Rozdział 33

1.9K 177 11
                                    

- Panienko Risette! Dlaczego panienka leży jeszcze w łóżku?! - krzyknęła pani Pierce, moja opiekunka. - Proszę grzecznie po raz ostatni! Wstajemy! 

- To nie była prośba. - mruknęłam, po czym schowałam się pod kołdrą. - Jak będę dorosła to cię zwolnię.

- Słyszałam to! - powiedziała dobitnie, po czym o dziwo się roześmiała. - Gdy twoja matka była mała, mówiła dokładnie to samo.  

Jęknęłam rozpaczliwie. Czy to znaczy, że nie da się już jej pozbyć? 

 - Starczy już tego dobrego. - pociągnęła moją pościel i zostawiła mnie bez okrycia. - Z pewnością cała panienki rodzina, jest już na śniadaniu. 

Zwlokłam się z łóżka i doczłapałam się, do czekającej na mnie z sukienką pani Pierce. 

***

- Wygląda panienka prześlicznie! - uśmiechnęła się szeroko, kiedy skończyła mnie czesać.

Spojrzałam dokładnie na swoje odbicie. Długie czarne włosy, niebieskie oczy i blada cera. Wyglądałam dokładnie tak jak mój tata. Mama była jasną blondynką i miała śliczne loki. Westchnęłam głośno. Chciałabym tak wyglądać. 

- Dzisiaj to czesanie poszło wyjątkowo szybko. - zauważyła pani Pierce. - Jeśli się pośpieszysz może spotkasz się z panem Richardem. 

- Tatą?

- Wrócił wczoraj wieczorem ze świata wampirów. Był tu u ciebie, ale już spałaś. 

Tata wrócił! Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do wyjścia. 

- Powinien być na śniadaniu! - krzyknęła za mną starsza pani. - Tym samym, na którym ty powinnaś być piętnaście minut temu! 

***

- Tata! - krzyknęłam, kiedy go zobaczyłam, po czym rzuciłam się mu na szyję. Nawet jeżeli większość osób przy stole, oburzyła się moim zachowaniem, kulturalnie milczała. - Tęskniłam za tobą! 

Lord Richard się roześmiał. - Ja za tobą też księżniczko. 

- Twój ociec czekał na ciebie tu od rana. - odezwała się zirytowana babcia. - Naprawdę dziecko. Nawet dzisiaj musiałaś się spóźnić? W ogóle...

Nagle przerwała. Kątem oka zauważyłam spojrzenie, jakie tata jej posłał. 

- Zapewne.. - ich walka na spojrzenia została przerwana przez mamę. - ..gdybyś wiedziała, że przyjechał, siedziałabyś tu już o świcie, prawda Risette? 

Przytaknęłam lekko głową. Zaśmiała się. 

- Wszyscy chcieliśmy tego uniknąć. Dlatego nikt cię nie powiadomił. 

Tym razem wszyscy wybuchnęli śmiechem. No tak. Przecież wiadomym było, że tyranizowałabym całą służbą,  żeby tylko głowa rodziny miała odpowiednie powitanie. Szybko zajęłam swoje miejsce przy stole. Wszyscy byli w dobrych nastrojach. Z wyjątkiem jednej osoby, która bez przerwy wpatrywała się naprzemiennie we mnie i w moich rodziców. 

- Dzień dobry wujku Francisie! - uśmiechnęłam się szeroko. - Nie wiedziałam, że też przyjechałeś. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz