– Idę się umyć. Skorzystam ze studni – oznajmiła Veronika, gdy skończyła oporządzać swojego rumaka.
– Zmienię Ediego. Pewnie jest zmęczony – powiedział jej narzeczony.
– Jak uważasz...
– Jak uważasz? A jakbym nie poszedł, to co? On przecież stoi w drzwiach. – Gert był oburzony.
– Kobiety nie widział? Chyba trochę przesadzasz – skwitowała, po czym zwróciła się do czarodzieja. – Będziemy musieli wartować dwójkami. Ty na jednej warcie, ja na drugiej. Koncentruj się na zawirowaniach magii.
– Jasne – zgodził się.
– Pamiętaj, że on może być niewidzialny.
Wychodząc, zabrała swoje rzeczy. Zostawiła je na parterze i poszła się odświeżyć. Stanęła za studnią, by Gert nie miał do niej więcej pretensji.
Gdy wracała do wieży, Edgar nadal stał w drzwiach oparty o futrynę. Jego obecność w tym miejscu zaskoczyła kobietę. Spodziewała się zobaczyć tam narzeczonego. Ten jednak wraz Jose był jeszcze przy koniach.
– Wezmę pierwszą wartę – oznajmiła, patrząc na czarodzieja.
– Z kim będziesz wartować? – Gert zwrócił się do niej.
Widać było, że miał kiepski humor.
– Bez różnicy, ale podejrzewam, że z Edim, bo wygląda na to, że śmiertelnie się na mnie obraziłeś – odpowiedziała.
– Szkoda, że nie ma dla ciebie znaczenia, czy ktoś cię ogląda, czy nie – zaczął.
– Trzeba było go zmienić. Jestem zmęczona, chciałam się tylko umyć. – Nie miała ochoty dłużej dyskutować na ten temat, więc zeszła na dół.
Wkrótce po tym zjawił się Gert.
– Połóż się. Ja wezmę pierwszą wartę – powiedział do przyjaciela, który bez słowa udał się na piętro.
Veronikę zaniepokoił fakt, że nie wracał.
– Czy oni tu zejdą? – zapytała narzeczonego.
– Nie wiem, czy czarodziej zejdzie. Chyba jej nie zostawi.
– To są jakieś kpiny. – Zdenerwowała się. – Jeśli wampir na nich napadnie, gdy będą tam spali, to co? Może wleźć oknem. Takie wartowanie mija się z celem. Chodźcie tu! – krzyknęła.
Niemal natychmiast na schodach pojawił się Edgar z pochodnią w ręku.
– Mam nadzieję, że zamierzacie nocować na dole – powiedziała, na co on jej przytaknął.
– Ja będę tutaj! Nie mogę zostawić jej samej! – usłyszała głos maga.
– Nie zamierzasz spać?! – zapytała, starając się zachować spokój.
– Zamierzam!
– Położysz się przy niej, tak?! Ona jest nieprzytomna! Wampir wlezie do środka, poderżnie ci gardło i ją zabierze! Tak będziesz jej pilnował?! – Pokręciła głową. – Jose, po to mamy warty, żebyśmy mogli patrzeć, czy bezpiecznie śpicie! Nie możesz tam zostać!
– W takim wypadku sprowadzę konia na dół, albo ją odwiążę i zniosę! – oznajmił. – W zasadzie tak będzie najlepiej!
– Pewnie będzie jej wygodniej! – rzuciła złośliwie.
– Na pewno! Edi, pomożesz mi?
Edgar bez słowa, kręcąc tylko głową z rezygnacją, wrócił do czarodzieja.
Veronika stanęła przy drzwiach i skoncentrowała się na magii. Wszystko zdawało się być w porządku. Gert usiadł w progu.
– Cofnij się trochę, żeby cię nie dostrzegł, gdyby się zjawił – poprosiła go.
– A było mi tak wygodnie – powiedział, po czym wstał i oparł się od środka o futrynę.
Wkrótce zjawili się pozostali, niosąc nieprzytomną dziewczynę. Przygotowali sobie posłania na korytarzu, Jose zapalił świecę i położyli się spać.
– Odeszłaś chociaż poza zasięg jego wzroku? – zapytał po jakimś czasie Gert.
– Byłam po drugiej stronie studni.
Mężczyzna wyjrzał na zewnątrz.
– Po drugiej stronie czego? Równie dobrze mogłabyś wbić w ziemię halabardę i za nią się schować – stwierdził.
– Byłam przekonana, że ty tu stoisz.
– Naprawdę dla ciebie to nie ma żadnego znaczenia? Nieważne, czy ktoś na ciebie patrzy, czy nie? Czy jesteś z kimś związana, czy nie?
– Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Jak ktoś patrzył, to patrzył. Też mi wielka sprawa... Nie wiedziałam, że to powód, żeby robić aferę.
– To jest naturalne, że kobieta się zasłania jakąś kotarą, kocem...
– Przecież tu nie ma takich warunków. Zrobiłabym to, gdyby były.
Gert pokręcił głową.
– Nie zrobiłam tego na oczach Ediego – tłumaczyła. – Zresztą to twój przyjaciel. Chyba by mnie nie podglądał, nie uważasz?
– Nie zrobiłaś niczego, by mu to uniemożliwić...
– Proszę, nie przesadzaj. Każdy podglądacz mógłby używać twoich argumentów. Tam była dziurka od klucza, więc skorzystałem z okazji i patrzyłem. Poza tym naprawdę byłam przekonana, że ty tu stałeś – powiedziała zupełnie szczerze.
– Wkurzyłem się i byłem ciekaw, co zrobisz... Jestem rozczarowany – przyznał, po czym głęboko odetchnął. – Przyjmijmy, że w twoim dotychczasowym życiu tak się jakoś dziwnie złożyło, że nigdy to nie stanowiło żadnego problemu.
– Nauczono mnie, by nie stanowiło to problemu.
– To stanowi problem, kochanie. Pamiętaj, że nie jesteśmy w Kolegium, a to nie jest żadne skrajne szkolenie. To jest nasze życie i tu jesteśmy my... Chciałem tylko powiedzieć, że mogłaś sobie nie zdawać sprawy z tego, jak taka nieskromność może wpłynąć na mężczyznę, który darzy cię uczuciem. Teraz już wiesz i proszę cię, żebyś nigdy więcej tego nie robiła... Przepraszam, że nie byłem wyrozumiały dla tych twoich doświadczeń i nauk, które wyniosłaś z Kolegium. Zapomniałem, że przez jakiś czas przebywałaś w innym świecie. Nie powinienem był się tak unosić... – przerwał, słysząc kroki za plecami.
– Nic nie widziałem – zapewnił go przyjaciel. – Możecie się już zamknąć?
– Z przyjemnością się zamkniemy. Prawda, kochanie? – Kobieta zerknęła na narzeczonego. – Temat został wyczerpany po trzykroć.
– Przepraszam – powiedział Gert. – Idź już spać.
– Dziękuję – mruknął Edi i zawrócił.
Veronika skoncentrowała się na swoim zadaniu. Przez jakiś czas nie wyczuwała działania żadnych zaklęć, jednak nagle coś się zmieniło. Magia skumulowała się za nią.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...