Rozdział 66

910 110 7
                                    

Byłam w klasie razem z Shuu i Reiji. W duchu odetchnęłam z ulgą. Świadomość, że znam tu kogokolwiek podziałała na mnie kojąco. Rozejrzałam się po klasie. Shuu siedział w jednym kącie, a Reiji w drugim. Zresztą to było do przewidzenia. Nawet idiota zauważyłby, że ta dwójka się nie lubi. 

- Wolne? - usłyszałam czyiś głos niedaleko siebie. Spojrzałam na przystojnego blondyna. 

- Kou Mukami? - oniemiałam. Widziałam go w gazetach. Nawet – tu się zarumieniłam – miałam jego plakat w pokoju. Zdenerwowana pokiwałam twierdząco głową. Roześmiał się słodko. 

- Natrafiłem na fankę widzę. - puścił do mnie oczko, po czym zajął miejsce obok. - Nie obraziłbym się też, gdybyś była jedną z tych szalonych fanek. One są najbardziej interesujące.

Tym razem ja się zaśmiałam. Tylko mniej uroczo, a bardziej nerwowo. - Raczej małe szanse.

Nim się obejrzałam zaczęła się lekcja. Kou przez większą jej część olewał sobie wszystko co mówił nauczyciel. Kątem oka zauważyłam, że podobnie jak Shuu. Za to Reiji był całkowicie pochłonięty lekcją. No tak. To chyba też było do przewidzenia. Po chwili również zajęłam się notatkami. Nie mogłam sobie pozwolić na niższą ocenę. Rodzice bym nie udusili. Nim się obejrzałam lekcje się skończyły. Na pracę domową dostałam coś o Europie, więc musiałam szybko iść do biblioteki. Kou na szczęście był na tyle miły, że pokazał mi drogę. Kiedy byłam w środku myślałam, że oszaleje. Nic. Albo ja źle szukałam, albo te zbiory były jakieś ubogie. 

- Cholera jasna. - syknęłam, kiedy po dwudziestu minutach nic nie znalazłam. Nagle usłyszałam śmiech. 

- Świętoszka się buntuje?

Przewróciłam oczami. - A żebyś wiedział. 

- Może pomogę?

Już chciałam powiedzieć, żeby stąd spadał, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. - Tak. W sumie czemu nie.

Nawet jeśli go zaskoczyłam, nie dał po sobie tego poznać. - Czego szukasz?

Pokazałam mu tytuł. - No tak. Tędy. - Laito wskazał palcem przeciwległy koniec biblioteki. Zaczęłam szybko kierować się w tamtą stronę.Oczywiście on postanowił dotrzymać mi towarzystwa. 

- Jak ci się podoba szkoła? 

- Nawet ujdzie, ale nie mam zbyt dużego porównania. Całe życie uczyłam się w domu.

I miałam książki, których nie musiałam szukać. 

- Yui mówiła, że chce cię poznać. - wypalił nagle, po czym się roześmiał. - Kiedy ona nauczyła się tak stawiać żądania? Naprawdę. Cassie wyjechała, pora chyba przywołać ją do porządku.

Najchętniej zignorowałabym to, ale jednocześnie oszukałabym samą siebie. Gdy tylko usłyszałam to imię ciekawość z góry wygrała. Zapytałam prawie obojętnie. - Gdzie to wyjechała?

- Transylwania. - powiedział po prostu. Nie odzywał się dłuższą chwilę, po czym się roześmiał. - No dalej. Jestem aktualnie w dobrym nastroju, więc możesz śmiało zadawać pytania. Wiem, że chcesz.

Prychnęłam w duchu. - Skąd ta pewność?

- Zazwyczaj wszystkie informacje o wrogach są na miarę złota. Może się mylę? A wiesz o niej wystarczająco dużo?

Pokiwał twierdząco głową. Zatrzymałam się nagle.

- Czemu chcesz mi powiedzieć?

Wzruszył ramionami. - Bo lubię patrzeć na ludzką rozpacz, a wiem, że nie spodoba ci się to co usłyszysz.

Spięłam się. - Dlaczego niby?

Przybliżył się do mnie. Niemal stykaliśmy się ciałami. - Bo przegrywasz z nią skarbie. 

R+S II Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz