- Nie ważne jak o tym pomyśle, zostałam bez niczego. - powiedziałam pierwsza, po długiej ciszy.
- Wcale nie. Nadal masz mnie i Edgara. - przerwał po chwili. Chyba domyślił się, że nie podniósł mnie na duchu nawet odrobinę.
Zaśmiałam się. - On będzie mnie szukał.
- To cię ukryjemy. Zresztą nie musimy. Teraz to ty jesteś głową Blacków. Jedno twoje słowo wystarczy, żeby Francis był poszukiwany przez cały świat wampirów.
Pokręciłam głową. Wsłuchałam się w głosy ludzi koło miasta.
- Jeszcze tylko ten i ruszamy!
Podniosłam głowę i obserwowałam jak zwykli ludzie ładują swoje bagaże do jakiegoś pojazdu.
- Nowe życie Smith. Już się nie mogę doczekać.
Zaintrygowałam się, po czym podeszłam do mężczyzn.
- Ehm... przepraszam. Gdzie panowie jadą?
- Plany są różne dziecko. - zbył mnie jeden z nich. - Tyle się tu ostatnio działo. Przez te cholerne wampiry pół miasteczka się przeprowadza.
Pokiwałam głową.
- A ty kim jesteś? Pierwszy raz cię widzę. - przyjrzał mi się dokładniej, po czym zdjął mi kapelusz. - Jesteś dziewczyną.
- J-ja jestem... Cassie..
- Co tu robisz? - spytał mnie podejrzliwie. - Gdzie twoi rodzice?
- Moi rodzice... oni nie żyją.
Nieznajomy zrobił speszoną minę. Chyba zauważył, że byłam bliska płaczu, po pochylił się i pocałował mnie w czoło. - Kiedy to się stało?
- Niedawno. - przełknęłam gule w gardle.
- Hej! Na pewno nie jesteś sama.
Pokiwałam głową.
- Jesteś?! O kurcze.
Zlustrowałam jeszcze raz mężczyznę. Był niski i trochę przy kości, ale z jakiegoś powodu go polubiłam. Nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za ramię. Był to Shuu. Tak racja. Wdałam się w niepotrzebną dyskusje. Już się odwracałam, kiedy nieznajomy złapał mnie za ramie. Podskoczyłam, przypominając sobie uścisk Francisa.
- Jak chcesz to jedź z nami.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego z otwartymi ustami.
- Ale ja pana nie znam.
- Jestem Banny. - uśmiechnął się szeroko. - Widzisz. Już mnie znasz.
Chciał coś jeszcze dodać, ale ktoś go zawołał. - Przemyśl to, a ja zaraz wrócę.
Zostawić wszystko i stąd wyjechać. Czy mogę tak zostawić dom i rodziców, nawet jeśli już nie żyją?
- Nie podejmuj pochopnych decyzji. - powiedział oschle Shuu.
Uśmiechnęłam się lekko. - Jestem w tym dobra, prawda?
- Niestety. - westchnął. - Widzę, że już zdecydowałaś. Zdołam cię jeszcze przekonać?
- Chyba nie. - schyliłam się i zerwałam z trawy kwiatek maku. Podałam go Shuu. - Dziękuje, że się dla mnie wróciłeś.
- C-co?!
- Myślałeś, ze uwierzę w tą bajeczkę o odwadze?
Zaczerwienił się. - Tak trochę tak. Ale jesteś odważna.
- Dlatego teraz uciekam?
Zamilkł. Wpatrywał się w kwiatek maku. - Ale wrócisz tu jeszcze?
Uśmiechnęłam się. - Nie mam już rodziny. Nie mam po co tu wracać.
- Wcale nie! - krzyknął Shuu i złapał mnie za rękę. Chciał coś powiedzieć, ale nagle przerwał. Na sekundę ścisnął mnie mocniej, po czym rozluźnił uścisk. Zauważyłam, że był bliski płaczu.
- Shuu. - zaczęłam powoli. - Nigdy cię o nic nie prosiłam.
Pokiwał twierdząco głową.
- Więc proszę cię teraz. Czy mógłbyś wymazać mi wspomnienia.
Zamarł. - Co proszę?
- Będę mieszkała wśród ludzi. Jako człowiek. Chce żebyś zabrał mi wspomnienia i całą wampirzą naturę.
- Chyba oszalałaś.
- Nie! Jak tego nie wymarzę, to będę o tym pamiętała do końca życia. O rodzinie, moim tytule i...- poczułam dreszcze.-..o tym co on mi zrobił. - zaczęłam łkać. - A jak kiedyś zapragnę tu wrócić?! On będzie na mnie czekał. Błagam cię. Zabierz mi to.
- Ale nawet nie umiem.
Pokręciłam głową i podeszłam do niego. - Oczywiście, że tak.
- Ale jak cię kiedyś znajdzie, nie będziesz mogła się bronić.
- Uznam go wtedy za nieznajomego szaleńca. Nie za członka rodziny. I umrę nie wiedząc, że to on zabił mi rodziców.
Zamilkł. - A jeśli dziwnym zrządzeniem losu spotkamy się ponownie?
- Dla dobra nas obu, nie mów mi kim jestem.
- Risa..
- Przysięgnij!
- Proszę cię.
-Ja ciebie też!
Przez chwilę walczył ze sobą, ale po chwili pociągnął mnie do siebie i szybko pocałował. - Już. Zrobione. Jak się obudzisz nie będziesz niczego pamiętała.
- A moja nieśmiertelność?
Dotknął swoich ust. - Ja ją mam.
Uśmiechnęłam się, po czym przytuliłam go. - Jesteś kochany.
Rozmawialiśmy do przyjścia Bannego, po czym się pożegnaliśmy. Przejechałam językiem po swoich wampirzych zębach po raz ostatni.
- Żegnaj Shuu. - szepnęłam do siebie i przejechałam palcem po swoim sercu. - Tutaj zawsze będę ciebie pamiętać.
Tak
To koniec wspomnień :D

CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanficKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...