Rozdział 77

893 109 3
                                    

- Mówiłam ci, że wróciłaś w samą porę na szkolny bal?! - wykrzyknęła uradowana Yui, po czym klasnęła w dłonie. - Jeśli powiesz któremuś z braci Mukami albo Sakamaki, że chcesz iść to na pewno nie będzie problemu z zaproszeniem. Sama nie mogę się go doczekać. 

Uśmiechnęłam się w duchu na widok małego misia, którego znalazłam parę godzin temu przed drzwiami. Pluszak miał przypiętą karteczkę z napisem "Przepraszam Kanato". Schowałam go do torebki i rozejrzałam się za kolejną walizką. No naprawdę. Ceniłam sobie szczerze służbę u siebie jak i tutaj u Sakamakich, ale przecież nie musieli mnie zaraz rozpakowywać. 

Zerknęłam na Yui. Nadal czekała na moją odpowiedź.

- Nie. Chyba wole nie. - odpowiedziałam w końcu. - Mam już dosyć bali, które są organizowane codziennie w Transylwanii. Nie potrzebuje kolejnych. 

- Och. Rozumiem. - zasmuciła się wyraźnie. 

Nie nie rozumiesz. Ale mi się nie chciało tego tłumaczyć, a tobie z całą pewnością tego słuchać. I gdzie się podziała ta cholerna walizka?!

- Cassie wyjeżdżasz? - podskoczyłam, po czym odwróciłam się w stronę Subaru. 

Kiwnęłam głową. - Wracam do domu. Nie mogę tutaj mieszkać w nieskończoność.

Nieśpiesznie podszedł do mojej osoby. Ściszył głos go szeptu. - Wiesz, że to żaden problem, prawda?

- Tak. Wiem. - powiedziałam radośnie, co w ogóle nie wyrażało zamętu w mojej głowie. Po chwili w rogu sypialni dostrzegłam czarną torbę. Minęłam Subaru i ją chwyciłam. Znowu zaczęłam nerwowo pakować ubrania. 

- Mówiłam wam, że w tym roku to Hikari wszystko organizuje? - powiedziała nagle blondynka. 

Zatrzymałam się w pół kroku. Podobnie jak Subaru.

- Ona?- zapytałam. 

- Ona?! - wykrzyknął wampir. 

Yui się roześmiała. 

- Jest bardzo pracowita. Niemal od razu po zapisaniu do szkoły, skończyła w szkolnym samorządzie.

Odłożyłam fioletową bluzę, którą właśnie składałam i usiadłam na łóżku obok niej. Zamyśliłam się, a po chwili runęłam do tyłu z ramionami ułożonymi pod głową.

- Też kiedyś byłam w samorządzie.

Pochyliła się nade mną. - To może chcesz jej pomóc? Nie musisz iść na zabawę, a Hikari ci nie odmówi. Naprawdę jest miła.

Przewróciłam oczami. To by była z całą pewnością przyjemna odskocznia od mojej teraźniejszej sytuacji. Ale z drugiej strony nie byłam pewna, czy chciałam spędzić najbliższe parę dni blisko niej. To działało zresztą dwustronnie.

- Może przy odrobinie szczęścia udałoby się nam się zagonić wszystkich do pracy. - powiedziałam swoje myśli na głos. Bo przecież gdyby było nas więcej ani ja ani Hikari nie musiałybyśmy czuć się niezręcznie.

Subaru prychnął. - Nie licz zbytnio na takie cuda.

Podniosłam się i spojrzałam na niego ostro. - Wcale nie liczę na żadne cuda! - uśmiechnęłam się diabelsko. - Zresztą podjęłam decyzję. Wy wszyscy tam pójdziecie.

- Niby jak? - popatrzył na mnie podejrzliwie.

A tak. - chwyciłam Yui za ramiona i odwróciłam ją w jego stronę. 


R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz