Już od ponad godziny przeglądałam książki. Jakoś nie mogłam się zdecydować. Lepiej wziąć kryminał czy psychologiczną?
- Weź kucharską i wychodzimy. - skwitował Ayato, który nagle znalazł się koło mnie.
Z westchnięciem irytacji odłożyłam obie książki, po czym chwyciłam pierwszy lepszy romans. Spojrzałam na wręcz rozbrajającą minę wampira.
- Kobieta zmienna jest. - rzuciłam i udałam się do kasy, chichocząc przy tym pod nosem.
- Laito, a ty co kupujesz? - spytałam kapelusznika, który właśnie zajmował za mną miejsce w kolejce.
Bez słowa pokazał mi krzyżówki, po czym szepnął mi do ucha. - Moja pasja. Tylko nikomu ani słowa.
Tym razem wybuchnęłam głośnym śmiechem. Nawet nie zauważyłam, kiedy nadeszła moja kolej do zapłaty. Kiedy sprzedawczyni zajęła się moim pakunkiem, kątem oka dostrzegłam Shuu siedzącego w poczekalni. Biedak. Szybko załatwił swoje sprawy, a teraz musiał na nas czekać.
- Gdzie teraz idziemy? - spytała Yui, gdy wychodziliśmy ze sklepu.
- Byle nie do sklepu z ubraniami, bo skręcę komuś kark. - Ayato popatrzył znacząco na moją osobę.
Zaśmiałam się. Czy on mi czytał w myślach?!
- Skoro tak stawiasz sprawę chętnie się czegoś napije. - złapałam blondynkę za rękę i pociągnęłam w stronę kawiarni widocznej na końcu ulicy.
W sumie było miło. A w życiu bym się tego po tych wampirach nie spodziewała.
W wypadku zginęła cała rodzina.
Zatrzymałam się gwałtownie, po czym odwróciłam w stronę sklepu z elektroniką, przez który właśnie przebiegałyśmy. Wlepiłam wzrok w wiadomości telewizyjne. Sekundę później puściłam Yui i dotknęłam rękami szyby.
Cztery dni temu miał miejsce wypadek samochodowy. Pojazd wiozący cztery osoby uderzył w drzewo. Z całej rodziny przeżył tylko...
Nagle ktoś wyłączył telewizor.
- Ej, słuchałam tego!
Nikt mi nie odpowiedział. Po chwili Ayato złapał mnie za ramię. - Chodź Cass, idziemy do kawiarni, pamiętasz?
Pokiwałam głową i dałam mu się zaprowadzić do lokalu.
Gdy już zajęliśmy miejsca, Laito poszedł złożyć zamówienie. Z ulgą stwierdziłam, że dostałam tylko wodę. Chociaż z drugiej strony, mógł się trochę bardziej wysilić. Co dziwniejsze, w przeciwieństwie do śniadania tutaj rozmawialiśmy. I to normalnie. Dowiedziałam się, że Laito umie grać na fortepianie i nawet udało mi się wydębić od niego darmowe lekcje (Co prawda za cenę jednego wypadu do klubu, ale mniejsza z tym). W między czasie tylko raz wymknęłam się do łazienki zażyć "soczek".
Wróciliśmy do domu około pierwszej. Niestety nie udało nam się z Yui wejść do sklepu z butami, bo zostałyśmy stanowczo przegłosowane w sprawie powrotu do domu. W sumie było dwa na dwa, ponieważ Shuu nie brał w tym udziału, ale pozostała dwójka była "śmiertelnie" przekonująca.
Niemal od razu udałam się do pokoju i opadłam na łóżko. Przez chwilę wpatrywałam się w sufit. Nagle rozległo się pukanie.
- Otwarte! - krzyknęłam
- To ja. - powiedziała Yui. - Chciałam tylko zapytać, czy chcesz dołączyć się do gry w lotki?
- Chyba spasuje. - wymusiłam uśmiech. Reiji miał racje. Będę tego cholernie żałować. - Może innym razem.
- No dobrze. Do wieczora.
Zniknęła za drzwiami, zostawiając mnie tym samym z moimi myślami. Poczułam zawroty głowy, a po chwili znajomy ból w jamie ustnej. Napicie się krwi nadal nie wchodziło w grę, ale pomyślałam o tym co będzie za niecały tydzień. Gdzie trafie po śmierci?
Zacisnęłam mocno powieki. Kurcze. Bałam się. Strasznie się bałam.

CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanficKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...