Rozdział 67~ Zły sen!

546 61 49
                                    

Zamknęłam oczy. Zapadłam w sen. Śmiałam o całym tym zdarzeniu. Wszystkie moje wspomnienia wędrowały po mojej głowie. Widziałam mame. Uśmiechała się. Była szczęśliwa. Tęsknię za nią. Mój piękny sen przerwał on. Znalazłam się w tym samym płonącym budynku co dziś. Widziałam jego popalone ciało. Widziałam jak otwiera gwałtownie oczy. Zaczerpuje głęboko oddech. Spoglądał tak jakby mnie widział.

- Myślisz, że umarłem??! Ja nigdy nie umrę!!

Zaśmiał się szyderczo. Bałam się. Przecież go zabiłam?!! Nagle widziałam jasne światło. Bał się go. Uciekł. Został po nim tylko czarny dym. W nim ujałam postać kobiety. Spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami. Zaszeptała..

,,Czekam na ciebie córeczko! Musisz mnie uwolnić! Znajduje się w jego wieży! Uwolnij mnie a razem zakończymy to wszystko!"

Zniknęła za czarną mgłą.
Przebudziłam się. Przetarłam dłońmi swoją twarz. Rozejrzałam się do okoła. Obok mnie siedział przestraszony Leo.

- Co się stało?- Zapytał.

Bez odpowiedzi wtuliłam się w niego z płaczem. Moje łzy leciały strumieniami.

- Dobrze, że to nie jest sen- Zaszeptałam w tulając się w jego tors.

Gładził moje włosy i lekko uspokajał mnie szpecąc,,Cii"

- Chcesz o tym pogadać?- Zapytał.

Spojrzałam na niego. Otarł moje oczy.

- Leo on żyje! Moja matka też!!!- Złapałam mocno za jego dłoń.

- Jak to!? Przecież zabiłaś swojego ojca! A Twoja mama nie żyje.

- On się przebudził. Powiedział, że zemści się na mnie! A później ukazała się moja mama. Powiedziała mi że jest uwięziona w jego zamku.

- Wiesz jak tam byłem nigdy jej nie widziałem. Pewnie on ci miesza w głowie. Pomyśl robi to abyś wpadła w jego pułapke.

- Nie to nie możliwe. Ona napewno tam jest!

- Wans. Ja byłem przy tym jak umiera...

- Wiem. Ale mówiłeś mi , że kiedy przyszłeś do domu jej tam ciała nie było! Jak to wytłumaczysz?

- Nie mam kochanie pojęcia- Lekko westchnął.

- Ona musi tak być czuje to.

- Wans lepiej sie połóż. Pomyślimy nad tym jutro. Ciesz się z tego , że przez chwilę możemy być wolni.

- Leo nie mogę być szczęśliwa jak wiem , że ona tam jest- Rozpłakałam się.

- On to zrobił specjalnie. Nie myśl o tym. Jemu o to chodziło! Przestań Wans płakać proszę bo serce mi się kraja jak patrze na ciebie taką zapłakaną. Ty nie wiesz jak bardzo mi jest ciebie żal. Tyle przechodzisz a ja nie potrafię cie uszczęśliwić- Również się rozpłakał.

- Leo nawet tak nie mów! Dajesz mi więcej szczęścia ile możesz sobie wyobrazić!- złączyłam nasze czoła.

- Ale nie mogę nigdy nic zrobić abyś przestała cierpieć- Przerwałam mu.

- Csii- Przyłożyłam palec do jego ust. Przejechałam po nich lekko. Były suche- Gdybym cię nie kochała nie uratowała bym cię. Ty nie dajesz mi szczęścia. Ty jesteś moim szczęściem- Musnęłam jego usta.

- Kocham cie wiesz?

- Ja ciebie też - Wypełniłam nasz pocałunek.

~ Rano~

Obudziłam się naga, wtulona w mojego chłopaka.
Uśmiechnęłam się. Spał tak słodko jak by był nieżywy.
Nie Wannessa nie myśl o tym!!! To przeszłość! Teraz on żyje i jest z tobą.

Chłopak się przebudził.

- Witaj kochanie - Pocałował mnie w czoło. Jego szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy- Jak się spało? Już wszystko Okey?

- Tak, ponieważ ty jesteś tutaj ze mną.

Chłopak spoważniał. Chwilę nic nie mówił.

- Czujesz? Mokre???!!- Odchylił kołdrę.
Zobaczyłam pod sobą mnóstwo krwi.

~ hej! Wymyśliłem coś przez co książka się nie skończy! Bedzie druga część! Więc spokoinie! ~ Dobranoc ❤❤

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz