- Jeździcie do szkoły limuzyną?! - powiedziałam "odrobinę" głośniej niż zamierzałam, a twarze wszystkich powędrowały ku mnie.
- Coś w tym jest dziwnego? - spytał Ayato, który siedział naprzeciwko.
- Nie, nie. W sumie mogłam się tego domyślić.
Po chwili wszyscy wrócili do śniadania. Spojrzałam na swój talerz. Jakoś w ogóle nie miałam apetytu.
- Cassie. - powiedziała Yui parę minut później. - Lekcje mamy dopiero wieczorem. Jest coś co chciałabyś do tej pory robić?
- Chyba nie mam planów.
- To dobrze się składa! Może pójdziemy do miasta albo na plaże, która jest niedaleko? Zobaczysz spodoba ci się!
W jej oczach była radość. Tym większa szkoda, gdyż nie mogłam pozwolić, żeby nagle dopadły mnie zadyszki albo co gorsza to, co czułam dzisiaj w nocy.
- No zgódź się!
Dobra! Najwyżej zapakuje do torby tuzin tych śmiesznych soczków. Wymusiłam uśmiech - Czemu nie.
Ze zdziwieniem stwierdziłam, że wszyscy bracia usilnie się w nas wpatrują.
- Pojadę z wami. - stwierdził nagle Laito.
- Co?! - wykrzyknęłyśmy z Yui niemal równocześnie.
- Nie puścimy was samych. - powiedział spokojnie Reiji, poprawiając przy tym swoje okulary. Laito uśmiechnął się szeroko.
- Ja też pójdę! - dopowiedział Ayato.
- Najlepiej wszyscy od razu idźcie! - wykrzyknęłam. Chciałam wstać, ale drżące nogi mi to uniemożliwiły. Nikt tego nie zauważył. Chwała bogu.
Cassie, zapamiętaj! Jesteś umierająca! Nie możesz teraz wielu rzeczy!
- Muszę kupić sobie nowe słuchawki. - powiedział nagle Shuu, odchodząc od stołu. Wszystkie oczy (w tym moje) zwróciły się ku niemu - Więc również wybiorę się do miasta.
Ostrożnie się uniosłam, po czym skierowałam w stronę wyjścia.
- Ślicznotko! - dobiegł mnie głos Laita. - Gdzie idziesz?
- Ehm...naszykować się. - A raczej spakować miksturki Rejiego. - Zaraz wrócę.
Gdy tylko minęłam zakręt napotkałam spojrzenie okularnika. Trzymał moją torebkę. - Będziesz później tego żałować.
- Zdaje sobie z tego sprawę.
Rzucił we mnie torebką, którą bez trudu złapałam. Uśmiechnęłam się szeroko. - Do widzenia.
Wybiegłam przed posiadłość akurat kiedy wszyscy siedzieli już w limuzynie. Szybko weszłam do samochodu i zajęłam miejsce między Yui a Laitem.
- Długo będziemy jechać?
- Jakieś 10 minut. - odpowiedziała Yui. - No, gdzie chcesz iść na początek?
- Hmm... księgarnia?
- Świetnie! Moje ulubione miejsce!
- Jesteście irytujące. - stwierdził nagle Ayato, na co Laito zaśmiał się pod nosem.
- Na jakiej podstawie tak twierdzisz? - spytałam.
- Przez was muszę specjalnie jechać do miasta. Zresztą nawet nie wiem po co!
- Nikt cię do tego nie zmuszał! - stwierdziłam oschle.
Na tę słowa na chwile skupił wzrok na Yui, a następnie na okno. Prychnęłam. To raczej on jest tu irytujący!
Niedługo później limuzyna zatrzymała się na parkingu w centrum miasta. Gdy już wszyscy znaleźliśmy się na zewnątrz, poczułam wokół talli czyjeś ręce.
- No ślicznotko! Wiem gdzie są położone wszystkie kluby z możliwością noclegu. Może zechciałabyś je zwiedzić? Tak bardzo dokładnie?
- Brzmi niezwykle kusząco. - wyrwałam się z uścisku. - Może kiedy indziej...
Puścił mi oczko. - Trzymam cię za słowo.
Zaśmiałam się, po czym poszłam za Yui wzdłuż chodnika. Nagle stwierdziłam, że nie mam nic na ramieniu. Cholera. Zostawiłam torbę w samochodzie. Pośpiesznie się odwróciłam, ale limuzyna już zniknęła.
- Następnym razem ją tam zostawię. - odwróciłam się w stronę Shuu, który w tym momencie podał mi torebkę.
Odetchnęłam z ulgą. - Dziękuje.
Wzruszył ramionami i poszedł dalej. Po chwili i ja dołączyłam do grupki.
CZYTASZ
R+S II Diabolik Lovers
FanficKiedy podczas ulewy, Cassie wraz z rodziną jedzie samochodem, nagle widzi drobną blondynkę, biegnącą w ich stronę. Wszystko dzieje się szybko. Przerażenie, krzyk, na końcu uderzenie i krew. Potem już nic. Dziewczyna traci przytomność. Tydzień późn...