Gdy spostrzegła, że krasnolud niespiesznie do niech zmierza, zwróciła się w jego stronę.
– Dlaczego się nie zdrzemniesz, Gottri? – zagadnęła.
– Nie warto. – Machnął ręką. – Potem ciężko otworzyć oczy.
– Jak uważasz, ale zatrzymamy się dopiero rano.
– No i? – Wbił w nią wzrok. – Próbujesz mnie zniechęcić? Myślisz, że zawrócę? – zapytał.
– Nie, po prostu chciałam, żebyś wiedział – wyjaśniła.
– Spokojnie. Nie takie rzeczy w życiu się robiło – zapewnił ją.
– A jakie się robiło? – wtrącił Alex.
– Na przykład jakieś piętnaście lat temu całą noc siedzieliśmy w bagnie. Przygotowaliśmy zasadzkę na mutanty. Wiedzieliśmy, którędy chodzą i czekaliśmy zanurzeni w tym cuchnącym bajorze potąd. – Wykonał gest na wysokości piersi.
– Nie wciągało was? – zainteresowała się Veronika.
– Nie. Z wierzchu było miękko, a pod spodem twardo. Jak w rzece, nie?
– Nie wiem – przyznała. – W bagnie nigdy nie stałam.
– Jest jak w rzece – powtórzył. – Ja też się nie znam na bagnach, ale nikt się nie utopił.
– Dorwaliście te mutanty? – zapytała.
– Nie – zaprzeczył, kręcąc głową – ale chodzi o to, że siedzieliśmy tam całą noc.
– Ciekaw jestem, jak zamierzaliście zaatakować – odezwał się Alex.
Czarodziejka z trudem powstrzymywała się od śmiechu.
– To była zasadzka. Mieliśmy ich zaskoczyć od tyłu, kiedy przejdą... – przerwał i spojrzał na północ. – Ale się jara. Czekamy na coś?
– Mamy postój – powiedziała.
Gottri mruknął coś pod nosem i poszedł w kierunku swojego kuca.
Kobieta odprowadziła go wzrokiem, po czym spojrzała na Alexa. Przyglądała mu się przez chwilę, zastanawiając się, z kim tak naprawdę miała do czynienia. Nie był typowym najemnikiem. Był inteligentny, spostrzegawczy i miał sporo ogłady.
– Kim ty jesteś? – zapytała w końcu, patrząc mu w oczy.
– Nazywam się Alex Runge. – Nieco pochylił się w jej stronę.
– Dobrze wiesz, o co pytam. – Nie była już w nastroju do żartów.
– Chyba nie zaczynasz mnie o coś podejrzewać? – Wyraźnie unikał odpowiedzi, co dało Veronice do myślenia.
– Pytam, kim jesteś. Jeśli to nie tajemnica, to chyba możesz odpowiedzieć. – Nie odpuszczała.
– Jestem najemnikiem.
– Proszę cię... – Znudziła ją ta gra.
– No co? Teraz zarzucasz mi kłamstwo? Pracuję dla tego tam. – Gestem wskazał dowódcę. – On z kolei został wynajęty przez twojego narzeczonego. Co jeszcze chcesz wiedzieć? Mam miecz, tarczę, zbroję. Biorę pieniądze za to, co robię. Czego więcej trzeba?
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...