Rozdział 39~ Poważnie mówisz?

655 68 13
                                    

Leoś spojrzał na mnie dociekliwym wzrokiem.

- Co się stało? - Zapytałam.

- Wiesz no zastanawiam się jak to się stało, że się obudziłaś... Powoli zaczyna donnie to docierać, że to wcale nie jest sen- Uśmiechną się.

- Dobrze opowiem ci wszytko,ale nie tutaj. Wejdźmy do środka.

Chłopak pokiwał głowa. Złapał za rączki od wózka, a następnie zaczął ciągnąć do środka.  Usiadł na łóżku. Mnie postawił przed sobą.

- A więc słucham opowiadaj - Usiadł w luźny sposób.

Wyjęłam z kieszeni kryształ. Wyciągnęłam do niego dłoń. Otworzyłam ją.

- Przez to.. ono trzymało mnie przy życiu, aż całkowicie nie wyzdrowieje. Byłam zdrowa,ale chyba kryształowi chodziło bardziej o gotowość emocjonalną.

- Po pierwsze... Dziewczyno jak żeś to znalazła! Jestem w szoku. A po drugie emocjami do czego?

- Kryształ znalazłam w lesie. Jak mówiłeś tam poszłam. Kiedy Marika zadźgała mnie nożem, kryształ tak jakby mnie w sobie zatrzymał. Zagoił moje rany powierzchowne ale nie emocjonalne. Kiedy napisałeś że chcesz umrzeć wzięłam się w garść. Krzyczałam w głowie że jestem gotowa, możesz mnie wypuścić. I tak zrobił.

- Mówił ci jakie jest jego przesłanie do ciebie?

- A miał? Wiem tylko że muszę go dobrze pilnować i nikt po za mną nie może go tknąć.

- Wiesz, mogę poczuć się zazdrosny.

- Niby o co?

- O kryształ od co.. jak by nie patrzeć przywłaszczył sobie ciebie.

- Serio? Uważaj bo się będziesz musiał z kryształem bić.

- Żebyś się nie zdziwiła. To nie jest zwykły kamyk to jest osoba w nią przemieniona.

- Leo robisz sobie ze mnie żarty?

- Mówię poważnie. Rozmawiałem o tym z rodziną Caroline. Znają się na typu tego rzeczach. Sam nie mogłem w to uwierzyć.

- Więc jak to się stało, że jest ta osoba kamieniem?

-. Z tego co wiem ukryła się przed twoim ojcem. Aby nie mógł jej zabić i nie posiąść jej mocy, ale to by nie wchodziło w grę.

- Dlaczego?

- Ten kamień, a raczej osoba funkcjonowała od setek lat. Twój ojciec natomiast rządzi od kilkunastu. Więc coś musiało się większego stać niż przypuszczałem.

- No ale tamtego zagrożenia już nie ma?

-. Z skąd mam wiedzieć? Błagamy lepiej o to abyśmy nie mieli z tamtym czymś doczynienia.

- Hymmmm...

- Co tak myślisz?

- Zastanawiam się jak wzbudzić u ciebie zazdrość - Uśmiechnęłam się

- Wiesz co ? Radzę ci nie próbować.

- Zrobisz mi coś?

- Prowokujesz Wans - Przegryzł swoją wargę.

- Oj no dobra.. nie bądź pradziadek.

- Patrz na siebie starucho- Zaśmiał się

- Jesteś młodszy o de mnie o rok więc...

- Po pierwsze o kilka miesięcy, dwa jakby nie patrzeć zawsze będę od ciebie straszy. W końcu rok życia straciłem przez przemianę. Więc to się nie liczy. Dla powagi miał bym teraz 18.

- A nie 17?

- Urodziny już miałem.

- I czemu nic mi nie mówiłeś?

- Bo po co? Spałaś więc...

- Ale możemy zrobić ci przyjęcie.

- darujemy sobie to.. zajmijmy się sprawą kryształu. Musimy podjąć jakoś krok co dalej.

- Nie uważasz że zło być może się wycofało? Nie było żadnego znaku.

- I to mnie właśnie nie pokoi. Czekają na jakiś atak. Skoro oni się szykują to my też.

- Leo. Jak ja mam się szykować skoro moje nogi są jak galareta?

- Tym musimy się zająć obowiązkowo. Jak byś dała się ugryść i przemienić miała byś to z głowy.

- Zapomnij!

- Wiedziałem, że tak powiesz- Uśmiechnęłą się.

~~~~~ no comment :) jeśli to czytasz zapewnie jestem już w szpitalu lub do niego jadę. Więc rozdziały jeszcze będą umieszczone na zapas~~~~

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz