Rozdział 29

2.1K 211 13
                                    

Dlaczego nagle wszystko się stało takie oczywiste? Znałam jego imię. Poznałam zapach mebli. Do tego kołysanka, którą on grał.

Zacisnęłam powieki. 

Shuu czy ty to wszystko robiłeś specjalnie? Czy aż tak bardzo mnie nienawidzisz? Mimo woli zaczęłam płakać.

- Łzy nic tu nie dadzą. Oszukałaś nas. - powiedział Reiji. 

- I zdradziłaś. - dorzucił Kanato, ściskając mocniej misia. 

To wy mnie zdradziliście. 

Dlaczego nie powiedzieliście mi kim jestem od razu?!

- To było nieodpowiedzialne. - syknął Subaru, chyba jako jedyny mając na myśli mój stan zdrowia. 

No właśnie.

I tak to się niedługo skończy. Czemu teraz jadę z nimi potulnie do domu? 

- Nie wiem czy jestem bardziej zły na to, że pojechałaś tam beze mnie czy na to, że z Mukamim. 

Pierwszy raz się nie zaśmiałam. 

Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiliście? Nie mieliście przecież najmniejszego prawa! 

- Hej. Shuu. - powiedziałam cicho, a w całym samochodzie powiało chłodem. Czułam wszystkie spojrzenia na sobie, ale tylko jedno z nich paliło. - Powiedz moje imię. 

- Imię? - powtórzył zdezorientowany Ayato. - Po co ci to potrzebne? 

- Chce je usłyszeć. - powiedziałam głośniej, po czym rzuciłam wyzywające spojrzenie. - Powiedz moje prawdziwe imię Shuu! 

- Cassie. - rzucił ostrzegawczo okularnik, ale nawet tego nie zauważyłam. 

Wpatrywałam się  w najstarszego brata. Nigdy nie widziałam w jego oczach odrobinki emocji. Teraz na jego twarzy oprócz zwyczajnego spokoju, zauważyłam nutę przerażenia. 

Wyjrzał przez okno. - Nie karz mi. - szepnął. 

- Czujesz do mnie aż taką odrazę? - nie ustępowałam. 

W limuzynie zapanowała grobowa cisza. Wszyscy czekali na odpowiedź Shuu. 

- Shuu to koniec. - powiedział Reiji. - Powiedz jej to. 

Zacisnął pięści. Nawet na mnie nie spojrzał. - To prawda. Nienawidzę cię. Nienawidzę cię tak bardzo, że brzydzę się wypowiedzieć na głos twoje prawdziwe imię. 

Czy tej odpowiedzi się spodziewałam?

Nie wiem.

Wampir nadal się na mnie nie patrzył, natomiast ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. 

- Zatrzymać samochód! - krzyknęłam w końcu. 

Kierowca gwałtownie zahamował. Podniosłam się z miejsca. 

- Gdzie idziesz? - spytał Subaru.

Wzruszyłam ramionami. 

- Pójdę z tobą. 

- Nie trzeba. 

- Narażasz się na niebezpieczeństwo. - powiedział spokojnie okularnik. 

- Wiem. 

Wyszłam z auta i wolnym krokiem skierowałam się w kierunku lasu. 

Kątem oka zauważyłam, że limuzyna odjechała. 

Zostałam sama. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz