– Szkoda, że nie ma Alexa – odezwał się Gert siedzący nieopodal. – On na pewno by wiedział.
– Możemy spalić most – kontynuowała Estela. – Jeśli wejdą do rzeki... Jest dość szeroka, by nie mogły jej przeskoczyć. Będą musiały się przeprawić. Przynajmniej połowę z nich wystrzelamy, a zaklęcia Jose mogą zabić kilka, gdy będą jeszcze na moście. Plan jest prosty. Ukryjemy się i rozstawimy...
– Gdzie się ukryjemy? – przerwała jej Veronika, rozglądając się dookoła.
– W trawie – odparła dziewczyna.
– Z końmi?
– W zasadzie to nie musimy się ukrywać. Wystarczy zachować odpowiedni dystans – stwierdziła po chwili namysłu. – Konie ewentualnie można odprowadzić dalej, ale nie ryzykowałabym oddalania się od nich. Wpuszczamy je na most, Jose go podpala. Jeśli będą szły grupą, nawet dziesięć z nich mogłoby tam zginąć w płomieniach. Te, które przedrą się przez rzekę, zostaną zabite przez strzelców. Pozostałe będziemy mieli po drugiej stronie.
– Albo powpadają do rzeki i od razu zgaszą te płomienie – powiedziała czarodziejka.
– Wtedy będą w korycie. To łatwy cel – tłumaczyła. – Zaklęcia Jose sięgną również te, które się zawahają i zostaną po drugiej stronie.
Mag skinął głową na potwierdzenie, a Veronika spojrzała na narzeczonego.
– Można by nieco uszczuplić ich szeregi, ale z pewnością wycofają się, gdy zaczniemy je tłuc – zauważył Gert.
– Owszem – zgodziła się Estalijka. – Zyskamy czas i odjedziemy. Zanim się przegrupują, będziemy już daleko.
– Chyba że ich przywódca rzuci na nas zaklęcie, które nam to uniemożliwi – dodała czarodziejka.
– Jeśli znajdzie się w zasięgu wzroku, będziemy musieli się go pozbyć – powiedziała Estela. – Ryzyko zawsze istnieje, ale to jedyny sposób, biorąc pod uwagę proporcje. Idealnie byłoby, żeby rzeka zapłonęła, ale tego chyba nie potrafi nawet Jose.
– Nie potrafisz? – Veronika, ukrywając uśmiech, zwróciła się do maga.
– Nie. Oczywiście, że nie – zaprzeczył.
– Warto rozważyć ten pomysł – uznał Gert.
– Trzeba to przemyśleć. – Narzeczona posłała mu wymowne spojrzenie.
– Poza tym zostało jeszcze trochę dnia. Warto byłoby się rozejrzeć po okolicy i znaleźć drogę odwrotu, bądź miejsce na kolejną zasadzkę – dodała pełna zapału Estalijka.
– Nie mamy na to czasu. Jedziemy dalej – postanowiła czarodziejka.
– Jak to? – Zdziwiła się dziewczyna.
– Jeśli będziemy mieli czas i stwierdzimy, że to dobry pomysł, to tu wrócimy, ale na razie jedziemy dalej. Liczę na to, że jeszcze dziś dogonimy grupę wojowników, którzy nas wesprą – wyjaśniła Veronika.
Estela skinęła głową.
– Ty tu rządzisz – powiedziała, starając się ukryć niezadowolenie, po czym ruszyła w stronę koni.
Jose oczywiście podążył za nią.
– Jak lektura? – zapytał narzeczoną Gert, gdy zostali sami.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...