Tydzień później
Subaru:
Robiło się już ciemno. Właśnie wpadłem do swojego pokoju i odruchowo wykręciłem numer do Cassie. Nie odbierała. W sumie już od dwóch dni nie miałem z nią żadnego kontaktu. Co prawda pisała, że może być zajęta nauką i żebym się zbytnio o nią nie martwił, ale o dziwo byłem naprawdę niespokojny. Nagle usłyszałem śmiech Hikari z salonu. Przez tydzień zdążyła dobie zjednać Yui, która wróciła do domu i Kanato. Jednak teraz prawdopodobnie znowu mizdrzyła się do Shuu. Niepojęte.
Z zamyśleń wyrwał mnie sygnał wiadomości tekstowej.Tylko Cassie do mnie pisała, więc szybko chwyciłem komórkę.
Od: Cassie
„Przepraszam, że tak długo. To miasto mnie wykańcza. Subaru. Mógłbyś do mnie szybko przylecieć? Proszę. Wyjaśnię o co chodzi na miejscu."
Co prawda pisanie wciąż przychodziło mi z trudem, ale szybko się uwinąłem. Wiedziałem. Coś się stało. Szybko dostałem wiadomość zwrotną. Niemal biła z niej ulga. W dużym skrócie jej kamerdyner już zdążył załatwić bilety lotnicze.Prawie się zaśmiałem. W którejś z pierwszych wiadomości Cassie zastanawiała się, czy na pewno jest z nim wszystko w porządku. Był zbyt perfekcyjny. Nawet zaczęła mu wymyślać coraz to nowe sprawdziany i powoli zaczynało jej brakować pomysłów.
Wstałem z łóżka i chwyciłem torbę z szafy. Zacząłem z niej wyciągać ubrania.
- Wyjeżdżasz? - usłyszałem głos mojego najstarszego brata.
- Do Transylwanii. - powiedziałem krótko. - Cassie mnie o to prosi.
Nastąpiła chwila ciszy. - Co u niej?
Tym razem zwróciłem się do niego. Był naprawdę szczerze zaciekawiony. Prawie wygadałem się, że Cassie o niego pytała, ale w porę ugryzłem się w język. Właśnie ze względu na nią nie mogę tego powiedzieć. Jakiś dziwnym trafem mi zaufała. Już i tak parę dni żyłem ze świadomością, że nie powiedziałem jej o Hikari.
W porządku. - powiedziałem sucho.
Wyglądał jakby chciał zapytać o coś jeszcze, ale nagle zmienił zdanie i wyszedł z mojego pokoju. Znowu popatrzyłem na telefon. Miałem głęboką nadzieje, że naprawdę nic złego się nie stało, a Cassie po prostu nudzi się sama.
Dwadzieścia pięć godzin później
Czyli tak wygląda europejskie miasto. Zadziwiające, że jeszcze nie miałem tej przyjemności go zwiedzić. Nagle samochód zahamował, a drzwi otworzyła mi znajoma sylwetka Izo.
- Dzień dobry, panie Sakamaki.
Nawet nie zwróciłem uwagi na jego oficjalny ton. -Gdzie ona jest?
- W środku.
Ruszyłem w kierunku miejskiego domu Cassie, po czym zamierzałem chwycić klamkę. Kamerdyner mnie uprzedził.
- Proszę chwilę poczekać, już po nią idę.
Izo zniknął mi z oczu. W sąsiednim pokoju usłyszałem śmiechy, które nagle ucichły. Nagle z tego samego pomieszczenia wyszła Cassie. Jej twarz zmieniła się kolejno z radosnej, po przerażoną, a w końcu gdy mnie zobaczyła odmalowała się na niej niesamowita ulga. Rzuciła się w moim kierunku i mnie przytuliła.
- W końcu jesteś.
Pogładziłem ją po jej długich, czarnych włosach. -Co się stało?
- Nic wielkiego. W sumie nie powinnam ci przez to zawracać głowy, ale...
Złapałem ją za ramiona i lekko ścisnąłem. - Co się stało?
Skinęła na pokój, a następnie pociągnęła mnie za sobą. Razem weszliśmy do żółtego salonu.Moim oczom ukazały się dwie starsze kobiety i mężczyzna, który do złudzenia przypominał Cassie. Nie. To chyba nie jest..
- To lady Jen i lady Victoria. - przedstawiła kobiety. - Są bliźniaczkami z rodu Greenden, a to..- wskazała na mężczyznę. - ..mój wujek Francis. Zawitał do nas wczoraj wieczorem.
Uścisnąłem jego dłoń, po czym zerknąłem na wampirzyce, która stała jak kłoda na środku salonu.
- Wiele o tobie słyszałem. - powiedział nagle Francis. Z ojcowską dumą spojrzał na bratanice.
- Ja o panu też. - odpowiedziałem poważnie. - Brat streścił mi mniej więcej waszą historię.
- Nie wątpię. - znowu zerknął na Cassie. Tym razem przez krótką chwilę w jego spojrzeniu ujrzałem prawdziwą nienawiść, przeplataną z żądzą mordu.
Dziewczyna ze wszystkich sił starała się ukryć panikę. Westchnąłem w duchu. W tej chwili nie mogłem ani go zabić, ani chociażby stąd wyrzucić.
Zapowiadało się interesująco.
CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanfictionKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...