Rozdział 63~ Czekam na ciebie!

557 55 41
                                    

Minął dokładnie tydzień od zła, spotkań kompletnie od wszystkiego. Każdego dnia cieszyłem się jak głupi. Zaczynam wszytko sobie planować. Charlie i reszta już wiedzą. Dziś z Chole i Toli mam jechać do sklepu meblowego dla malucha.. Uparły się jedne baby. Wans jest zmęczona i lekko pobolewa więc Charlie z nią zostaje. Ruszyliśmy na wielką wyprawę zakupową. Podprowadziliśmy auto Charliego. I ruszyliśmy w stronę miasta. Kiedy wjechaliśmy do miasteczka nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Niebo ciemne. Na ulicach wielką panika. Wysiadłem z auta. Poczułem silny podmuch wiatru. Bałem się. Nie to nie może teraz nadejść. Nie teraz kiedy jestem tak szczęśliwy!

- Dziewczyny wracamy ! Szybko! - Krzyknąłem.

Kiedy miałem wejść do auta powstrzymała mnie rudo włosa.

- Jak miło cię widzieć! Mam już dość ciebie! Z resztą nie tylko ja! Pan idzie po ciebie - Zaśmiała się szyderczo.

Rudowłosa odeszła.

- Dziewczyny  jedziemy teraz!

Tak jak szybko potrafiłem jechałem. Było to trudne bo zbytnio nie panuje nad tak wielkim samochodem. Wparowałem do domu. Wszystkie rzeczy były porozwalane. Wbiegłem na górę. Na łóżku było tylko mnóstwo krwi.

- Wans ! - Krzyknąłem.

Zza łóżka wyszedł Charlie. Krwawił.

- Charlie co ci?! Gdzie Wans?! - podeszłem do niego.

- Wans jest w bibliotece - Odparł ledwo żywy.

Chole poszła po dziewczynę.

- Co ci się stało?

- Byli tu wysłannicy. Było ich tu dwóch bardzo silnych. Naszczęście kiedy przyjechałeś poszli. Kazałem Wans się ukryć w bibliotece. Tylko tam nie mają dostępu - Syczałam z bólu.

- Dziękuję, że ją chroniłeś - Lekko go przytuliłem.

Toli przyniosła opatrunki. Zajęła się moim przyjacielem. W drzwiach stanęła przestraszona dziewczyna.
Podbiegłam do mnie ,a następnie mocno wtuliła. Ja również to zrobiłem.

- Nic ci kochanie nie jest - Przyłożyłem dłonie do jej policzków.

- Bałam się.. nie mogłam nic zrobić - Płakała.

- To nie twoja wina. Jestem już przy tobie-Pocałowałem jej usta.

- Leo czy to znaczy , że zło nadeszło.

- Tak. Musimy uciekać.

- Chcesz zostawić tych wszystkich ludzi ?! Oni ich zabiją!

- Wans ale nie chcę aby coś ci się stało i naszemu maleństwu.

- Nie bądź taki. Nie interesują cię tysiące żyć ludzkich?

- Wans...

- Nie mogę ich tak zostawić.

Nic nie odpowiedziałem. Byłem wściekły na nią. Ona nie rozumie , że chce ją chronić?

- Ugryź mnie Leo!

- Boje się! Boje się że przemiana przyniesie źle skutki.. jestem zarażony.

- To nie ma znaczenia! Gryść!

Spojrzałem na przyjaciół. Charlie kiwnął głową. Wyszli. Byłem sam z Wannessą. Podeszłem do niej. Złapałem za dłonie. Delikatnie swoimi dłońmi przemieszczałem się w górę jej ramienia. Odsłoniłem włosy abym mógł zobaczyć jej szyję.

- Wiesz, że to będzie boleć?

- Wiem ale jestem gotowa.

- Chcesz poświęcić swoje ludzkie życie dla innych?

- Tak Leo - Lekko się uśmiechnęła.

Spojrzałem na swoją ludzką dziewczynę ostatni raz.

- Pamiętaj tylko, że kiedy otworzysz oczy oddychaj spokojnie.. nie będziesz wtedy agresywna.

- Leo nie gadaj już tak! Gryź! - Odchyliła swoją szyję abym miał większy dostęp.

Pov Wannessa

Zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Objął mnie. Złożył na mojej szyi lekkie pocałunki. Nagle poczułam ukłucie. Czułam jak coś ostrego wędruje przez moje żyły. Krzyżakami i płakałam. Ale on nic nie zrobił. Wciąż wtapiał się coraz głębiej w moje wrażliwe miejsce. Rękami objęłam jego szyję. Ściskam jego bluzę bardzo mocno.
W końcu nie czułam nic. Leondre złapał mnie gdy upadłam. Położył mnie na łóżku. Spoglądał wciąż w moje oczy.

- Trzymaj się kochanie. Kocham cię - Wbił się namiętnie w moje usta.

Moje oczy robiły się ciężkie. Aż w końcu zasnęłam z wielkim bólem.

~ No po takim czasie Wans została ugryziona! Jej ~
W mediach ananas bo lubię heheh

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz