2|Rozdział 21~ Potwory Czasu

312 31 2
                                    

Myślałam o tym aby to co mówił było nie prawdą. Chciałam uciec i nie móc patrzeć na niego. Nie potrafiłam,nie miałam jak. Musiałam wciąż być przy nim kiedy on spogląda na mnie wzrokiem zagubionym. Podszedł do mnie. Usiadł koło mnie.

- Fel...- Zaczął.

- Nie chcę z tobą gadać!

- Proszę daj mi dokończyć - Złapał mnie za rękę- Kocham cię, nie zapominaj - Złożył na moim czole długi pocałunek.

Ja tylko zamknęłam oczy i wyczuwałam się w ten moment. Było tak miło, pragnęłam aby wreszcie złączył nasze usta poraz pierwszy.
Nie, nie mogę teraz! On tego nie chcę,a ja nie mogę być nachalną!

- Może zamiast iść dziś do szkoły znajdziemy rozwiązanie gdzie twoi rodzice są?- Zapytał.

- Yhymm - Kiwnęłam głową nie pewnie.

Podał mi moje rzeczy. Wyszedł z pokoju, a ja mogłam swobodnie się ubrać. Wyjechałam z pokoju. Naszczęście znajdowaliśmy się na parterze. Dlaczego myślałam że wnosi mnie na górę? Czy już wtedy zaczynał się mój sen?

- Thomas? - Zapytałam.

- Tak? - Zapytał wyglądając zza kanapy.

- Możemy iść. Chcę zobaczyć czy wrócili do domu.

- Dobrze - Uśmiechnął się.

Ubrał buty, założył bluzę. Złapał za mój wózek. Otworzył drzwi. Wyszliśmy.

Nasza droga mija w ciszy. Byłam o tym przekonana że będzie tak cały czas,jednak w końcu się odezwał.

- Proszę nie gniewaj się na mnie

- Nie gniewam się na ciebie, jest mi po tosty smutno.

- Z mojego powodu?

- Można tak powiedzieć.

- Nigdy nie był bym dla ciebie idealny, sama wiesz.

- Uważam co innego.

Za nim zdążył coś powiedzieć ucieszyłam go lekkim krzykiem. Drzwi były otwarte. W domu była ruina. Tyle lat remontowaliśmy ten dom a tu nagle nic. Wszytko na marne.

Zaczęłam płakać w dłonie.

- Kto mógł to zrobić? - Zapytałam zapłakana.

- Nie mam pojęcia,ale mam pewien pomysł jak się możemy dowiedzieć.

Nagle usłyszałam za sobą odgłosy walki. Lekko się odwróciłam aby zobaczyć co się dzieje. Thomas bił się z dymem? Była to wielka postać z której na wszytkie strony wędrował czarny dym. Taki sam typ stanął przed de mną. Nie mieli twarzy,tylko wielkie czerwone oczy. Zbliżył się do mnie. Otworzył swoją wielką paszczę. Usłyszałam tylko jak Thomas krzyczy moje imię. Odpłynęłam.

Było mi zimno a zarazem gorąco. Czułam jak pot oblewa całą mnie. Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Z trudem usiadłam. Rozejrzałam się do okoła. Spojrzałam w dół. Moje dłonie akurat znajdowały się na moich kolanach. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam że końce palców są szare. Moje dloni nie zaczęły się trząść. Dotknęła mnie twarzy. Czułam na palcach jaka jest popękana i zraniona. Zaczęłam lekko popłakiwać.
Do pokoju wszedł Thomas i pewna dziewczyna.

- Fel jak się czujesz? - Zapytał.

- Co się ze mną dzieje? Co to było?!

- Fel mam źle wieść - Spuścił głowę w dół.

- Co się dzieję?! No gadaj!

- Twoich rodziców porwano.

- Jak?!

- zapytałem się co tu robią. Z ostatnim westchnieniem odrzekł,, Koniec dziewczyny Koniec wszystkich" a kiedy kazałem mu mówić do rzeczy, oznajmił że król mroku ma twoich rodziców. Jest jeszcze silniejszy niż kiedyś. Nie mam pojęcia o kogo chodzi.

- O mojego dziadka!

- Z skąd wiesz?! - Zapytała dziewczyna.

- Mój tata opowiadał mi kiedyś o nim jak byłam mała. Straszył mnie kiedy nie chciałam spać, że zły dziadek ciemności przyjdzie do mnie. Kiedyś było to dla mnie śmieszne,ale może to prawda?

- Nie da się tego wykluczyć- Oznajmiła.

- A co ze mną?!

- Z tego co wiem zatamowany was potwory czasu. Jeden z nich próbowała wyssać twoją energię życia.

- Nie zrobił tego?

- No właśnie nie do końca.

- No ale co się tak naprawdę stało? Thomas ty mnie uratowałeś prawda?

- Prawda jest taka że to ty mnie Uratowałaś - Podrapał się w kar.

Położyłam się zdziwiona.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz