Rozdział 71

985 126 25
                                    

Powoli zaczynało się ściemniać. Od ponad godziny siedziałam w salonie i wpatrywałam się bez wyrazu w zegar. Nadal czułam ślad kłów Reijego, który z trudem zakryłam bluzką. Bolało bardzo. Jak to on sam stwierdził, zrobił to specjalnie, żebym o tym cały czas pamiętała. 

- Co za kaszana. - zakryłam twarz dłońmi. Nagle usłyszałam mruczenie i poczułam pod ręką Maki. Posadziłam ją sobie na kolanach i zaczęłam głaskać. - Przynajmniej mam ciebie. - szepnęłam po czym nagle zirytowana - Jak Shuu nie ma w pobliżu. 

Chyba zapeszyłam, bo w tym samym momencie wampir wszedł do pomieszczenia, a kotka zeskoczyła ze mnie i podbiegła do niego. Nawet nie musiał jej wołać. Usiadł na kanapie, a ona wtuliła się w jego ramię. 

- Prawdziwa miłość. - mruknęłam do siebie, na ten widok. Następnie wstałam i podeszłam do ich kanapy. Spojrzałam na wampira. - A może ty jej coś dajesz? Ciastka? Myszy? No powiedz, jak tak dalej pójdzie to w ogóle przestanę ją interesować. 

Nagle stało się coś, czego w życiu bym nie przewidziała. Kąciki jego ust minimalnie drgnęły. Chyba wstrzymałam oddech. Jednak na tym się skończyło, bo więcej nic nie powiedział. Usiadłam obok. 

- Ktoś cię ugryzł. - stwierdził po chwili. 

- Co? A tak. - zamyśliłam się. Kurcze Reiji mnie ugryzł, a nadal nie wiem czy moja krew jest dobra czy nie.

Nawet na mnie nie patrzył. - Czerwienisz się wiesz? Mimo, że tak zawzięcie chcesz pokazać, że to cię nie ruszyło. 

Gwałtownie wstałam i spojrzałam na swoje odbicie w pobliskim lustrze. - Wcale nie. Nie aż tak. 

- Yui też się czerwieni. Jesteście takie same. 

- Powiem ci, że każda by się zaczerwieniła. - syknęłam i pochyliłam się nad nim - Twoja Cassie też. 

Momentalnie podniósł głowę. Wyglądało to niewinnie, ale...nie było. On nie miał gwałtowniejszych reakcji. 

- Tego się nie dowiemy. 

Uśmiechnęłam się szeroko. - My z pewnością nie, ale ktoś inny zapewne. 

Chyba przesadziłam. Gdybym tylko mogła cofnąć te słowa...

Ale nie mogłam. 

Shuu chwycił mnie mocno za bolące ramię i pociągnął do siebie. Wbił w nie swoje kły i zaczął wysysać moją krew. Jęknęłam. To bolało. Trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć. 

- Przestań. - syknęłam. 

Nagle usłyszałam dźwięk upadającej torby.

- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam. 

Shuu nagle zamarł. Lekko zażenowana skierowałam wzrok w stronę nieznajomego głosu. Nie chciałam, żeby ktoś to widział. 

Kiedy w końcu ją zobaczyłam, sama zesztywniałam.

Stała w progu drzwi. Miała szczupłą figurę, strasznie bladą cerę niczym lalka i czarne jak smoła włosy do pasa. Była naprawdę piękna i...naprawdę wkurzona. Po chwili jednak się opamiętała i tylko jej niebieskie oczy zdradzały stan wzburzenia. 

- Nie szkodzi. - powiedziałam odruchowo. Uniosła swoje brwi do góry i przez dłuższą chwilę wpatrywała się naprzemiennie w Shuu i we mnie. Nie wiedzieć czemu poczułam obowiązek przedstawienia się. - Jestem Tajimara Hikari, miło mi. 

Otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła, żeby za sekundę znów je otworzyć. 

I nagle do pokoju wszedł Subaru. Nawet nie spojrzał na mnie lub na Shuu. Zwrócił się od razu do niej z wyrzutem. - Cassie, mówiłem ci żebyś na mnie poczekała. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz