Rozdział 6

3K 298 7
                                    

- Jeździcie do szkoły limuzyną?! - powiedziałam "odrobinę" głośniej niż zamierzałam, a twarze wszystkich powędrowały ku mnie.

- Coś w tym jest dziwnego? - spytał Ayato, który siedział naprzeciwko. 

- Nie, nie. W sumie mogłam się tego domyślić. 

Po chwili wszyscy wrócili do śniadania. Spojrzałam na swój talerz. Jakoś w ogóle nie miałam apetytu. 

- Cassie. - powiedziała Yui parę minut później. - Lekcje mamy dopiero wieczorem. Jest coś co chciałabyś do tej pory robić?

- Chyba nie mam planów. 

- To dobrze się składa! Może pójdziemy do miasta albo na plaże, która jest niedaleko? Zobaczysz spodoba ci się! 

W jej oczach była radość. Tym większa szkoda, gdyż nie mogłam pozwolić, żeby nagle dopadły mnie   zadyszki albo co gorsza to, co czułam dzisiaj w nocy.

- No zgódź się! 

Dobra! Najwyżej zapakuje do torby tuzin tych śmiesznych soczków. Wymusiłam uśmiech - Czemu nie. 

Ze zdziwieniem stwierdziłam, że wszyscy bracia usilnie się w nas wpatrują. 

- Pojadę z wami. - stwierdził nagle Laito.

- Co?! - wykrzyknęłyśmy z Yui niemal równocześnie. 

- Nie puścimy was samych. - powiedział spokojnie Reiji, poprawiając przy tym swoje okulary. Laito uśmiechnął się szeroko. 

- Ja też pójdę! - dopowiedział Ayato. 

- Najlepiej wszyscy od razu idźcie! - wykrzyknęłam. Chciałam wstać, ale drżące nogi mi to uniemożliwiły. Nikt tego nie zauważył. Chwała bogu. 

Cassie, zapamiętaj! Jesteś umierająca! Nie możesz teraz wielu rzeczy!

- Muszę kupić sobie nowe słuchawki. - powiedział nagle Shuu, odchodząc od stołu. Wszystkie oczy (w tym moje) zwróciły się ku niemu - Więc również wybiorę się do miasta. 

Ostrożnie się uniosłam, po czym skierowałam w stronę wyjścia. 

- Ślicznotko! - dobiegł mnie głos Laita. - Gdzie idziesz?

- Ehm...naszykować się. - A raczej spakować miksturki Rejiego. - Zaraz wrócę. 

Gdy tylko minęłam zakręt napotkałam spojrzenie okularnika. Trzymał moją torebkę. - Będziesz później tego żałować. 

- Zdaje sobie z tego sprawę. 

Rzucił we mnie torebką, którą bez trudu złapałam. Uśmiechnęłam się szeroko. - Do widzenia. 

Wybiegłam przed posiadłość akurat kiedy wszyscy siedzieli już w limuzynie. Szybko weszłam do samochodu i zajęłam miejsce między Yui a Laitem. 

- Długo będziemy jechać? 

- Jakieś 10 minut. - odpowiedziała Yui. - No, gdzie chcesz iść na początek?

- Hmm... księgarnia? 

- Świetnie! Moje ulubione miejsce! 

- Jesteście irytujące. - stwierdził nagle Ayato, na co Laito zaśmiał się pod nosem. 

- Na jakiej podstawie tak twierdzisz? - spytałam.

- Przez was muszę specjalnie jechać do miasta. Zresztą nawet nie wiem po co! 

- Nikt cię do tego nie zmuszał! - stwierdziłam oschle. 

Na tę słowa na chwile skupił wzrok na Yui, a następnie na okno. Prychnęłam. To raczej on jest tu irytujący!

Niedługo później limuzyna zatrzymała się na parkingu w centrum miasta. Gdy już wszyscy znaleźliśmy się na zewnątrz, poczułam wokół talli czyjeś ręce. 

- No ślicznotko! Wiem gdzie są położone wszystkie kluby z możliwością noclegu. Może zechciałabyś je zwiedzić? Tak bardzo dokładnie?

- Brzmi niezwykle kusząco. - wyrwałam się z uścisku. - Może kiedy indziej...

Puścił mi oczko. - Trzymam cię za słowo. 

Zaśmiałam się, po czym poszłam za Yui wzdłuż chodnika. Nagle stwierdziłam, że nie mam nic na ramieniu. Cholera. Zostawiłam torbę w samochodzie. Pośpiesznie się odwróciłam, ale limuzyna już zniknęła. 

- Następnym razem ją tam zostawię. - odwróciłam się w stronę Shuu, który w tym momencie podał mi torebkę. 

Odetchnęłam z ulgą. - Dziękuje.  

Wzruszył ramionami i poszedł dalej. Po chwili i ja dołączyłam do grupki. 


R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz