Czarodziej podbiegł do kobiety i stojącego przy niej najemnika. Popatrzył na nią trochę oszołomiony.
– Pewnie wampiry palą jakąś wioskę! Naprawdę nie możemy nic zrobić? – zapytał.
– Nie – zaprzeczyła, zachowując spokój. – Jest ich zbyt wiele. Odpocznij, wkrótce ruszamy.
– W dzień odpocznę...
– Trzymamy się planu – powiedziała z naciskiem, dostrzegając narastające wątpliwości Estalijczyka.
– A może jakaś zasadzka? – Nie rezygnował.
– Gdy dotrzemy na miejsce – obiecała.
– Gdy dotrzemy na miejsce, będziemy mogli co najwyżej się bronić.
– Nie, poszukamy ich w dzień. – Veronika od razu uświadomiła sobie, że za dużo powiedziała w obecności Alexa. Na moment o nim zapomniała.
Gdy zerknęła w jego stronę, właśnie jej się przyglądał.
– Wracaj do obozu – zwróciła się do Jose.
– Kobieta dyrygująca czarodziejem z Kolegium Płomienia... – powiedział do siebie najemnik, gdy Estalijczyk się oddalał.
– Ma do mnie słabość – stwierdziła.
– Oficerowie szkoleni przez pół życia do kierowania leniwym wojskiem nie mają dość charyzmy, by zapanować nad bitewnymi magami z tego Kolegium – zauważył.
– On nie jest magiem bitewnym – odparła od niechcenia.
– Być może kiedyś będzie... Myślę, że powinien tam pojechać.
– Nie lubisz go? – zapytała.
– Nie, dlaczego? Ci od ognia mają bardzo potężne zaklęcia. Mógłby ich wszystkich spalić na proch.
– Jasne – rzuciła.
– Wątpisz? – Odczytał to z jej tonu. – Masz ku temu powody?
– Znamy się trochę. Widziałam efekty jego zaklęć. Nie sądzę, by miał taką moc. Ich mogą być dziesiątki, a to młody czarodziej – wyjaśniła.
– Ale ambitny. Jeśli będziesz go tak krótko trzymać, niczego nie osiągnie.
Veronika popatrzyła na swojego rozmówcę, rozbawiona tym stwierdzeniem.
– O co ci chodzi? – zapytała. – Ja nikogo nie trzymam, a już na pewno nie jego.
– Więc jaki jest plan? – Uśmiechnął się nieszczerze.
– Jedziemy na południe.
– I będziemy ich szukać? – drążył.
– Jeśli się zjawią w okolicy i będziemy mieli okazję załatwić to w blasku słońca. Wystarczyłoby pozdejmować im kaptury, prawda?
– Na pewno dobrze się schowają – powiedział. – Będzie trzeba szukać w nieoświetlonych miejscach. Słyszałem, że lubią odpoczywać w trumnach, więc obstawiałbym cmentarz... Chyba że zatrzymamy się w jakimś mieście. Wtedy znowu będą miały mnóstwo kryjówek do dyspozycji. To gdzie będziemy się bronić?
– Mam nadzieję, że nie będziemy musieli – przyznała.
– A skąd pomysł, że one za nami jadą? – zapytał.
– Takie założenie. Zazwyczaj wioski same się nie palą. – Skinęła w stronę pożaru. – Tak to po prostu wygląda.
– Nie zawsze utrzymywanie tajemnicy jest dobrym rozwiązaniem.
– Zgadzam się z tobą. A dlaczego mi o tym mówisz? – Nie zamierzała w nic go wtajemniczać, a w związku z tym, postanowiła zmienić temat. – Czy ty zawsze tak przesłuchujesz narzeczone swoich pracodawców? – Posłała mu delikatny uśmiech.
– Nie, tylko te wybrane. – Spojrzał jej w oczy. – Powiedzmy, że mi się podobasz.
– Nie wiem, jak mam to potraktować. To komplement?
– A jakżeby inaczej. Swoją drogą, nie miałbym nic przeciwko przesłuchaniu cię... – Podszedł do niej bliżej i ściszył głos. – Liczyłbym na to, że za szybko nie zaczniesz współpracować.
– Zazwyczaj stawiam opór, gdy ktoś próbuje mnie do czegoś nakłonić.
– To mogłoby być miło. Gdybyś od razu wszystko wyśpiewała, nie byłoby żadnej zabawy. – Nie odrywał od niej wzroku.
– Masz jakieś specjalne metody wyciągania zeznań?
– Nie wiem, na ile są skuteczne, ale myślę, że mogłyby być przyjemne – wyszeptał.
– Zaintrygowałeś mnie – powiedziała.
Była zadowolona, ponieważ osiągnęła swój cel. Nie wiedziała na jak długo, ale udało jej się odwrócić uwagę Alexa.
Zerknęła w stronę Gerta, który najprawdopodobniej nadal spał. Większość najemników stała, patrząc na ogień rozprzestrzeniający się na północy. Po cichu o czymś rozmawiali.
– Odpoczywajcie – poleciła im. – Zostaniemy tu jeszcze chwilę. Dobrze wykorzystajcie ten czas, bo nie wiadomo, kiedy zrobimy kolejny postój.
Gdy ludzie porozsiadali się, do Veroniki podszedł ich dowódca. Rzucił nieprzyjemne spojrzenie w stronę swojego podwładnego, po czym zwrócił się do niej:
– Co to może być? – Skinął w stronę łuny. – Kłopoty?
– Wygląda jak pożar – stwierdziła.
– Spory... To dlatego nas wynajęliście? – zapytał.
– Gert nie mówił, po co was zatrudnił?
– Do ochrony – odparł mężczyzna. – Powinniśmy wiedzieć o wszystkim, by móc się lepiej przygotować.
– Jeśli ktoś coś wie, to jest to Gert i proszę z nim rozmawiać na ten temat, ale lepiej go teraz nie budzić. Możecie porozmawiać, jak już ruszymy – zasugerowała.
– Przepraszam. Nie chciałem...
– Nie szkodzi – przerwała mu.
Najemnik skinął głową, po czym odwrócił się i odszedł.
– Będziecie teraz sypiać na zmianę i odsyłać jedno do drugiego, gdy ktoś spróbuje się czegoś od was dowiedzieć? – zapytał Alex.
– Tak, to jest nasz plan – potwierdziła Veronika, uśmiechając się.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasiImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...