2|Rozdział 14~ Bój się

313 35 1
                                    

Następny dzień. Niechętnie wstałam z łóżka. Po kilku nastu minutach byłam gotowa. Nie chciałam prosić ojca aby znów musiał mnie znosić. Za nim wyszłam z pokoju chwilę się zastanowiłam nad tym co chce zrobić. Wzięłam głęboki wdech. Oparłam się dłońmi o obramowanie wózka. Podniosłam się. Starałam się ustać na nogach,ale nie czułam nic. Tak nagle nic. Upadłam. Przestraszony tata z mamą wbiegli na górę.

- Boże dziecko co ty robisz?! - Krzyknęła przestraszona.

Tata pomógł mi usiąść.

- Nic- Odparłam.

- Co ty siebie wyobrażasz? - Spojrzał​ mi w oczy.

- Nic!- Unikałam jego wzroku.

- Jesteś gotowa? Mogę Zanieść cię na śniadanie?- Zapytał z lekkim uśmiechem.

- Nie jestem głodna. Mogę iść znaczy pojechać sama do szkoły?

- Wiesz że nie możesz- Westchnął.

- W takim razie jedzmy już do szkoły- Zacisnęłam oczy aby łzy nie popłyneły mi po policzku.

Wstał że smutkiem. Wziął mnie na ręce. Mama zniosła wózek. Posadził mnie do auta. Po chwili mogliśmy ruszać.

Przed szkołą tata próbował udawać że nic nie zaszło. Nie odezwałam się do niego.

- Miłego dnia w szkole i proszę nie spotykaj się z nim.

- Zobaczę..- Warknęłam.

Ruszyłam w stronę szkoły. Przez korytarz​ jechałam przybita. Wpadłam na Micela.

- A ty znów wpadasz na mnie?!- Wrzasnął.

- Nie widać? - Warknęłam.

Pojechałam dalej. Czułam na sobie jego zdziwiony wzrok.
Pod klasą spotkałam Lou i Lucasa.

- Hej Fel! - Odparła dziewczyna.

- Coś się stało? - Zapytał chłopak.

- Nie nic - Wzrok utrzymywałam w strone ziemi.

- Przecież widzę. Chodzi o tatę?

- Nie możemy się spotykać.

- Ale to twoje zdanie czy twojego taty?

- Sama nie wiem - Łzy napłynęły mi do oczu.

- Fel odpowiedz proszę..

- Nie wiem tak! -krzyknęłam.

- Nie bądź nerwowa- Odparła Lou.

- A jaką mam być?! A dajcie mi spokój!- Odjechałam w stronę łazienek.

Podjechałam pod ścianę. Tu nikt się tak nie kręci i mogłam pomyśleć. Co się ze mną dzieję? Dlaczego krzyczę kiedy nawet tego nie chcę? Zadzwonił dzwonek. A ja wciąż tam siedziałam.
Stanęła przed de mną postać. Kucnął chłopak na wysokość mnie. Spojrzałam na osobę.

- Makel? - Otarłam łzy.

- Co się dzieje mała?

- Pytasz jak by cię to obchodziło.

- Bo właśnie tak jest.

- Po co mam ci mówić? Osobie która potraktowała mnie jak zło nie z tego świata.

Głośno westchnął spoglądając w dół. Podniósł głowę w górę na mnie.

- Musiałem - Jego oczy zabłyszczały się.

- Czego o de mnie chcesz?

- Nie płacz - Otarł łzę z mojego policzka.

Zdziwiona spojrzałam na niego. Uśmiechnął się.

- Nic już nie rozumiem.

- Nie musisz , ważne że ja znam prawdę. Słuchaj podejrzewam o co poszło i mówię ci z pełnym przekonaniem że twój tata dobrze mówi.

- Z skąd mam pewność że mówisz prawdę?

- A z skąd masz pewność że kłamie? Zastanów się Fel.

- Ale nie wiem nad czym.

- A jakie masz pytanie?

Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- No właśnie. Zadaj sobie najpierw pytanie na które będziesz szukać odpowiedzi.

Chłopak wstał. Spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
Odszedł o de mnie. Spoglądałam jak odchodzi. Moje serce nagle ruszyło. On ma racje. Oczekuje odpowiedzi ale na jakie pytanie? Moje życie nie ma sensu.. co ja wogóle wyprawiam?

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz