Rozdział 49

1.3K 162 23
                                    

- Zawsze myślałam, że Shuu jest jedynakiem jak ja. - powiedziałam, bawiąc się łyżeczką od jogurtu. - A tu nagle się okazuje, że jego rodzice mieli jeszcze piątkę dzieci. 

- No nie do końca. - powiedział Subaru. 

- O czym ty mówisz?

- Shuu i Reiji mieli tą samą matkę, Laito, Ayato i Kanato inną, a ja jestem jedynym dzieckiem mojej matki. 

- On miał trzy żony?

- Jednocześnie. - odpowiedział spokojnie. 

W tym momencie moja łyżeczka spadła na podłogę. Nie byłam pewna, czy byłabym w stanie zaakceptować inne żony taty i co gorsza...ich potomstwo. 

Zapanowała niezręczna cisza. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła jedenasta. Shuu powinien już wrócić. Jakby nie patrzeć powinniśmy porozmawiać. 

Podskoczyłam gdy drzwi się otworzyły. Byłam pewna, że zaraz zobaczę tam najstarszego z braci. Niestety. To był tylko Laito.

- Wyglądasz jakbyś właśnie przeżyła życiowy zawód ślicznotko. - zażartował kapelusznik. 

- Coś w tym stylu. - mruknęłam zirytowana i znowu zerknęłam na zegarek. Był weekend. Miałam cały dzień i za diabła nie wiedziałam jak go wykorzystać. Westchnęłam głośno. - Gdzie w domu są książki? 

Wampiry pokazały mi domową bibliotekę. Było tam tak wiele książek, że w końcu zrezygnowana wzięłam romans, który kupiłam, aby zdenerwować Ayato. Położyłam się na kanapie w salonie i zaczęłam go czytać. Chyba nie umiem wybierać dobrej literatury, bo po paru minutach położyłam sobie książkę na czole i zamknęłam oczy.

***

W pewnej chwili poczułam, że ktoś zdejmuje powieść z mojej twarzy. 

- Shuu. - zamarłam, kiedy go zobaczyłam. Nagle zapomniałam jak się rozmawia. 

- Dzień dobry. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Dobrze spałaś? 

Kiwnęłam głową. Bo co innego mogłam zrobić? Tymczasem on pochylił się nad moją twarzą. - Cieszę się. Chciałbym ci coś pokazać. Masz teraz czas?

- Mam masę czasu. - odpowiedziałam cicho, po czym wstałam z kanapy. 

Shuu poprowadził mnie do wyjścia. Zauważyłam, że na zewnątrz czeka na nas limuzyna Sakamakich. 

- Gdzie jedziemy? 

- Zobaczysz. - otworzył mi drzwi do samochodu. Weszłam do środka i zajęłam pierwsze lepsze miejsce. Shuu usiadł naprzeciwko. Po chwili ruszyliśmy. Przez całą drogę siedzieliśmy w milczeniu. Wykorzystałam okazje i wpatrywałam się dokładnie w wampira. To niewiarygodne jak bardzo się zmienił, nie mówiąc już o wyglądzie. Z początku myślałam, że był taki cichy, spokojny i olewający wszystko specjalnie. Jednak teraz widziałam, że to był cały on. O dziwo ta nowa wersja podobała mi się bardziej.

- Czy dlatego nigdy u ciebie nie byłam? - spytałam w końcu. - Przez twoich braci?

- Nie wiem. Nigdy nie pytałem o to rodziców, ale to był chyba jej pomysł mojej matki. 

Uśmiechnęłam się lekko. - Pamiętam ją. Zawsze była dla mnie bardzo miła. 

- Tak. U was Blacków zawsze zachowywała się inaczej. 

Zamilkłam, po czym wyjrzałam przez okno. Samochód zwolnił i minął jakąś bramę. Zakryłam dłonią usta. Ta brama była dokładnie taka, jaką ją zapamiętałam. Przez następne sekundy nie byłam wstanie nic powiedzieć. Kiedy limuzyna się zatrzymała, Shuu wyszedł pierwszy, a następnie podał mi rękę. 

Spojrzałam na wielką posiadłość. 

Wróciłam do domu. Tym razem naprawdę. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz