Po chwili z zajazdu wyszedł Jose, a za nim Gert.
– Zbieramy się – zarządził i ruszył w stronę swojego wierzchowca. – Poradzisz sobie? – Zatrzymał się przy czarodzieju. – Jak się czujesz? Potrzebujesz pomocy?
– Dam radę – zapewnił go Estalijczyk, mocując do siodła torby, które magowie zabrali ze sobą do środka.
Veronice zrobiło się przykro i z żalem popatrzyła na narzeczonego. Czuła się okropnie, była ciężko ranna, a on bardziej troszczył się o jakiegoś znajomego niż o nią. Przynajmniej takie odniosła wrażenie.
Sprawniejszą ręką, z wielkim wysiłkiem, sięgnęła do swojej torby. Chciała wyjąć płaszcz, by się nim okryć.
– Zostaw. Pomogę ci – powiedział Gert, gdy zauważył, co robiła.
Zarzucił na jej plecy okrycie, a na głowę założył kaptur. Wiedział, że nie chciała być kojarzona z takimi wydarzeniami i zamierzała ukryć twarz.
– Dziękuję... Jestem gotowa.
Gdy chwyciła lejce w prawą rękę, z bólu w oczach stanęły jej łzy.
– Dobrze. Nie traćmy czasu. Jedziemy – zdecydował.
Podążając za nim, dotarli do eleganckiej dzielnicy willowej. Budynki były tam stosunkowo nowe. Gert na przełaj przez trawnik podjechał pod jeden z domów. Zsiadł z konia i ruszył do drzwi.
Wszyscy zatrzymali się w ogrodzie.
– Pomożesz mi? – Veronika zwróciła się do Alexa, który cały czas był w pobliżu.
– Oczywiście – odparł i zeskoczył z wierzchowca. – Najpierw noga – zasugerował, stojąc już przy niej.
Złapał ją, gdy zsunęła mu się w ramiona. Ból był tak silny, że jęknęła.
– Przepraszam – powiedział.
– To nie twoja wina. To te cholerne wampiry.
– Musi boleć. Dzięki temu wiemy, czego należy unikać. – Uśmiechnął się do niej.
– Już nigdy nie zjem śniadania w zajeździe przy bramie – zażartowała.
Alex, nie wypuszczając jej z rąk, ruszył w stronę domu. Gert stał przy drzwiach i przyglądał się temu z niezadowoleniem.
– Pierwsze piętro, pierwsze drzwi na prawo – poinstruował najemnika, gdy ten wnosił jego narzeczoną do środka.
Wewnątrz panował zaduch. Wszystkie drzwi, w przeciwieństwie do okien, były pootwierane.
Alex zaniósł Veronikę do wskazanego pomieszczenia. Była to przestronna i jasna sypialnia z dużym łóżkiem. Pościel wyglądała na bardzo drogą.
– Posadź mnie tam – poprosiła, wskazując fotel.
– Powinnaś się położyć – stwierdził.
– Jestem brudna. Nie będę tak kłaść się do łóżka.
– Twojego chłopaka chyba stać na nową pościel – zauważył.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...