Rozdział 1

4K 332 20
                                    

- Czy ona umrze? - usłyszałam cichy kobiecy głos 

- Raczej nie, ale podczas przemiany wszystko jest możliwe. Nie ma pewności.

Nagle poczułam dotyk zimnej dłoni na policzku. Był niezwykle kojący. Powoli uniosłam powieki. Przez chwilę obraz był zamazany, dlatego też parę chwil wystarczyło, żeby postać się oddaliła. Z ociąganiem podniosłam się do pozycji siedzącej i przejechałam spojrzeniem po wszystkich postaciach w pomieszczeniu. Była ich łącznie siódemka, w tym tylko jedna kobieta. Nagle poczułam ostry ból w jamie ustnej. Językiem przejechałam po zębach i nieznacznie się skrzywiłam. 

- Radze uważać. - odrzekł jeden z nich. Miał na sobie okulary. - Dopiero wyrosły, więc przez jakiś czas mogą boleć. 

Skinęłam lekko głową, nie wiedząc dokładnie o czym on mówi. Palcami dotknęłam swojej skroni. Cholera! Głowa mi zaraz odpadnie! 

- Jak masz na imię? - spytał znienacka okularnik. 

Otworzyłam usta, po czym gwałtownie je zamknęłam. O boże! Jak ja mam na imię?! Czy w ogóle mam jakieś imię?! Nagle zdałam sobie sprawę, że nie jestem nawet pewna, czy wiem jak wyglądam. Spojrzałam ukradkiem na pukle długich ciemnych włosów, które sięgały mi prawdopodobnie do pasa. Poczułam się jakbym widziała je pierwszy raz w życiu. A jaki miałam kolor oczu? 

- Ej! Ślicznotko słyszysz? - zaśmiał się jeden z nich. Miał czerwonawo-brązowe włosy do ramion i zielone oczy. Nosił też kapelusz. Kiedy na niego dokładniej spojrzałam, uśmiechnął się zagadkowo, po czym puścił do mnie oczko. 

- Nie wiem.- odpowiedziałam ściszonym i ochrypniętym głosem, gdyż na więcej nie pozwoliło mi palące gardło. 

- Tak myślałem - uzupełnił, po czym podszedł bliżej - Posłuchaj... z tego co się o tobie dowiedzieliśmy masz na imię Cassandra Seaton i...

- To nie jest moje imię. - Przerwałam niemal odruchowo. Dziwne. Skąd ja to wiem?! 

Parę z nich prychnęło śmiechem. 

- Ależ jest. - poprawił swoje okulary. Z jego miny wywnioskowałam, że nie był zbytnio zadowolony, ale z jakiegoś powodu ja poczułam satysfakcję. 

- Nie podoba mi się. - skwitowałam ruchem ręki, a mój rozmówca zrobił się jeszcze bledszy. 

- A może Cassie? - zapytała blondynka z miłym uśmiechem. 

"Cassie"

W sumie to też mi się nie podobało, ale wbrew sobie skinęłam głową. 

- Dobrze więc... Cassie. Twoja rodzina miała trzy dni temu wypadek, ale tylko ty uszłaś z życiem.

Zatrzymał się i spojrzał ukradkiem w moją stronę. Nic. Zero reakcji. 

- Prawdopodobnie ty też byś umarła, ale zostałaś uratowana przez nas i przemieniona w...hmm... wampira. 

Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, ale w końcu zaniosłam się śmiechem. - Przecież wampiry nie istnieją! 

- W waszym świecie nie. 

Chwilę jeszcze się chichotałam, ale widząc ich poważne spojrzenia, przestałam. Nagle blondynka podała mi lusterko. Nie wiedząc dokładnie co mam z nim zrobić, przejrzałam się. Po prostu byłam ciekawa jak wyglądam. Akurat było widać moje zęby. Zamarłam. Odrzuciłam przedmiot jakby parzył i spojrzałam na całą szóstkę. Blondynka postała mi współczujące spojrzenie.

- Witamy w rodzinie Sakamaki... 



R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz