W dzielnicy kupieckiej uzupełnili przede wszystkim braki w garderobie. Veronika wybrała stroje w stylu, jaki preferował Gert. Zazwyczaj był elegancki, natomiast ona często zakładała to, co wygodne, nie zwracając szczególnej uwagi na krój.
Z kolejnego sklepu wyszła kompletnie przebrana. Wyglądała świetnie i tak też się czuła. Była pewna, że jej narzeczony będzie zachwycony.
– Możemy teraz jechać na śniadanie do zajazdu przy bramie – powiedziała do swojego towarzysza.
– Co? – Jose zdawał się być nieobecny.
– Możemy jechać na śniadanie – powtórzyła, obserwując go.
– Już jadłem, u Ermana.
– Co z tobą? – zapytała.
– Nic. Zamyśliłem się. Mam problem... – zamilkł na chwilę. – Chyba się zakochałem.
– W niej? Pewnie ci przejdzie.
– Nie to jest problemem – sprostował. – Ona nie jest stąd, a ja jeszcze długo nie pojadę na południe. Nie mogę przestać o niej myśleć.
– Mogłaby się przenieść, gdyby chciała – stwierdziła.
– I to jest problem. – Westchnął ciężko i pokręcił głową. – Żeby chciała...
– Nie wiem, co lubią Estalijki. Nie pomogę ci – powiedziała, przewidując ciąg dalszy rozmowy.
– Jesteś kobietą. Chyba jest coś, co wszystkie kobiety lubią, cenią, co robi na nich wrażenie... – Patrzył na nią z nadzieją, że zdradzi mu tę najcenniejszą tajemnicę.
Veronika wzruszyła ramionami.
– Niewiele znam kobiet.
– A co cię urzekło w Gercie? – zapytał.
– Spotkaliśmy się na statku. – Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego dnia. – Oboje płynęliśmy do Talabheim. Wyszłam z kajuty z potwornym kacem. Wiesz, uczciłam zakończenie nauki w Kolegium.
– A, pamiętam i nie pamiętam. – Pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Przechodził właśnie korytarzem. Jak mnie minął, spojrzałam na jego tyłek i...
– Myślisz, że to mógłby być powód, żeby została w Imperium? – To nie wydało mu się prawdopodobne.
– Ja dla niego bym została.
– To dlaczego nie chcesz za niego wyjść? – Zupełnie tego nie rozumiał.
– Po co? – zapytała.
– Jak to po co? Żeby scementować związek.
– Mam wszystko... Wracając do tematu. Jest czarujący, zaradny... Uratowałeś ją. To na pewno robi wrażenie. Jesteś prawdziwym mężczyzną.
– Pamiętam, jak nam podziękowała – powiedział i lekko się skrzywił.
– Nieładnie się zachowała, ale na pewno zrobiłeś dobre wrażenie. Teraz wyciągnęliśmy ją z dużo gorszych kłopotów. Opiekowałeś się nią.
– Tego akurat może nie wiedzieć.
– Jeśli nie wie, to się dowie. To nie jest żaden kłopot.
– Kurczę, nie o to chodzi. – Pokręcił głową. – Ja chcę, żeby ona wywróciła swoje życie do góry nogami...
– Jeśli cię pozna i się zakocha, to wywróci – stwierdziła Veronika. – Jeżeli tak bardzo ci zależy, trzeba tak to zorganizować, żeby musiała z nami podróżować przez jakiś czas... Ciekawe, o co chodzi z tym jej narzeczonym? Jeśli jest gdzieś w Imperium, musisz jej pomóc go odnaleźć. Dopóki go nie uwolnicie, będzie myśleć tylko o nim i nic nie wskórasz.
– Masz rację. Kurczę, ona ma narzeczonego. – Znów się zmartwił.
– I co z tego? Dziś ma, jutro nie ma. – Nie dostrzegała w tym problemu.
Jose spojrzał na nią zdziwiony.
– Pojedynek będzie nieunikniony – powiedział zupełnie poważnie.
– Dlaczego? – zapytała. – Może z nim zerwie.
– Po tym jak go odnajdzie?
– A dlaczego nie? Daj jej tydzień z nim, a może wtedy dojdzie do wniosku, że woli być z tobą.
– Nawet nie wiemy, kim on jest. Może to jakiś świetny facet...
– W niewoli? Nie sądzę – skwitowała z grymasem na twarzy.
– Ja też byłem w niewoli – przypomniał Jose.
– I o tym jej nie mów – poradziła. – Poza tym możliwe, że on już nie żyje. Mógłbyś ją wtedy pocieszyć... A tak w ogóle to dlaczego ty się w niej zakochałeś? Jest arogancka, nieprzyjemna...
– Trochę inaczej na to patrzę. Myślę, że sytuacja była dość napięta. Może była w szoku? Nieważne.
– Chyba ważne.
– Może to jakaś szlachcianka? Oni zachowują się w ten sposób. – Starał się ją usprawiedliwić. – Ale Gert też jest szlachcicem i przy bliższym poznaniu jest w porządku, nie?
– Nie trzeba go bliżej poznawać, by to stwierdzić – zauważyła.
– Ona szuka narzeczonego. Pewnie żyje w ciągłym stresie i przepłakała niejedną noc...
– Nie przekonuj mnie – przerwała mu Veronika. – Ty masz swoje zdanie na jej temat, a ja swoje.
– Nie możesz źle o niej myśleć. Przecież jej nie znasz – upierał się Estalijczyk. – Czy ty nigdy nie popełniłaś żadnego błędu?
– Popełniłam mnóstwo błędów, ale nie jestem chamska w stosunku do kogoś, kto wyciąga do mnie rękę.
– Może w jej mniemaniu to nie było chamstwo?
– To ja nie chcę nawet sobie wyobrażać, co jest dla niej chamstwem – skwitowała. – Ja wiem, że do najgrzeczniejszych nie należę, ale tak bym się nie zachowała... Nie lubię jej i tyle.
Jose skrzywił się.
– To może mi utrudnić zbliżenie się do niej – stwierdził. – Lepiej by było, gdyby atmosfera w grupie była dobra.
– Nie będę się uśmiechać do tej kobiety – powiedziała czarodziejka.
– Daj jej szansę... – poprosił. – Nie będę nalegał, jeśli faktycznie okaże się gburowata... Zrobisz to dla mnie? Będę twoim dłużnikiem. Zgódź się. Może już wkrótce do nas dołączy.
Kobieta pokręciła głową z rezygnacją.
– Postaram się, ale nie obiecuję. Nie wiem, czy dam radę.
– To musi mi wystarczyć. Dziękuję. – Wyraźnie poprawił mu się humor.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...