- A któż to taki?! - uśmiechnął się promiennie, przyprawiając tym samym moją twarz o rumieniec.
- Cassie - odpowiedział ponuro Azusa - kuzynka Sakamakich. Cassie to Kou.
Jego spojrzenie diametralnie się zmieniło. Teraz patrzył na mnie tak, jak na największego wroga. Zlustrował mnie od góry do dołu, po czym widocznie się zamyślił.
- Coś nie tak? - spytałam po chwili.
- Nie - uciął krótko - To gdzie idziecie?
Nie byłam do końca pewna do kogo zaadresował pytanie, jednak na nie odpowiedziałam. - Do biblioteki. Mamy do zrobienia zadanie domowe.
- Świetnie się składa, właśnie tam szedłem! - znowu uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym złapał mnie za ramię. Ku mojemu zdziwieniu uścisk był dość mocny. - Przyłącze się, pozwolisz?
Wpatrywałam się przez chwilę w jego oczy. Mimo, że wyraźnie się uśmiechał w jego spojrzeniu było coś innego. Wrogość? Nie potrafiłam dokładnie określić.
- Chyba nie mam wyjścia. - wyrwałam rękę i pokazałam nią korytarz. - Prowadź zatem.
Po paru minutach, które minęły w absolutnej ciszy byliśmy na miejscu. Całą trójką położyliśmy nasze rzeczy na pierwszym lepszym stoliku, po czym zajęliśmy się zbieraniem materiałów do projektu. Chodziłam między pułkami i sprawdzałam tytuły, kiedy nagle złapał mnie silny ból w okolicach brzucha. Niemal od razu przyłożyłam tam rękę i osunęłam się na podłogę. Czułam jakby coś wyżerało mnie od środka. Musiałam się napić. Tylko miksturkę zostawiłam w torebce. Zamknęłam oczy.
- Coś ci się stało? - uniosłam powieki, cudem powstrzymując łzy i spojrzałam na szczerze zaniepokojonego blondyna.
Pokręciłam głową. - Wszystko w porządku. Zrobiło mi się słabo i tyle. Zaraz przejdzie.
Przynajmniej mam taką nadzieje...
Blondyn podszedł do mnie i po krótkim wahaniu podał mi rękę. - Możesz wstać?
Przełknęłam ślinę. Mam nadzieje, że tak! Położyłam dłoń na jego i szybko zmówiłam modlitwę, żeby tylko nie bolało. O dziwo udało się!
- Dziękuje. - powiedziałam gdy byłam już na nogach.
- Okrutni ci twoi kuzyni. Zmuszają cię żebyś chodziła do szkoły a przecież widać, że jesteś chora!
Zniżyłam głos do szeptu. - Nie jest jeszcze tak źle.
- Jeszcze?
- Nieważne. - ucięłam krótko, po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku stolika. Na szczęście Azusa znalazł już wszystkie potrzebne materiały. Usiadłam koło niego i chwyciłam pierwszą lepszą książkę.
- A według mnie jest ważne. - usłyszałam zmysłowy szept tuż przy swoim uchu i gwałtownie podskoczyłam. Chwilę później napotkałam roześmiane oczy Kou, który w tym momencie zajmował miejsce naprzeciwko. - Ale nie musisz mi teraz tego mówić, bo jeszcze to z ciebie wyciągnę.
Puścił do mnie oczko. Zirytowana pochyliłam się w jego stronę. - Jeśli zdążysz...
W tym samym momencie poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Dziwne. Powinnam się teraz czuć co najmniej nieswojo, a mimo to kompletnie mi nie przeszkadzało. Zupełnie jak spojrzenie tamtej czarnej postaci w nocy. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zauważyłam.

CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanficKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...