Rozdział 11

2.7K 284 16
                                    

W ciągu naszego pobytu w bibliotece (który nijak się miał do odrabiania pracy domowej), zdążyłam zjednać sobie obojga Mukamich. Zaczęło się o początkach klasycyzmu (żeby nie było, że nic nie zrobiliśmy), a skończyło na pracy Kou. Jednak miałam racje, że już go gdzieś widziałam. Idol. Coś takiego. Byliśmy tak zajęci rozmową, śmiechem i żartami (przynajmniej ja z blondynem, gdyż Azusa rzadko się uśmiechał), że nie zauważyliśmy zirytowanej bibliotekarki, idącej w naszym kierunku.

- Jeżeli nie zamierzacie być cicho, to moglibyście wyjść?! Mam na was same skargi! 

Po tych słowach blondyn z rozbrajającą miną wydukał przeprosiny. Kobieta oblała się rumieńcem i powróciła na swoje miejsce. Jednak nie zamierzając bardziej ryzykować zebraliśmy swoje rzeczy, po czym udaliśmy się na dziedziniec. Palące się latarnie koło ławek, wyglądały prześlicznie. 

- Więc skąd przyjechałaś? - zapytał  blondyn, gdy szliśmy alejką. 

Już otwierałam usta, żeby odpowiedzieć, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam bladego pojęcia skąd jestem. Zaśmiałam się nerwowo. -Wiesz... z daleka. 

Na szczęście przyjął tą odpowiedź i się uśmiechnął. Sekundę później zatrzymał się i pomachał do kogoś idącego w naszym kierunku. 

- Ruki chodź! Muszę ci kogoś przedstawić! - mężczyzna zatrzymał się przed nami i spojrzał pytająco na Kou. - To Cassie, kuzynka Sakamakich. Brew pozorom jest świetna. - przyciągnął mnie do siebie, po czym objął ramieniem. 

- Rozumiem. - jego wzrok spoczął na mnie. - Czy kuzyni pozwalają ci z nami rozmawiać?

- A czemu by mieli nie pozwalać?

 - Właśnie! Przecież jest wampirem! Może robić co chce!

Na chwilę mnie zamurowało. To oni wiedzieli?! Ale skąd?! Nagle przypomniałam sobie słowa Yui.

"Gdyby byli to tylko ludzie to nie byłoby problemu."   

Zakryłam usta dłonią. Teraz zrozumiałam. Ale mimo wszystko, czy to coś zmieniało? Przecież szczerze polubiłam Kou i Azuse. Kątem oka zauważyłam zbliżających się do nas Sakamakich. Wszystkich Sakamakich. 

Cholera jasna!

- Ślicznotko tutaj jesteś! - krzyknął Laito z szerokim uśmiechem, mimo że jego oczy mówiły zupełnie coś innego. - Nie miałaś być w bibliotece? 

- Widzisz.. tak jakoś wyszło, że jestem tutaj. 

Spojrzałam na Yui, która ze zmartwieniem przygryzała wargę. Czyli, że jest aż tak źle?! 

- Cassie. - zaczął Reiji niezbyt przyjaźnie. - Możesz nam wyjaśnić co robisz z tą wampirzą hołotą? 

Pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć, a atmosfera robiła się z każdą chwilą coraz bardziej napięta. Przełknęłam ślinę. - Nie powiedziałabym, że z hołotą...

- Zamilcz. - przerwał mi Subaru, po czym pociągnął mnie za ramię, oddzielając od Mukamich. Sekundę później skierował mnie do samochodu na parkingu. Reszta braci poszła za nami. 

Zostałam dosłownie wrzucona do limuzyny. 




R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz