Niemal wszyscy pokiwali głowami.
– W takim wypadku musimy się pochować i strzelać do nich, kiedy zechcą wyjść – stwierdził jeden z najemników.
– A co z jeńcami? – zapytała Estela. – Może błędnie zakładamy, że wszyscy są w jednym miejscu.
Zapadła chwila ciszy, którą przerwał Gert:
– Jeśli będziemy wchodzić do wszystkich budynków po kolei, żeby sprawdzić co się tam dzieje...
– Rozszarpią nas – dokończyła jego narzeczona.
– Właśnie – zgodził się z nią. – Nie możemy też czekać do zachodu słońca, bo zabiją zakładników, a potem nas.
– Musimy działać zdecydowanie – powiedział Alex.
– W takim wypadku należy podpalić budynki tak, by nikomu nie zaszkodzić – zasugerowała Estela. – Pożar zaczynający się od dachu da szansę na ucieczkę.
– Dlaczego sądzisz, że zakładnicy mogą się poruszać? – zapytała czarodziejka.
– Wcale tak nie sądzę, ale będziemy mieli chwilę na ich uwolnienie, gdy wampiry wylezą na zewnątrz.
– Chcesz wchodzić do płonącego budynku?
– Mogę podpalić tak, aby nie zajął się cały od razu – powiedział Jose.
– A możesz podpalić tak, żeby było więcej dymu niż ognia? – zwróciła się do niego Estela.
– Może po prostu ktoś powinien tam pójść i dyskretnie się rozejrzeć, zobaczyć jak to faktycznie wygląda? – zaproponowała Veronika. – Wtedy mielibyśmy konkrety.
– Mogą nas zauważyć, jak tylko tam wjedziemy – odezwał się Alex. – Być może już nas widzą.
– Ja nie mówię o tym, żeby wjeżdżać tam konno, tylko o tym, żeby się podkraść. I nie wszyscy, tylko wybrana osoba – zaznaczyła.
– A ja próbuję ci uświadomić, że być może wystawiły warty. W końcu nie są w Sylvanii, tylko w Imperium.
– Sam mówiłeś, że są dzikie, więc zakładam, że się nażarły i odpoczywają.
– Nie wiem, jak zachowują się dzikie wampiry.
Kobieta spojrzała na Gerta.
– A może by z nimi pogadać? – zaproponował. – Może powinny się poddać?
– Co? – zapytała zdziwiona. – Tobie dzisiaj słabo idzie przekonywanie. Nie ma o czym dyskutować. Trzeba tam pójść i się rozejrzeć – postanowiła, dyskretnie zerkając na narzeczonego.
Pomyślała, że nawet jeśli już zostali zauważeni, wampiry będą obserwować miejsce, w którym stoją. Nikt by nie widział, gdyby się oddaliła i po cichu podeszła do osady. Sama była w stanie dostać się tam niepostrzeżenie. Chciała chociaż ustalić, które z okiennic są szczelnie zamknięte. Z pewnością właśnie w tych budynkach kryły się wampiry. Gdyby mieli te informacje, mogliby zaplanować coś konkretnego.
– Proponuję, żebyśmy podzielili się na trzy grupy – powiedział Gert. – Niech Alex, jako osoba najbardziej doświadczona, poprowadzi grupę do stodoły i spróbuje uwolnić zakładników.
– Myślę, że za bardzo kombinujecie – odezwał się Gottri i wyciągnął topór. – Jeśli są w stodole, na pewno nie przeżyją. – Uśmiechnął się przebiegle, co wyglądało dość zabawnie.
– Zrozum, jeśli ty tam wejdziesz... – zaczęła czarodziejka.
– Ale po co tam wchodzić? – przerwał jej krasnolud. – Zrobię dziurę. To przecież tylko stodoła. – Pokazał topór. – Dziura, promienie słońca wpadające do środka... – Pokiwał głową z zadowoleniem. – Wystarczą dwa łuki, które będą mnie ubezpieczać i mogę sam wyciągnąć tych zakładników.
Veronika się roześmiała. Ten pomysł był genialny.
– Od razu wiedziałam, że jesteś wyjątkowy – powiedziała do Gottriego.
– Ale pozostałe budynki zostaną dla was – zaznaczył. – Możecie dalej kombinować.
– Tak czy inaczej, warto by było dostać się tam po cichu. Im mniej narobimy hałasu, tym lepiej. – Czarodziejka była o tym przekonana. – Może jeszcze nie wiedzą o naszej obecności, a zaskoczenie dałoby nam przewagę.
– Nie narobimy hałasu, przerzucając... – Alex skinął w stronę krasnoluda – przez ogrodzenie?
Gotrri popatrzył na niego, mrużąc jedno oko.
– Zaraz kopnę cię w zad i w jednej chwili znajdziesz się w kominie tego zajazdu – zagroził.
– Przejdę przez palisadę i otworzę bramę – zadeklarował Gert. – Wtedy będziemy mogli się rozdzielić. Proponuję, żeby Alex poszedł z Gottrim. Estelo, dobrze strzelasz? Albo nie, może ta druga pani...
– Nellie – przedstawiła się barmanka.
– Trafi pani w taką dziurę z niedużej odległości? – dopytywał Gert, pokazując ręką wielkość, o jaką mu chodziło.
– Jasne – odparła z przekonaniem.
Veronika właśnie wtedy uświadomiła sobie, że przeoczyli coś niezwykle istotnego. Wampiry są przerażające i z pewnością niejeden z najemników prędzej ucieknie na ich widok, niż stanie do walki.
– Pańscy ludzie rozstawią się i będą pilnować, żeby wampiry nie wydostały się z budynków – Gert zwrócił się do dowódcy. – Ja pójdę z kilkoma ochroniarzami do zajazdu. Veronika z pozostałymi najemnikami, Estelą i Jose, udadzą się do domu wielmożnego. Kiedy usłyszymy, że Gottri rąbie ściany stodoły, podpalimy budynki. Oczywiście tak, by nie zrobić krzywdy ewentualnym zakładnikom. Zaczekamy na wampiry na zewnątrz.
Alex znów z uwagą obserwował narzeczonych.
– Wykluczone – zaprotestowała czarodziejka, odciągając Gerta na bok.
– Dlaczego? – zapytał szeptem.
– Nie pójdziesz tam z nimi sam. To zbyt niebezpieczne. Weź Jose.
– Twój budynek jest najładniejszy i z pewnością najwygodniejszy. Pewnie tam siedzi większość – argumentował.
– Ja i Jose powinniśmy być osobno.
– Zajmij czymś Alexa przez chwilę – poprosił ją, po czym zwrócił się do pozostałych: – Zabierzcie broń, wszystko co może służyć do podpalania. Zapałki, pochodnie, oliwa, alkohol i tak dalej. – Podszedł do bagaży jednego z najemników. – Pokaż, co tam masz – powiedział. – Pomogę ci. Wyglądasz na zdezorientowanego...
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...