Nawet nie oglądałam się za siebie. Po prostu biegłam. Ale chwila. Biegliśmy w stronę lasu. Mój dom jest w przeciwną stronę!
- Shuu! - krzyknęłam do niego, ale nie zwrócił na to większej uwagi. - Ja muszę tam wrócić!
- To zbyt niebezpieczne. - odpowiedział po chwili. - W tej chwili najważniejsze to schować cię w bezpiecznym miejscu.
- Ale moi rodzice..
- Dlatego biegniemy do mojego domu. Moi rodzice przyjaźnią się z twoimi. Coś wymyślą.
Pokręciłam przecząco głową. W moich oczach pojawiły się łzy. - Nie zdążymy.
- Musimy.
- Nie! - wyszarpałam rękę z jego uścisku i stanęłam w miejscu. - Może masz rację, ale to nie zmienia faktu, że nie dobiegniemy tam na czas. Przykro mi Shuu. Wracam do domu.
Nie czekałam na jego reakcję. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec w przeciwną stronę.
***
Minęłam właśnie stary most porośnięty bluszczem. Już niedaleko. Pomyślałam. W sumie nie słyszałam żadnych odgłosów tłumu. Zalała mnie pozytywna energia. Może mi się uda!
- Risette!
Odwróciłam głowę i ujrzałam Edgara. Kierował się w moją stronę.
- Co tu robisz?! Gdzie jest Shuu?
Wzruszyłam ramionami. Miałam głęboką nadzieje, że nieważne gdzie jest, jest przynajmniej bezpieczny.
- Nie powinnaś być tu sama. - powiedział.
- Nikt mnie nie zauważył.
- Ja zauważyłem.
- Bo znasz wszystkie nasze skróty. - wytknęłam mu język.
- To niczego nie zmienia! - warknął, ale sekundę później głęboko westchnął. - Nic cię nie zatrzyma. Jak wygląda sytuacja? Zdążymy?
- To chyba prawdziwy cud, ale najwyraźniej tak! - uśmiechnęłam się, ale w duchu miałam naprawdę złe przeczucia. Ci ludzie wyruszyli wcześniej ode mnie. A ponieważ użyłam skrótu, powinnam ich teraz mijać, albo chociaż widzieć. Przygryzłam wargi. Co jest nie tak?
- Risa uważaj! - nagle znalazłam się na ziemi, przygnieciona ciałem Edgara.
- Co się.. - nie zdążyłam skończyć, zobaczyłam ostry nóż wbity w pień drzewa. Gdyby nie Edgar prawdopodobnie miałabym go teraz wbitego w głowę.
-Ktoś tu idzie. - szepnął chłopak.
Jacyś ludzie. Stwierdziłam po zapachu. Jednak cały czas wpatrywałam się w nóż. To niemożliwe, żeby z takiej odległości rzucić tak celnie, prawda?
- Zobacz Joseph, kogo my tu mamy. - dopiero teraz zauważyłam starszego pana, pochylającego się nad naszą dwójką, chwilę później dołączył do niego kolega.
![](https://img.wattpad.com/cover/58191769-288-k229936.jpg)
CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanfictionKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...