– Powiedz mi, kim ona jest i o co chodzi? Nie każdą dziewuchę porywają. – Veronika starała się coś ustalić.
– To nie tak. – Jose energicznie pokręcił głową, po czym lekko się skrzywił. – Ona tu przyjechała, żeby zapłacić okup za narzeczonego, którego porwali cztery miesiące temu. Jakieś dwa miesiące temu dostała list, że okup...
– Ale przecież ją porwali. Była związana – przerwała wypowiedź czarodzieja.
– Coś poszło nie tak w czasie wymiany. Nie było narzeczonego, a jeden z jej ludzi okazał się być zdrajcą i próbował ją porwać z tymi, którym miała zapłacić – tłumaczył.
– To w końcu dlaczego chcieli ją porwać?
– A tego nie wiem. Pytanie, co ma z tym wspólnego wampir?
– Więc kim ona jest? – zapytała ponownie Veronika.
– Jest oficerem w służbie króla Alejandra II. Ma pod sobą jakichś dwustu ludzi... Jej narzeczony prowadził interesy w Imperium. Był w Averheim. Okup miała przywieźć do Nuln. W liście podali nazwę karczmy. Zatrzymała się tam i czekała na wiadomość. W końcu dostała mapę z wyznaczonym miejscem. Dalej to już wiesz.
– W tartaku był wampir, który uciekł? Reszta nie żyje? – upewniła się.
– Właśnie. Załatwiliśmy tamtych, zebraliśmy ich na kupę...
– Spaliłeś ich? – weszła mu w słowo.
– Po kolei. Byliśmy przecież w lesie. Nie jestem piromanem.
– Coś trzeba było z nimi zrobić. Tyle trupów... – Zmartwiła się niedopatrzeniem Jose.
Nigdy nie należało zostawiać śladów.
– Poczekaj. Po tym jak już wstali i zaczęli łazić, nie było innego wyjścia. Mniejsza z lasem.
– Jak to wstali i zaczęli łazić?
– Jakbyś mi nie przerywała, to bym ci to wyjaśnił – nieco się uniósł.
– Przepraszam cię bardzo. Nie mam teraz czasu, więc mów szybko i zwięźle.
– To chyba jest ważne i powinniśmy jechać na plantację – zasugerował jedyne słuszne według niego posunięcie. – Musimy omówić szczegóły i przygotować plan działania.
– Nie musimy tam wracać, by to załatwić – zauważyła.
– W zasadzie nie – zgodził się z nią. – A ty dokąd się wybierasz?
– Najpierw do Nuln.
– My jesteśmy zmęczeni. Nie spaliśmy całą noc – przyznał.
– To spotkamy się w mieście – zaproponowała.
– Spieszy ci się gdzieś? – zapytał zdziwiony.
– Tak.
– Tak czy inaczej, powinnaś uważać, zwłaszcza w nocy. Co prawda nie było świadków, którzy...
– On, jak rozumiem, nie zostawił żadnych śladów, odchodząc? – przerwała mu.
– Po prostu zniknął.
– Więc gdzie my go będziemy szukać? Chyba że on znajdzie ją... Chciał się z nią spotkać... – dedukowała.
– Zadał sobie sporo trudu, żeby ją tu ściągnąć – stwierdził Jose.
– Czyli teraz trzeba czekać na jego ruch.
– Albo zaatakować zanim się ruszy.
– Świetnie – rzuciła z ironią w głosie. – A gdzie chcesz atakować? Kogo? Wiesz, gdzie on jest? Przecież może być gdziekolwiek.
– Myślę, że był w mieście, w Nuln – powiedział. – Oni lubią wygodne życie. Gdzie miałby się ukrywać jak nie w mieście?
– Tak czy inaczej, jadę w dobrym kierunku.
– Poza tym wiesz, co robią wampiry? Piją krew i zabijają – przypomniał. – Pomożesz nam?
– Tak – zgodziła się bez wahania.
– Kurczę, znowu będę twoim dłużnikiem. To może być jakaś poważniejsza sprawa. Zresztą sam wampir...
– Wampir wystarczy – stwierdziła.
– Właśnie... No i jeszcze ona. To już są dwa powody.
– Ona akurat nie jest dla mnie żadnym powodem, po tym jak nas potraktowała na początku.
– Nie powinnaś mieć do niej żalu.
– Wybacz, nie jestem byle kmiotem, by ktoś łaskawie pozwalał mi zabierać rzeczy trupów – uniosła się na samo wspomnienie tamtej sytuacji.
– Musisz zrozumieć, że jest przyzwyczajona do wydawania rozkazów – tłumaczył Jose.
– A ja jestem przyzwyczajona do tego, że nikt mnie w ten sposób nie traktuje. Ty chyba też?
– W zasadzie tak, ale...
– Proszę cię, ewidentnie myślisz teraz nie tą częścią ciała co trzeba – podsumowała go. – Zresztą to nieważne. Jest wampir i należy się tym zająć.
– Dobrze. To gdzie się spotkamy? – zapytał.
– Jak nazywała się ta jej karczma?
– Srebrny Lis.
– Więc w Srebrnym Lisie – postanowiła. – Nie mów Gertowi, że mnie widziałeś – poprosiła.
– Pokłóciliście się?
– Nie, ale wyjeżdżam i nie chcę, żeby wiedział dokąd.
– Na zawsze? – Trudno mu było w to uwierzyć. – Do Nuln?
– Na początek. Spokojnie, raczej nie będzie mnie szukał po czymś takim.
– Po czym? Co mu zrobiłaś? Zresztą nie mów, to nie moja sprawa. Będziemy w mieście jutro wieczorem – obiecał.
Veronika skinęła głową i ruszyła w swoją stronę. Pomyślała o byłym narzeczonym. Miała nadzieję, że zrozumie jej decyzję i szybko się z nią pogodzi.
Zatrzymała się w przydrożnej wiosce i tam zjadła późne śniadanie. Po południu zobaczyła już miasto. Jej myśli nadal uciekały do Gerta. Nie czuła się dobrze z tym, co zrobiła i ciągle musiała sobie powtarzać, że chciał ją uwięzić.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasiImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...