Gdy zbliżali się do murów, Veronika zaczęła się rozglądać za podejrzanymi osobnikami. Przy wyjeździe z miasta obok strażników, których było tam znacznie więcej niż zazwyczaj, stał Magister z Kolegium Ametystu. Ubrany był w czarne szaty zdobione licznymi symbolami, a w ręku dzierżył elegancką, perfekcyjnie wykonaną kosę. U jego pasa wisiało kilka ludzkich kości, co było typowe dla magów tradycji śmierci.
Strażnicy zatrzymali ich przed bramą. Jeden z nich stanął kilka kroków od Esteli i położył rękę na mieczu.
– Ściągnij kaptur – zażądał.
– Najpierw będziesz musiał mnie powalić – warknął Jose, opuszczając szyk.
– Uspokój się – Gert upomniał czarodzieja. – Ten człowiek wykonuje swoje obowiązki.
– Mógłby to robić grzeczniej, nie grożąc bronią – rzucił Estalijczyk.
– Jose, uspokój się. Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie – powiedziała Veronika, obawiając się tego, co może nastąpić.
Kosa, niczym młotek sędziowski, zastukała o ziemię, by ich uciszyć.
– Nie przedłużajmy tego. Chyba nam się spieszy – odezwała się Estela i zsunęła kaptur.
Strażnik spojrzał pytająco na maga, a ten powoli przechylił swoją broń w stronę wyjazdu z miasta.
Gdy już nieco oddalili się od Nuln, Gert zajął się rozmową z Gottrim. Alex wykorzystał to, że nikt nie towarzyszył Veronice i zajął miejsce obok niej.
– Kim ona jest i dlaczego się ukrywa? – zapytał.
– Już ci mówiłam, to znajoma Jose. Dlaczego się ukrywa? Może uważa, że jest wyjątkowo ładna i nie chce być zaczepiana. Odnoszę wrażenie, że ciągle mnie przesłuchujesz – powiedziała.
– Wciąż nie otrzymałem odpowiedzi.
– Przecież zawsze ci odpowiadam.
– Ale nie na temat. Ukrywasz coś. – To było dla niego oczywiste.
– No co ty? – obruszyła się.
– Daj spokój. Wiem, że coś się dzieje. Założę się, że te wampiry nie kręcą się po całym mieście, tylko tam, gdzie wy jesteście.
– Widziałeś jakiegoś pod domem Gerta? – zapytała.
– Nie, ale biorąc pod uwagę to, co działo się w zajeździe, a potem na placu, żałuję, że baczniej się nie rozglądałem – przyznał.
– A może ich jest wszędzie pełno? Może obserwują poczynania kapłanów?
– W zajeździe? – Najemnik wymownie spojrzał na kobietę.
– Nie, przy świątyni. Być może w zajeździe chciały sobie pomordować i akurat trafiło na nas.
– Pewnie. – Parsknął. – Chciały zrobić dywersję, by włamać się do świątyni i uprowadzić Estalijkę, bo jest wyjątkowo piękna – zakpił.
– To była hipoteza – wyjaśniła.
– Z jakiegoś powodu chcą ją porwać.
CZYTASZ
Strażnicy cienia II
FantasyImperium to kraj stworzony przez Sigmara - człowieka, który potem stał się bogiem. Żyją w nim ludzie, a obok nich krasnoludy, elfy i niziołki. Niestety nie tylko... W lasach kryją się niebezpieczne bestie oddane Chaosowi. W miastach wyznawcy mroczny...