Rozdział 39

1.4K 162 6
                                    

- Przepraszam. - szepnął Edgar, jakiś kilometr dalej. - Przeze mnie nie zdążysz do rodziny. 

Na dźwięk ostatniego słowa zachciało mi się płakać. 

Wymusiłam uśmiech. - To Blackowie. Poradzą sobie. 

- Ale..

- Poradzą sobie!

- Cicho tam! - odezwał się mężczyzna z przodu, po czym mną potrząsnął. 

Zrezygnowana opuściłam głowę. Czy tak czują się prawdziwi ludzie? Tak bezradnie? Nagle dwójka osiłków się zatrzymała. Przystanek? Z jakiej to okazji

- Dobry wieczór, panowie. - usłyszałam znajomy głos. - Przyszedłem po bratanice. 

Wujek Francis. Skąd wiedział gdzie jestem? A zresztą nieważne. Uśmiechnęłam się w duchu. Skoro on tu jest to znaczy, że z rodzicami wszystko w porządku. Prawda?

Wyczułam, że wujek zrobił krok w naszą stronę. Człowiek odruchowo się spiął. 

- Kim pan jest? 

Nastąpiła chwila ciszy. Słyszałam bicie serca nieznajomego. Wujek stanął. - Kimś kto nawet nie powinien patrzeć na takie nic nie warte szumowiny jak wy. 

Nagle zostałam brutalnie rzucona na ziemię. Kątem oka zauważyłam człowieka rzucającego się na Francisa. Wszystko działo się szybko. Wujek chwycił sztylet i po chwili przejechał nim po szyi mężczyzny, który natychmiast padł jak długi w pobliskie mrowisko. 

Byłam zbyt przerażona by krzyczeć. Wpatrywałam się w Edgara. Jego jedynego się w tej chwili nie bałam. 

- Ty go zabiłeś

Nie wiedziałam kto to powiedział. Może ja? 

- Precz. - rzucił Francis Black z odrazą. Widziałam jak obcy ciągnie Edgara ze sobą, a po chwili oboje uciekają. Chłopak rzucił mi przerażone spojrzenie. Odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że ten człowiek go tu nie zostawił. 

- Risette. 

- T-tak?

- Chodź tu do mnie. 

Zamarłam. Z niewiadomych przyczyn zaczęłam bać się tego wampira. 

- Dlaczego? 

- Nie chcesz wrócić do domu? 

Pokiwałam twierdząco głową. 


R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz