Rozdział 27

1.8K 198 3
                                    

Od 30 minut wpatrywałem się w Risette i Kou, siedzących przy barze. Za każdym razem, gdy słyszałem ich wybuchy śmiechu, aż skręcało mnie z ciekawości, o czym takim rozmawiają. Miałem cichą nadzieje, że żadne z nich nie wyczuło jeszcze mojej obecności. Co było dosyć prawdopodobne, zważywszy że nie mogłem się powstrzymać i usiadłem nieco zbyt blisko. 

Nagle zauważyłem, że oboje wstają i kierują się do wyjścia. Moje serce znowu przyśpieszyło. W błyskawicznym tempie zapłaciłem rachunek i ruszyłem za nimi. Kiedy byłem już na tarasie zobaczyłem wampirzyce siedzącą zupełnie samą, na pobliskiej ławeczce. Gdzie do diabła jest Kou?! A gdyby ktoś teraz do niej podszedł!? Jakiś podejrzany typ?! 

Westchnąłem w duchu. W tym wypadku to ja przypominam czającego się gwałciciela. Wahałem się jakieś pół sekundy, po czym podszedłem do dziewczyny. 

- Cześć. - powiedziałem w miarę spokojnie. 

Idealnie mógłbym określić moment, w którym mnie rozpoznała. Jej brwi zrównały się w jedną linię, a w oczach dostrzec było można skrajne potępienie. - Yuma, tak? 

- Tia.

Zająłem miejsce koło niej. Nagle zapomniałem języka w gębie. Czy powinienem ją przeprosić, za to co zrobiłem przed szkołą? Ale w sumie to ona zgrywała kogoś zupełnie innego. 

- Czemu powiedziałeś mi, że nazywasz się Edgar? - wypaliła brutalnie. - Czy to był jakiś głupi żart?

Spojrzałem jeszcze raz w oczy Risette. Ona nigdy nie kłamała. Zwłaszcza mnie i Shuu. Zawsze mówiła nam prawdę i tylko prawdę. Przynajmniej kiedyś. Ale to była nierozłączna część jej charakteru. Szczerze wątpiłem, żeby nawet przez te lata to się zmieniło. 

Myślałem tak, dopóki nie usłyszałem jej mruknięcia. 

Nadal czekała na odpowiedź. Wkurzona. Tak cholernie prawdziwie wkurzona. 

Wtedy zrozumiałem. 

Ona naprawdę mnie nie pamiętała.  

- Nie. - powiedziałem po prostu. - To nie był żart. 

- Subaru mi mówił, że masz na imię Yuma. - prychnęła. - Kou też tak powiedział, gdy się o to spytałam. 

- Teraz się tak nazywam. Kiedyś byłem Edgarem. 

Kiwnęła zdezorientowana głową. - Więc czemu nie powiedziałeś od razu?

Uśmiechnąłem się, po czym zmieniłem temat. - Hej, Risette! Od jak dawna masz amnezje? 

- Mówiłam, że mnie pomyl... - zaczęła, ale nie skończyła. - Chwila skąd wiesz, że ją mam?!

Zaśmiałem się głośno i wstałem z ławki. Zacząłem kierować się na parking. Brunetka jak na zawołanie ruszyła za mną. 

- Odpowiedz mi! 

- Po co skoro i tak nie uwierzysz? - rzuciłem od niechcenia. 

Stanęła. Przez chwile myślałem, że da sobie spokój, ale szczęście zaczęło w końcu mi dopisywać. 

- Skąd wiesz, że nie uwierzę!? Chce posłuchać! 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz