Rozdział 30

2K 212 11
                                    

Shuu:

Jakim cholernym prawem mogło do tego dojść?! 

Wpadłem do swojego gabinetu i z całej siły trzasnąłem drzwiami. To się nie dzieje naprawdę! Nie dzieje! 

Podszedłem do biurka i szybkim ruchem strąciłem, całą jego zawartość na podłogę. Następnie uderzyłem w nie pięściami. Nim się obejrzałem z moich oczy zaczęły cieknąć łzy. Usiadłem na krześle i zakryłem twarz dłońmi. 

- Spójrz na siebie. - powiedział Reiji, który nagle stanął w drzwiach. - Wyglądasz okropnie. 

- Wynoś się! - warknąłem, po raz pierwszy tracąc opanowanie. Chociaż nie. To straciłem już na początku tego tygodnia, gdy zobaczyłem swoją narzeczoną. Teraz to już było czyste szaleństwo. 

- Mamy gości. - odparł spokojnie, po czym zniknął. 


Subaru:

Z całej siły uderzyłem pięścią o ścianę. Dwie godziny. Dwie bezsensowne godziny spędzone w lesie, na szukaniu Cassie, która dosłownie rozpłynęła się w powietrzu.  

- Cholera. - syknąłem. 

Nagle usłyszałem westchnięcie. Poderwałem głowę i spojrzałem na Laita. 

- Sądząc po twoim zachowaniu, widzę że też jej nie znalazłeś.

- Też jej szukałeś?

Kiwnął głową, po czym oparł się plecami o ścianę. - To dziwne. Nigdzie nie czuć jej obecności. Tak jakby w ogóle nie była w tym lesie. 

- To możliwe, żeby zatarła za sobą ślady?

- Wątpię. Do tego potrzeba więcej czasu, a wcześniej i przygotowania. Jej wyjście z samochodu było raczej nieplanowane. 

Zamyśliłem się. Miałem dziwne wrażenie, że tam coś się stało. 

Chwilę później nasze oczy zaświeciły. Wyjrzeliśmy oboje przez okno. Wyraźnie było czuć obecnością Mukamich.

- Nasi ulubieni przyjaciele. - zaśmiał się Laito.

Zacisnąłem pięści. - Po co tu przyszli?!

- Co by to nie było myślę, że ma związek ze ślicznotką. 

Lepiej żeby trzymali się od niej z daleka. 

-To nieładnie składać wizyty tak wcześnie.- zadrwił Laito, po czym udał się do salonu. - Chociaż wydaje mi się, że to będzie bardzo interesujące spotkanie. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz