Rozdział 45

1.3K 171 15
                                    

Przez chwile myślałam, że moja głowa nie wytrzyma natłoku obrazów i uczuć z przeszłości. Przeżywałam wszystko od nowa i od nowa, co najmniej kilka razy. 

Shuu..on tylko...robił to o co go prosiłam. Cały czas. 

- Co ja najlepszego zrobiłam? - szepnęłam do siebie, przełykając gule w gardle. 

Niestety, mój wujek to usłyszał. 

- Ty? - wstał i oddalił się ode mnie na parę kroków. - Uciekłaś. Pokazałaś, że naprawdę jesteś nic nie warta. - przewrócił oczami. - Jakbym nie wiedział tego wcześniej. 

Zacisnęłam powieki. Wróciły do mnie również wspomnienia o ludzkim życiu. O Hansie i Patty, moich rodzicach zastępczych i Maxie. O moich przyjaciołach, pierwszych randkach i w końcu o wyjeździe do Japonii, którego tak zawzięcie starałam się uniknąć. Może podświadomie?

Ja naprawdę tego chciałam? Życia w nieświadomości kim naprawdę jestem?

- Coś długo milczysz. - zauważył. - Tyle lat cię nie widziałem, a ty nawet ze mną nie porozmawiasz?!

 Chciałam się ruszyć, ale przez swoją słabość znowu nie mogłam. Tymczasem Francis kopnął mnie z całej siły w brzuch. Przeturlałam cię dobre kilka metrów. Z moich ust popłynęła krew. 

- Sama jesteś sobie winna! - warknął wampir. - Gdybyś wtedy nie uciekła, nie musiałbym teraz kończyć tego co już kiedyś zacząłem! 

Wyjął długi sztylet i jednym cięciem odkrył moje blizny. Było zupełnie jak wtedy. Nie mogłam się nawet ruszyć. 

- Tylko tym razem. - szepnął ponuro. - Nikt cię nie uratuje. 

 Ogarnęła mnie wściekłość. Nie chce, żeby to tak się skończyło. Już chciał wbić we mnie ostrze, ale w ostatniej chwili złapałam jego rękę. To musiało wyglądać komicznie. Ja na wpół martwa, przeciwko tryskającego chęcią mordu wujaszka. 

- To sama się uratuje. - syknęłam i wampirzą siłą odepchnęłam go od siebie. Wstałam z lekkim trudem. Chyba właśnie przestałam odczuwać jakikolwiek ból. 

Tymczasem wampir uśmiechał się do mnie. 

- Wiesz jak zareagował Richard na twoją śmierć? Pierwszy raz w życiu płakał, rozumiesz?! Był tak zrozpaczony, że nawet nie zauważył jak wymierzyłem mu sztylet prosto w jego cholerne serce! 

- Ja wtedy żyłam! - warknęłam z rozpaczą. Chwyciłam butelkę wina, która leżała na pobliskim stoliku i cisnęłam nią w jego sylwetkę. Śmiał się jeszcze głośniej. 

- "Oj braciszku, tak mi przykro. Napadli ją i..i..nie zdążyłem jej uratować." - spoważniał. - Nie wiem, kto był bardziej naiwny, on czy twoja matka. 

Rzuciłam się na niego, przyciskając go do muru. 

- No dalej! Zabij mnie! Potrafisz? 

Zawahałam się. Tymczasem on chwycił mnie za ramiona i w jednej chwili zamieniliśmy się miejscami. Teraz to on był górą. Przesunął dłonie na moją szyje. - Teraz jest idealny moment na zakończenie życia Risette Black, nie sądzisz?

Zacisnął ręce. To był koniec. Moje ciało, umysł były wyczerpane. Osunęłam się na ziemie. 

Nagle wyczułam czyjąś obecność. Francis nagle mnie puścił. 

- Proszę, proszę. Nie spodziewałem się ciebie tutaj, naprawdę. 

Z trudem złapałam dech i spojrzałam w tamtą stronę. Serce mi zamarło. 

Shuu. 

Mój Shuu. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz