Rozdział 43

1.3K 150 10
                                    

- Wstajemy. - zwrócił się do mnie niezwykle miły i kobiecy głos. - Nie zamierzamy chyba przespać całego dnia, prawda?

Jęknęłam bezgłośnie, a następnie uniosłam zaspane powieki i spojrzałam na uśmiechniętą twarz starszej pani. Tą samą którą miałam przyjemność spotkać parę godzin wcześniej. Przejechałam oczami jej sylwetce, a później po całym pomieszczeniu. Leżałam w łóżku, w jakimś zupełnie obcym sobie miejscu. 

- Gdzie ja jestem? - wymamrotałam.  

- U mnie. - uśmiechnęła się, jakby to miało ukoić wszystkie moje ostatnie przeżycia. 

- Jak długo spałam? 

Kobieta zawahała się. Kątem oka dostrzegłam, że jest już ranek. O nie! Moi rodzice! 

- C-co się stało z Blackami? - moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Chciałam się zerwać z łóżka, ale rany na ciele skutecznie mi to uniemożliwiły. Złapałam się lekko na brzuch. Nawet ten drobny gest mnie zabolał. - Jak to wygląda? - szepnęłam mając, przed oczami Francisa, rozcinającego moje ciało. 

- Większość ran dało się zaszyć. Ale te większe blizny już zostaną. 

Zacisnęłam powieki. 

- Risette! - do pokoju wpadł nagle Shuu.- Już wstałaś! Myślałem, że nigdy się nie obudzisz. Trzy dni to całkiem sporo..

- Trzy dni?- zamarłam. Chwilę trwało nim znowu zwróciłam się do kobiety. - Co z Blackami? Czy oni żyją? Albo ty Shuu? Nie byłeś nieprzytomny. Co z mamą i tatą?!

- Nie wiem. Pani Claus zakazała mi wychodzić.

 Wpatrywałam się usilnie w starszą kobietę. Powoli traciłam cierpliwość. 

- Więc?

- Chyba sama powinnaś tam iść. - powiedziała, po czym wyjęła z szuflady pod łóżkiem chłopięcy strój. - Znasz drogę? 

Kiwnęłam głową. 

- Pani wie? - spytałam niepewnie. 

- Ale o czym? 

Pokręciłam głową. - O niczym. Już nieważne. 

Kiedy oboje wyszli, zaczęłam się powoli przebierać. W sumie dobrze, że nie było lustra. Sama zresztą trzymałam głowę tak, żeby nie patrzeć na szwy. Po jakimś czasie razem z Shuu wyszliśmy z domu pani Claus i udaliśmy się do rezydencji Blacków. 

Przed samym wejściem zatrzymałam się. 

- Z zewnątrz wygląda normalnie. - stwierdziłam. - Może to zasługa taty? Może się okaże, że wszyscy są teraz na śniadaniu, a ja dostane lanie za spóźnienie. 

Poczułam gule w gardle. Ponoć nadzieja umiera ostatnia, prawda? Tak bym chciała, żeby to co powiedziałam było prawdą. 

- Risa. - powiedział Shuu. - Nie chcesz tam wchodzić. Może wrócimy?

Pokręciłam przecząco głową i przeszłam przez drzwi. 

Zamarłam w pół kroku. 

- O nie. - szepnął na mną wampir. 

Na podłodze rozsypany był popiół, tapety na ścianach były zerwane, podobnie jak obrazy. Na środku leżały dwie służące, które jak jeszcze pamiętałam w zeszłym tygodniu kłóciły się o jednego lokaja. 

Zerknęłam na schody na piętro, po czym poszłam w przeciwną stronę. - Chodźmy do ogrodu. 

Jednak tam nie było ani trochę lepiej. W domu panował półmrok, więc nie było tak widać litrów zeschniętej krwi jak tutaj. Minęłam wszystkich bez słowa i skierowałam się dalej, do ogrodu. O ile to możliwe, czułam że tam są moi rodzice. Parę minut temu wierzyłam jeszcze, że tu będą żywi. Cali i zdrowi. Teraz ta iskierka nadziei gasła z każdym nowym krokiem. 

Minęłam furtkę. 

Niemal od razu zauważyłam sylwetkę ojca leżącą na ziemi. 

- Tato? - podeszłam do niego. W klatce piersiowej miał wbity nóż. Ten sam, którym zostałam prawie zadźgana. Spojrzałam w jego oczy. Były przekrwione. Czy on płakał? Schyliłam się po czym dotknęłam jego policzka. Dopiero teraz moje oczy zaszły łzami. - Tatusiu przepraszam. Nie zdążyłam. 

Zaczęłam łkać i przytuliłam się do niego. Leżałam tak dobre parę minut. Co chwila mówiąc jak bardzo go kocham. 

- Risette. - powiedział nagle Shuu. Po czym wyjął z ręki Richarda Blacka pukiel moich włosów. Więc dlatego miał przekrwione oczy. Myślał, że już nie żyje. 

Wstałam i chwyciłam swoje włosy. Pomyślałam o swoim wujku. Momentalnie wróciły wspomnienia paru ostatnich dni. Przebiegł mnie zimny dreszcz. W tym samym momencie dostrzegłam czyjeś prochy przy drzewie. 

- Nie. - powiedziałam, po czym tam podbiegłam. Niedaleko nich leżała obrączka. 

- Czy to jest.. - zaczął Shuu.

- Moja mama. - znowu zaczęłam płakać. - To moja mama. 

Zaczęło się chmurzyć. Po paru minutach wstałam i ruszyłam do wyjścia. - Idziemy?

Shuu przytaknął, po czym dołączył do mnie. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz