Rozdział 74

1K 129 23
                                    

- Cassie wróciłaś. - ucieszyła się Yui na mój widok, po czym podbiegła bliżej i mnie przytuliła. Zaśmiałam się. Czyli jednak tutaj wróciła. Usiadła koło mnie. - Poznałaś już Hikari? Mogę was sobie przedstawić. Polubisz ją zobaczysz. 

- Nie wątpię. - wymusiłam uśmiech. Kątem oka zauważyłam jak do pomieszczania wchodzą pozostali bracia. Na końcu wszedł Shuu, a zanim podreptała Hikari. 

-Ślicznotko wróciłaś. - powiedział tajemniczo Laito, po czym spojrzał w kierunku czerwonowłosej. - Najwyższa pora. Robiło się nudno. 

- To teraz nagle zrobi się ciekawie? - podjęłam temat. 

- Właśnie zobaczymy. 

- Wracasz do szkoły? - zapytał nagle Ayato. Musiałam przyznać, że tym pytaniem wyraźnie mnie zmieszał. Jeszcze nie wymyśliłam sposobu w jaki sposób przekazać im pewne słowa. 

- Nie. Nie wracam.- powiedziałam w końcu. -  Wasz ojciec wynajął mi własnych nauczycieli. Sama przyjechałam tu z innego powodu. 

Nastała cisza, którą po jakimś czasie przerwał Reiji. - Co masz dokładnie namyśli, Cassie?

Nie odezwałam się. Zwrócił się do Subaru. - O czym ona mówi? 

- Nie wiem. Nie chciała powiedzieć. 

Chwyciłam mocniej serwetkę. - Wasz ojciec zaprasza was do Transylwanii. Za dwa tygodnie wszyscy tam lecimy. 

Tak! Powiedziałam to! 

Ale chyba tylko ja poczułam ulgę. Jeśli wcześniej tu było cicho, teraz po prostu poczułam tę grobową atmosferę. 

- Rozumiem, że przez "zaprasza" rozumiesz "każe".

Kiwnęłam głową. W zasadzie jego słowa brzmiały dokładnie "Powiedz im wszystkim przy okazji, że mają tu być za dwa tygodnie. Bezdyskusyjnie." - No coś w tym stylu. - odpowiedziałam mu powoli. Przemilczę kwestie, że Mukami też się w to wliczają. 

- Dlaczego? - zapytał się Reiji. 

- My też mamy jechać? - zapytała w tym samym czasie Hikari. 

Podrapałam się po szyi. Nagle poczułam na sobie palące spojrzenie pewnych oczu. Zbyłam to uczucie gorąca. - Możliwe, że ma to związek z balem, który jest organizowany co parę lat przez króla wampirów i bardzo możliwe, że ma to związek z moją przysięgą jaką muszę złożyć mu jako głowa swojego rodu. I tak. Jedziemy wszyscy. 

Nagle usłyszałam dźwięk upadającej filiżanki. Poderwałam głowę i zamarłam. Kanato patrzył się na mnie niemal morderczo. 

- Czyli to przez ciebie mamy się z nim spotkać!

Chyba zabrakło mi słów. Nie da się zaprzeczyć. 

- Daj spokój Kanato. - powiedział zirytowany Subaru. Nie miałam odwagi by spojrzeć na Shuu, którego oczy w tym momencie przeszywały mnie na wylot. 

- Ale to jej wina! Żaden z nas nie chce tam lecieć! A on nas zmusił! - chwycił garść sałaty ze swojego talerza, po czym rzucił je we mnie. - Przez nią! - Następnie szybko wyszedł z pomieszczenia. 

- Kanato wracaj tutaj! - krzyknął Subaru. Siedział po mojej drugiej stronie, więc szybko go zatrzymałam. 

- Daj spokój. - powiedziałam po prostu. Przejechałam spojrzeniem po wszystkich obecnych. Subaru był wkurzony, Laito wyraźnie rozbawiony, Reiji poprawiał swoje okulary, a Ayato powiedział coś na ucho do Yui, która wpatrywała się we mnie współczująco. Hikari tymczasem lustrowała drzwi, przez które wybiegł Kanato, a Shuu...Shuu siedział jak zwykle obojętny na to co dzieje się dookoła. A może siedział tak od początku, tylko ja miałam dziecinne wrażenie, że się na mnie patrzy?  

Wstałam od stołu. - Idę się przejść. 

Nawet nie zauważyłam, czy zostałam odprowadzona jakimkolwiek wzrokiem. Nagle poczułam na bluzce sałatę. Westchnęłam w duchu i wrzuciłam ją do kosza. 

No kto by pomyślał, że tak to się skończy?

Przechodząc przez korytarz, nie zauważyłam dębowej komody i przejechałam wzdłuż niej nadgarstkiem. Poleciała mi krew. Zatrzymałam się i przez chwilę się w nią wpatrywałam. Następnie podniosłam do niej ostry paznokieć i jak w transie przejechałam po niej mocniej. 

Co ja robię?! Oprzytomniałam i zabrałam rękę. 

- Pomóc ci z tym? - podskoczyłam i odwróciłam się prosto w stronę palącego, no przynajmniej dla mnie, spojrzenia Shuu. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz