Było już widno, gdy Veronika się obudziła.
– Nic się nie dzieje – powiedział Gert, który trzymał wartę. – Istnieje prawdopodobieństwo, że Jose usmażył go w tej dziurze.
– Miejmy nadzieję, ale nie liczyłabym na to.
– A, zapomniałem. Mam twój pierścień. Miałem dać ci go wczoraj, ale wyleciało mi to z głowy. – Sięgnął do kieszeni i podał jej zgubę.
– Dziękuję. – Ucieszyła się i od razu zawiesiła go na łańcuszku.
– Dlaczego nie nosisz go na palcu? – zainteresował się.
– Jest na nim symbol Kolegium. Nie chcę się z tym afiszować – wyjaśniła, na co pokiwał głową ze zrozumieniem.
Po śniadaniu poszli sprawdzić, czy von Carstein był w nocy w krypcie, jednak nie znaleźli żadnych śladów, które by na to wskazywały.
Gdy narzeczeni wrócili do obozu, ich towarzysze byli już gotowi do drogi.
– W którą stronę do domu? – zapytał Edi, dosiadając wierzchowca.
– Chyba w tamtą. – Gert wskazał kierunek, skąd mniej więcej przyjechali.
Edgar ruszył na przedzie.
– Zaraz wrócę. Muszę porozmawiać z Jose – Veronika powiedziała do narzeczonego i zwolniła.
Czarodziej jechał z Estalijką. Trzymał jej bezwładne ciało oparte o siebie w pozycji siedzącej. Wymagało to od niego sporego wysiłku.
– Jak już będziemy w mieście, wolałabym żebyś sam załatwił tę sprawę w świątyni Morra. Nie chciałabym oficjalnie w żaden sposób się z tym wiązać. Będę mieszkać tu w okolicy. Rozumiesz? – zapytała, na co on skinął głową.
– Chcesz, żebym się wyprowadził? Jeśli będę musiał ją tam zostawić, to i tak przynajmniej na jakiś czas przeniosę się do miasta.
– Jeśli chodzi o mój kamuflaż, to nie jest konieczne – zapewniła go.
– Obiecuję, że nikomu o tym nie wspomnę. Zrobię to też ze względu na nią. Pewnie wampir będzie jej szukał.
– Dobrze by było, gdyby ona była z nami – powiedziała.
– Przecież nie chcesz być z nią kojarzona. Jeśli nie pomogą jej od razu, są dwa wyjścia. Albo kapłan będzie towarzyszył jej, albo ona zostanie w świątyni. Jeśli kapłan będzie jej towarzyszył, a chcesz, żebyśmy byli wszyscy razem, to nie odetniesz się od tej sprawy.
– Niekoniecznie, Jose. Z tym sobie poradzę. Pomiń tylko moją osobę w relacjonowaniu minionych wydarzeń. Chcę tam uchodzić za zwyczajną kobietę.
– To musisz się bardziej postarać – zasugerował. – Zawsze myślałem, że wy stamtąd wychodzicie wyszkoleni. Wybacz, ale kiepściutko ci idzie.
– Na plantacji chyba nikt nie podejrzewa, kim jestem – broniła się.
– Edi na pewno już się zastanawia, kim ty właściwie jesteś. Jeśli nie, to wkrótce zacznie.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...