2|Rozdział 23~ Biblioteka

259 27 0
                                    

Kto by się spodziewał, że za wielkimi regałami może znajdować się małe, ukryte pomieszczenie. Starsza kobieta oparła się o wielki stół.

- Słucham, muszę wszystko wiedzieć że szczegółami.

Moja opowieść długo zajęła. Jednak kobieta każde moje słowo analizowała z dokładnością.

- Kochanie wiem gdzie są twoi rodzice, a raczej ich znajdziemy.

Podeszła do wielkiej księgi, która już wcześniej przykóła moją uwagę.
Kobieta podeszła do wielkiej księgi, otworzyła ją, przejechała dłonią po książce.

- Podejdź dziecino- oznajmiła nie wyrywając zwroku od książki.

Bałam się, moje serce przyspieszyło.
Kobieta przejechała palcem po dziwnych znakach, następnie rękę przyłożyła mi do głowy. 
Zatopiłam się w całkiem inny świat.
Widziałam swoich rodziców, widziałam jak tata próbóje wyrwać się z łańcuchów. Przez moment mogłam dostrzec pewną nieznajomą twarz, którą kiedyś widziałam w moim śnie. To pewnie on ich porwał!
Muszę ich uratować ale jak?
Wiem że znajdują się w jednych z lodowych komnat, ale to za mało.

Z transu wyrwał mnie hałas trzaskanych książek.
Rozejrzałam się do okoła. Znów te same potwory.
Kobieta i Thomas byli gotowi do walki. Ja zupełnie nie wiedziałam co mam robić. Jestem bez bronna. Zajrzałam szybko do księgi w poszukiwaniu jakiejś podpowiedzi, co kolwiek abym mogła jakoś pomóc.
Potwór znalazł się na de mną. Miał znów utworzyć swoją wielką paszczę.
Wystawiłam do niego dłoń, odwracając głowę w drugą stronę.
Przez chwilę w moich uszach nabrał się piskliwy dźwięk. Przymknęła mocno oczy, zaciskając zęby.

***
Otworzyłam oczy. Oparłam się łokciami o twardą podłogę aby móc coś dostrzec. Rozejrzałam się do okoła. Obok mnie leżała starsza kobieta. Poczołgałam się w jej stronę.

- Czy wszytko okey? - Szturchnąłem jej ramię.

Odcknęła się.

- Tak.. chyba? - Spojrzała na mnie - Gdzie Thomas?

- Nie mam pojęcia - Spuściłam głowę w dół.

Dopiero teraz przyjrzałam się swoim dłonią. Czarna plama pochłonęła większą część mojej bladej cery.
Westchnęłam z żalem.

- Drogie dziecko, czy ty wiesz co zrobiłaś?- Przyłożyła dłoń do mojego ramienia.

- To nie ma teraz znaczenia, musimy znaleźć Thomasa!

- Jestem tutaj! - Usłyszałam jak krzyczy gdzieś z daleka.

Wstał cały potłuczony. Złapał się dłonią za głowę lekko sycząc. Spojrzał na mnie niebieskimi oczami. Był tak samo zdziwiony tym jak wyglądam.
Szukając odpowiedzi spojrzał na kobietę. Ona jednak milczała.

- Nic ci nie jest? - Zapytałam go.

- O mnie się nie przejmuj, spójrz na siebie.

- Wiem- Próbowałam udawać, że to mnie nie rusza- Musimy iść po moich rodziców! Te stwory mnie nie powstrzymają!

- Ale nie umniesz kontrolować swojej mocy - zatrzymała mnie.

- Więc jak mam to zrobić?

- Musisz skupić swoją energię na jednej konkretnej rzeczy. Tą energię którą wytworzyłaś była zbyt słaba. Wytworzyłaś ją ze strachu.

- Ale co to mi da? Nie potrafię się na niczym skupić! Ja chcę tylko aby wszytko było za mną.

- Jeśli się nie skupisz to w końcu znikniesz! - Wskazała na moje dłonie.

- Jak to?

- Zamieniasz się w pył, musisz uważać. Za wiele razy wytwarzałaś osłonę w strachu. Strach cię gubi i zabija.

- Łatwo mówić abym się nie bała! Tak się nie da!

- Uwierz w siebie, jesteś potężna, czuje to.

- Czuć a widzieć to co innego!

- Nie trzeba widzieć by wierzyć- Uśmiechnęła się- Tę moc możesz wykorzystywać nie tylko do obrony ale do ataku.

- Ale jak?

- Jeśli nauczysz się obsługiwać zasłonę, wszystko samo przyjdzie. Idź teraz na wielkie wzgórze! Thomas wie gdzie.

- Dobrze- Thomas pomógł usiąść mi na wózek.

Wyjechaliśmy bojąc się oboje.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz