Rozdział 68~ Dziecko żyje?!

478 57 35
                                    

Byłam przerażona. Nie chciałam nic wymawiać pochopnie.

- Wans! Co to ma znaczyć?! - Był tak samo przejęty jak ja.

- Ja chyba poroniłam - Spuściłam głowę w dół.

- Boże nie! To się nie dzieje naprawdę! ? Dlaczego tylko nas to spotyka! - Był przygnębiony- To moja wina.

- Leo wcale nie !

- A właśnie że tak! Nie potrzebie w nocy się kochaliśmy - Spuścił głowę w dół.

- Leo napewno nie! Prawda jest taka , że to mój ojciec mnie odepchnął. Upadłam. Wtedy brzuch mnie bolał. Ale nie zwracałam na to uwagi. Musiałam walczyć.

Nic nie odpowiedział. Wstał z łóżka. Ubrał spodnie.

- zadzwonię po twoją ciocię. Ona się tym zajmie - Wyszedł za drzwi.

Nie.. Leo nie może za nic się obwiniać. To nie jego wina. Ale co ja mogę zrobić. Zawsze był i będzie uparty jak osioł. Zostałam przez chwilę sama. Wszedł Leo do pokoju. Wyciągnął z szafy bluskę. Spojrzał na mnie kątem oka.

- Za niedługo będzie tu twoja ciocia- Odparł bez emocji.

- Leo posłuchaj mnie.. to nie twoja wina!

- Wannessa - Przeciągnął słowo- Nie chcę narazie o tym gadać okey? Porozmawiamy o tym jak twoja ciocia cię zbada. A teraz wezmę czystą pościel i dam ci jakieś powieszchowne rzeczy.

Dał mi swoją wielką bluzę. Założyłam ją na siebie. Patrzył się dostać specyficzne na moje ciało. Zapewnie jest pokaleczone i nie już tak atrakcyjne jak było kiedyś. Chłopak przemienił pościel. Właśnie wtedy e samą porę przyszła ciocia.

- Moje ty kochanie!- Wtuliła się we  mnie.

- Cześć Ciociu. Jak miło cię widzieć- Uśmiechnęłam się.

- Ciebie również. Jaka z ciebie piękna kobieta! - uśmiechnęła się.

- Czy Leo powiedział ci całą prawdę?

- Tak wiem kochanie. Jesteś wampirem i jesteś wciąż- pogłaskała moją dłoń - Pozwól że sprawdzę czy aby napewno poroniłaś.

Zaczęły się badania. Wzięłam głęboki wdech. I poddałam się.

Pov Leondre

Stałem za drzwiami. Chodziłem w tę i we tąd. Nie mogłem znaleźć swojego miejsca. Bałem się i to bardzo. Zależało mi na tym dziecku tak samo jak i na mojej dziewczynie. Planuje z nią spędzić całe życie. Nasze nieśmiertelne życie. Będę mógł mieć ją przy sobie cały czas. To dziecko tylko wzmocni nasze więzi.
Usłyszałem jak wychodzi kobieta. Podeszłem do niej. Miałem już pytać co z Wans ale mnie wyprzedziła.

- Panie tato nie ma pan co straszyć swojej dziewczyny - Uśmiechnęła się.

- Dziecko żyje?!

- Tak jest tak jakby całe i zdrowe.

- Jak to jakby?

- Dostało urazu. Nie wiem co będzie kiedyś się urodzi. Wiem jedno napewno się urodzi żywe. Widać komórki wampirze. Ale nie mogę powiedzieć nic więcej na ten temat. Dziecko jest za małe abym mogła cokolwiek stwierdzić.

- I tak pani dość dużo mi pomogła. Dziękuję- Uśmiechnąłem się.

- Nie masz za co tato - Mrugneła do mnie. Poszła.

Weszłem do pokoju. Uśmiechnąłem się do dziewczyny. Była smutna.

- Kochanie jak się czujesz?

-  w porządku. Nadal myślisz że to twoja wina?

- Nie już nie. Zapomnijmy  o ty dobrze?

- Niech ci będzie - Pocałowała mnie.

- Kochanie... Co by nie było wiesz, że będę kochał nasze dziecko? - Pomalowałem jej brzuch.

- Leo, ja też ale nie mogę myśleć teraz o dziecku.. muszę wiedzieć co z mamą

- Wans teraz musisz myśleć o innych. Daj spokój.

- Leo to moja matka!

- a co z dzieckiem?! Okey jak okaże się że tam pójdziemy i ci coś zrobi?! Zabije ciebie i dziecko a tego sobie nie daruje!! Za bardzo was KOCHAM!- Wykrzyczałem.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz