2||Rozdział 22~ Magiczna zasłona

271 29 0
                                    

- Jak to ja ciebie? Pamiętam tylko że zemdlałam.

- Z wycięczenia. Fel kiedy nie dawałem już rady ty wywołałaś wokół siebie jakąś osłonę przez co one cierpiały no i jak widać ty również- Zasmucił się.

- Jak to zrobiłam?! Nic sobie takiego nie przypominam.

- To intuicja samoobrony takich niesamowitych osób jak ty. Możesz kontrolować swoją nową umiejętność jednak wiąże się to z ryzykiem- Oznajmiła długowłosa.

- Coo jaką umiejętność?! Nic z tego nie rozumiem.

- Pamiętasz Fel jak ci mówiłem , że są na świecie ludzie niezwykli tak jak my. Jesteś w pół człowiekiem i pół wampirem no to chyba jasne że odziedziczysz jakiś dar który już od samej maleńkości trenowałaś w sposób nie świadomy.

- O ile się nie mylę, tą jasną, złotą zasłonę wytwarzałaś kiedy byłaś mała. Podczas snu. Zasypiałaś z myślą że ktoś może cię zabrać.

- Z skąd wszytko to wiecie?! - Zapytałam.

- Z twojej głowy.- Uśmiechnęła się.

- Nie ! mam dość! Już nic nie wyciągajcie o de mnie!

- Ale Fel chcemy tobie pomóc! - Krzyknął chłopak.

- Okey rozumiem! Ale nie mieszajcie mi w głowie!

- Czy mogę powiedzieć ci coś ważnego na temat twojej mocy i choroby?

- Nie chcę!

- Wiem że chciała byś chodzić i można to sprawić.

- Jak?- Zrobiłam zdziwioną minę.

- Po przez używania swojej mocy możesz uleczyć swoje nogi.

- Jaką mocą?!

- Mocą czasu - Oznajmiła spokojnie.

Przeanalizowałam sobie to wszystko w głowie. Jak mam to zrobić? Nie mam bladego pojęcia.

Zostałam z Thomas'em. Obserwował mnie wciąż z nadzieją, że coś powiem.

- Fel, ja wiem że to jest trudne. Tyle nowych informacji, sam się w tym gubię. Wiem że jesteś rozsądną dziewczyną i wszystko załapiesz- Złapał mnie za rękę.

- Gdybym miała jakąś wskazówkę jak zacząć cokolwiek. Jestem z tym sama.

- Nie jesteś sama. Ja ci pomogę ze wszystkim.

- Nie trudź się!

- Wiesz nie chce być nie miły,ale daleko takim wózkiem nie zajedziesz sama.

- Właśnie byłeś nie miły! Jesteś zadowolony z siebie?

- Nie do końca. Słuchaj mam pewien pomysł gdzie możemy zacząć poszukiwania.

- Thomas. Nie mogę nigdzie iść, ja nawet nie wiem co mi jest. Zobacz na moje dłonie.

- Masz to z wyczerpania. Słuchaj mogę iść sam i zaraz do ciebie wrócę.

- Wolała bym nie. Chcę iść z tobą, nie ma takiej opcji abyś poszedł sam. To moja rodzina i muszę się dowiedzieć co jest grane.

- Nie chcę tego robić,ale okey. Podam ci twoje rzeczy i uciekamy.

- Ta dziewczyna to kto?

- Wiesz, że między ludźmi żyją osoby magiczne. Ona jest jedną z nas,nie masz się czego bać.

- Z skąd ją znasz?

- Od takiej pani, która pomogła mi się pozbierać po stracie rodziny i właśnie do niej idziemy. Zaczekam za drzwiami, za chwilę będę.

*****

Staliśmy przed największą biblioteką w naszym mieście.

- Ona tu pracuje? - Zapytałam.

- Tak. Ona z pewnością nam pomoże - Uśmiechnął się kiedy otwierał drzwi.

Na końcu wielkiej sali znajdowało się jedno biurko. Wokół mnóstwo, wielkich regałów z książkami. Gdzie nie gdzie stały stoiska z komputerami i pojedyncze wielkie, okrągłe stoły.

- Halo? Jest tu kto?- Krzyknął Thomas.

- Proszę tak nie krzyczeć, to biblioteka! - Spojrzała na chłopaka- Thomas?! - Krzyknęła ze zdziwienia.

- Nie wolno krzyczeć- Zaśmiał się.

- Mniejsza z tym, co ciebie tu sprowadza?

- Jak widzisz przyprowadziłem moją dobrą przyjaciółkę.

- Bardzo ładną przyjaciółkę- Uśmiechnęła się siwo włosa.

- Tak, ale nie przyszliśmy na pogawędki. Potrzebujemy pomocy.

- Potrzebujecie jakiejś książki?

- Moja rodzina zaginęła przez potwory czasu! - Wtrąciłam.

Jej mina spoważniała.

- W takim razie zapraszam za mną.

Wróciłem do życia <3

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz