część 88

322 36 22
                                    

          Błyskawicznie odwróciła się w jego kierunku i niemal w tym samym momencie znalazła się w nieprzeniknionej ciemności.

          Znała ten czar.

          – Co się dzieje?! – wrzasnął któryś z najemników. – Nic nie widzę!

          Czarodziejka nie mogła sobie darować, że nie nauczyła się jeszcze rozpraszania magii. Była bezsilna. Mogła liczyć jedynie na Jose. Tylko on był w stanie to zrobić.

          – Niech nikt się nie rusza! – rozkazał Gert.

          – To długo nie potrwa! – krzyknęła Veronika.

          – Jose, zrób coś – prosiła Estela.

          – To zasadzka! Szarża! – docierały do nich tubalne okrzyki krasnoludów. Sądząc po odgłosach, zbliżały się, tratując wszystko po drodze.

          Kobieta szybko przeanalizowała sytuację, szukając najlepszego wyjścia. Wiedziała, że Strefa mroku  to zaklęcie obszarowe, więc najrozsądniej byłoby opuścić teren nim ogarnięty.

          – Wszyscy jedźcie w lewo! – krzyknęła i powoli skręciła.

          Zewsząd docierały do nich nieartykułowane, nienawistne ryki. Mimo to czarodziejka nie traciła zimnej krwi.

          Wyjechała z ciemności prosto na trzy wampiry, które właśnie na nią nacierały. Nie miała wiele czasu na reakcję. Wyciągnęła miecz, spięła konia i ruszyła w ich stronę. Kątem oka zauważyła jeszcze rozproszone krasnoludy zaciekle walczące z otaczającymi je wrogami.

          Wampiry przypuszczały atak ze wszystkich stron, a zdezorientowany Jose jako jedyny nie wyjechał z ciemności.

          Ktoś strzelił.


          Czarodziejka wiedziała, że nie ma szansy w bezpośrednim starciu ze zbliżającymi się bestiami. Zamierzała przejechać między nimi jak najszybciej, zadając przy okazji jak największe obrażenia. Jej rumak skierowany na wroga zaatakował kopytami. Siła uderzenia odrzuciła wampira w bok, lecz mimo to zamachnął się na nią. Poczuła przeszywający ból. Drugi z nich także błyskawicznie wyprowadził cios. Trzeci natomiast rzucił się na kobietę, próbując ją złapać i ściągnąć z konia. Siedząc, miała ograniczone pole manewru, nie była w stanie tego uniknąć. Coś gwałtownie szarpnęło jej ciałem i odruchowo zacisnęła uda, by nie spaść z wierzchowca. Wampir wczepił się w nią pazurami i mocno się trzymał, przez co była częściowo unieruchomiona. Jedyne, co mogła robić, to próbować uwolnić się z jego uścisku. Cudem udało jej się uderzyć go łokciem, w wyniku czego puścił ją i spadł na ziemię.

          Gwałtownie przyspieszyła, by zostawić je w tyle. Skutecznie mogła z nimi walczyć jedynie przy użyciu magii.

          Biegiem ruszyły za nią.

          Veronika gorączkowo rozejrzała się w poszukiwaniu walczących, którzy mieliby przewagę nad wampirami. Od razu pojechałaby w ich stronę, bo potrzebowała pomocy. Wszyscy jednak byli rozproszeni i osaczeni przez wrogów, ale na szczęście dosyć dobrze sobie radzili.

          Estela starała się zapanować nad ludźmi. Bestie tylko jej nie atakowały. Uciekały, gdy próbowała podjąć walkę.

          Gert galopował w stronę narzeczonej.

          Ten, którego czarodziejka zrzuciła z konia, doganiał ją w błyskawicznym tempie. Odwróciła się w siodle i zamachnęła się na niego mieczem. Cudem udało jej się go trafić. Niestety nie zadała mu śmiertelnych ran. Rozwścieczony rzucił się na nią z wrzaskiem i znów ją unieruchomił. Próbował ją ugryźć.

Strażnicy cienia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz