowie zrodziły się najróżniejsze przemyślenia dotyczące mojej osoby. Nawet nie wiem skąd się wzięły, ale jakaś obca siła kazała mi je tworzyć.
Zacząłem wątpić w to, czy się obudzę, bo nic na to nie wskazywało. Byłem jak w klatce, z której nie mogłem się uwolnić. Czułem, że za chwilę nie będę miał czym oddychać i wtedy... otworzyłem oczy. Co się ze mną stało?! To było straszne... Nigdy się tak nie czułem...
Teraz na zegarze widniała 7.30, co oznaczało, że straciłem świadomość na jakąś godzinę. Bardzo mnie to zdziwiło, bo zdawało mi się jakby minęły wieki. Jednak coś się zmieniło...
Jako jedyny na sali miałem maskę tlenową. Reszta miała założone wąsy tlenowe, a łóżko, które wcześniej zajmowała Hailie było puste. Może był już następny dzień? A może zaczynałem wariować?
Zauważyłem jeszcze jedną istotną rzecz. Shane i Dylan byli przytomni, a koło nich stali Vincent i Will.
-Vince...- byłem słaby, więc powiedziałem tak głośno na ile pozwolił mi głos, aby zwrócić na siebie uwagę, ale nikt tego nie usłyszał.
Mijały kolejne minuty i dalej nikt mnie nie zauważył. Poczułem się trochę zignorowany, ale uznałem, że zwyczajnie nie zauważyli, że się obudziłem.
Walczyłem z zamykającymi się powiekami, więc moje oczy były mocno przymrużone. Bałem się, że jeśli je zamknę to znów odpłynę i pojawi się to dziwne uczucie, którego nie chciałem czuć.
Postanowiłem nie przejmować się resztą i zwyczajnie leżałem z nadzieją, że w końcu zwrócą na mnie uwagę. Niestety tak się nie stało...
-------------------------------------
Co to za dziwne uczucie? Kontynuacja już jutro!
Ocenka, krytyka i błędy -> ->
CZYTASZ
Rodzina Monet- moja wersja
Teen FictionJest to moja wersja książki ,,Rodzina Monet". Wydarzenia są zmyślone!! Mile widziana krytyka i błędy :)) W większości piszę o braciach Monet, ale Hailie też się pojawia Rozdziały są codziennie!! (Może zawierać spojlery, ale żadne z wydarzeń nie dzi...