Rozdział 46

1.3K 172 19
                                    

Poczułam się tak, jakby ostatnie dni nie istniały. Jakbym dopiero teraz spotkała go po raz pierwszy od tylu lat. 

- Przyszedłeś popatrzeć jak kończę, ze swoją bratanicą? - zaśmiał się Francis. - Jak miło z twojej strony. 

Shuu spojrzał na niego ozięble. Przynajmniej tak mi się zdawało, bo wzrok zaczął mi już szwankować. Kątem oka zauważyłam swoją krew, która rozlana była na całym chodniku. Uderzyła mnie moja sytuacja. Nawet jeżeli nie zabije mnie wujek, to sama się wykrwawię. 

- Naprawdę zasługujesz na najgorszą śmierć. - stwierdził Shuu, swoim typowym znudzonym głosem, a potem..spojrzał na mnie. 

- To akurat oczywiste. - odpowiedział mu Francis, po czym wyjął z płaszcza następny sztylet. Chciał go dźgnąć, ale Sakamaki w ostatniej chwili uskoczył. 

Chciałam krzyknąć, ale zachłysnęłam się własną krwią. 

Shuu to zauważył. - Risette!

To jedno słowo zawisło w powietrzu.

Tymczasem Shuu odsunął się od mojego wujka i zrobił kilka kroków w moją stronę. - Czy ty..?

Przytaknęłam lekko. Łzy napłynęły mi do oczu. - Tak strasznie mi przykro Shuu. 

Kątem oka spostrzegłam, że Francis zamachuje się, żeby wbić w niego ostrze. 

- Uważaj! 

Shuu odwrócił się szybko i wyrwał wujkowi nóż. Uśmiechnął się lodowato, po czym przejechał palcem po jego ostrzu. - Wiesz ile lat marzyłem, żeby to zrobić? 

W błyskawicznym tempie rozciął mu koszule, specjalnie zahaczając o jego skórę. Dookoła polała się krew. Była to tak głęboka rana, że Francis Black się zachwiał. 

- Brawo. - uśmiechnął się szaleńczo Black. - Nawet nie sądziłem, że tak potrafisz. 

- To akurat oczywiste. - powiedział Shuu, a ja uśmiechnęłam się w duchu. - Tego przecież nie uczą w szkole. 

Zamachnął sztyletem po raz kolejny. Wujek w ostatniej chwili uniknął śmierci. Nagle skrzywił się z bólu. 

Sekundę później Shuu chwycił go za gardło mi przyciągnął do siebie. - Pokonany przez jeden ruch ostrzem. - rzucił nim o ziemię. - Twoja bratanica wytrzymała całą serie. - w tym momencie przejechał mu nożem po szyi. Zacisnęłam powieki. Jak już ma go zabić, to nie chce na to patrzeć. - A mimo to mówisz, że jest słaba od ciebie, dlaczego? 

- Bo jest. - syknął. - Jaki wampir nie pije krwi? Jest pośmiewiskiem dla naszej rasy. 

 - Zła odpowiedź. - powiedział lodowato i wbił nóż w bok Francisa. Ten posiniał z bólu. 

Zdawało mi się, że za chwile padnie ostatni cios. I nastąpił by na pewno, gdybym nagle nie osunęła się bezwładnie na ziemie i zwymiotowała krwią. 

Przez chwilę nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Poczułam czyjeś dłonie na swoim ramionach. Kątem oka dostrzegłam, że Francis ucieka. 

- N-naprawdę cię przepraszam. - wyszeptałam ponownie z trudem. 

Shuu przytulił mnie do siebie. - Nie masz za co. 

- Wiesz, że mam. - wtuliłam się w niego. - Cieszę się, że przyszedłeś. 

Schował twarz w moje czarne włosy. Jednak nim to zrobił, poczułam na ramieniu łzę. On płacze? - Nie chce, żebyś umierała. 

- Shuu..

- Proszę nie umieraj. 

Wstrzymałam oddech.

Wsunęłam dłoń w jego w włosy i lekko ciągnąć zmusiłam go do spojrzenia mi w oczy. 

Przeniosłam wzrok na jego usta, po czym dotknęłam ich opuszkami palców. Następnie zsunęłam je na szyje i zbliżyłam się do niej. Po krótkim namyśle wbiłam w nią swoje kły i zaczęłam powoli wysysać jego krew. Pomimo tego, że przez całe wampirze życie byłam przeciwna tej czynności, ta chwila była cudowna. Zupełnie jakby Shuu należał w tej chwili do mnie i tylko do mnie. 

Kiedy skończyłam osunęłam się na jego ramiona. Następnie wymruczałam coś, choć sama nie wiedziałam dokładnie co to było i zapadłam w głęboki sen.  



Są rozdziały, które piszę się szybko i łatwo, i są te na które się nie ma w ogóle pomysłu.

To ten drugi typ.  

Nie ważne jak bardzo chce zachować charakter Shuu to nie umiem, no kuźwa nie umiem! ;-; ;-; ;-;

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz