Rozdział 54~ To Ty!

613 70 9
                                    

Pov Leondre

Dotarłem do miasta. Było już ciemno. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie zacząć szukać. Jeśli będzie trzeba przeszukam całe miasteczko.
Wans! Idę po ciebie!

Pov Wannessa

Już nie mogę się doczekać kiedy Ed odsłoni moje oczy. Jestem bardzo podekscytowana. Chcę już zobaczyć wszystko!

- Gotowa? - Zapytał.

- Tak! - Wykrzyczałam.

Chłopak odsłonił moje oczy. Wielka sala. Mnóstwo światełek i ludzi. Tak jak kiedyś. Byli moi przyjaciele i znajomi. Spojrzałam na chłopaka. Mocno się w niego wtuliłam.

- Dziękuję!

- Nie masz za co kochanie - Odwzajemnił uścisk.

Muzyka zaczęła grać. Złapałam Eda za rękę ,a następnie pociągnęłaby go na parkiet. Zawisłam ręce na jego szyi. Jedno dłonie znajdowały się na mojej tali.

- Kocham cię motylku - Zaszeptał do mojego ucha.

Nagle znów przypomniał mi się Leo. Zrobiło mi się smutno,ale nie chciałam tego okazywać.

Tęsknię Leoś 💔

Pov Leondre

Poczułem dziwne ukłucie w sercu. Tak na chwilę cała złość we mnie znikła. Teraz wiem gdzie są. Nie odpuszczę! Zdobędę cię za wszelką cenę! Ściągnąłem dłonie w pięści. Zacząłem widzieć świat na czerwono. Czułem jak moja moc przepływa przez moje żyły. Zacząłem biec.

~~~~

Znajdowałem się przed budynkiem. Skoczyłem w górę. Zajrzałem przez okno dachowe. Wans wygląda tak ślicznie. Wygląda tak samo niewinnie jak kiedyś podczas naszej imprezy. Mogłem spoglądać na nią wiecznie. Oglądałem ją przez dłuższy czas. Widziałem jak Erik podchodzi do Wans. Całuje ją. Moje porządnie do niej stało się większe. Nie Leo! Opanuj się! Nie możesz zabić jego. Nie teraz! Byłem wściekły. Spoglądałem na nią.

Pov Wannessa

Ed oddałeś o de mnie. Nagle wokół mnie zebrał się czarny dym. Wokół słyszałam tylko szumy ludzi. Wyraźny głos przemówił.

- Wyjdź na zewnątrz..

- Leo? - Lekko się ucieszyłam.

Głos już nie odpowiedział. Dym wciąż znajdował się wokół mnie. Lekkie promienie światła prowadziły mnie do tylnych drzwi. Otworzyłam je. Znajdowałam się na zamkniętej uliczce. Wyszłam troszkę dalej. Nagle dym zniknął. Było mi zimno. Usłyszałam huk za sobą. Było zbyt ciemno abym mogła coś dotrzeć. Zbliżyłam się do światła latarni. Za sobą poczułam dłonie układające się na mojej tali. Nagle bah.. byłam przygnieciona do kamiennej ściany. Otworzyłam oczy. Widziałam znajome błyszczące czekoladowe oczy. W nich znajdował się czerwony błysk. Te usta, zapach i zimne ręce. Postać zbliżyła się do światła.

- Leo! - Krzyknęłam.

- Cii - Przyłożył palec do moich ust- Tylko nie krzycz - Zaszeptał. Pogładził mój policzek.

Bałam się że znów coś mi zrobi. Mój strach sprawiał ciarki. Tak samo jak kiedyś. Przejechał dłonią po mojej szyii. Jego twarz nie wyraziła żadnych emocji.

- Przepraszam , że zrobiłem to

- Przepraszasz?

- Nie wiesz jak muszę z tym włączyć. Z tym czym złym czym we mnie siedzi. Nigdy bym cię nie skrzywdził sama dobrze tym wiesz - Przyłożył dłonie do moich policzków.

- Czego o de mnie chcesz? - Moje usta drżały.

Jego wzrok spoczął właśnie na nich.

- Tylko jednego - Przyłożył swoje usta do moich. Czułam jak wypuszcza oddech. Czułam jak swoimi językiem lekko oblizuje moje wargi.

Przechodzi mnie ciarki. To był mój Leoś. To był chłopak którego tak kocham. W tym samym czasie zgłębiliśmy pocałunek. Jego dłonie błądziły po mojej tali. Podsadził mnie na swoje biodra. Trzymał za tyłek abym nie spadła. Lekko oddaliłam swoje usta od niego.

- Tęskniłem motylku - Uśmiechnął się.

- Ty nie wiesz jak bardzo marzyłam o tym aby cię pocałować. Pocałować mojego Leosia - Pocałowałam go w czoło.

Nagle zobaczyłam dym. Było wszędzie ciemno.

- Nie bój się. Jesteś ze mną - przytulił mnie.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz