2|Rozdział 15~Księżyc

360 41 3
                                    

Następny dzień. Jestem gotowa aby iść do szkoły. Jak każdego dnia tata zawozi mnie do szkoły. Wjeżdżam do budynku. Jadąc do szafki słyszę śmiechy i wyzwiska. Chciała bym zabić wszystkich ale to było by podejrzane gdyby tak nagle wszyscy znikli. I tak policja przeprowadzała w szkole dochodzenie. Nie mogę trafić za kratki. Nie jeszcze nie teraz. Muszę to wytrzymać. Oby do północy.

~Północ~

Spoglądałam na okno. Głośno westchnęłam kiedy księżyc wyjżał zza drzewa. Pewna siebie wstałam. Otworzyłam drzwi balkonu. Bez wachania skoczyłam z wysokości. Szybko zaczęłam biec w stronę lasu.
Z prędkością światła wskoczyłam na wysokie drzewo. Usiadłam na jednej z gałęzi spoglądając na księżyc.

- Powiedz mi kim naprawdę jestem?- Zaszeptałam- Dlaczego kiedy tylko ty jesteś mogę być sobą. Dlaczego nie mogę chodzić za dnia? Mam tyle pytań a żadnej odpowiedzi.

Tylko przy nim mogę się otworzyć. Mogę mu wszytko powiedzieć, wypłakać się. On mnie zawsze wysłucha.

- Jestem wampirem,ale rodzice też. Czemu tylko ja taka jestem?

- A dlaczego chcesz być inna?

Usłyszałam głos. Gwałtownie rozejrzałam się wokół siebie. Zobaczyłam ruch za krzakami. Ze skoczyłam z drzewa. Zaczęłam szybko biec. Nie byłam tak szybka jak osoba która przydusiła mnie do wysokiej trawy. Spojrzałam na osobę wisząca na de mną.

- Mikel?

- We własnej osobie- Uśmiechnął się. Wystawił do mnie dłoń.

Złapałam za nią.

- Czemu chcesz być inna?

- A wiesz jaka jestem? Gdzie ty byłeś? I co tu robisz? No i jak ty to zrobiłeś?

- A czy oczekujesz o de mnie odpowiedzi?

- No tak..

- a czemuż nie odpowiesz sobie na nie sama?

- Sama nie wiem - Westchnęłam.

- Wiem co zrobiłaś. Widziałem cię każdego dnia.

- Czemu mnie nie powstrzymałeś?

- Ja sam nie jestem aniołkiem - Wyciągnął papierosa.

- Więc kim jesteś?

- A na kogo ci wyglądam?- Uśmiechnął się. Stworzył z dymu kółko.

- Nie chcę mi się z tobą gadać. I tak nigdy nie odpowiadasz na to co chce wiedzieć.

- Bo tak się składa,że nie musisz wszystkiego wiedzieć.

- Jesteś wilkołakiem...

- Napewno ? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Poddaje się.

- Powiem że ja wiem kim jesteś- zbliżył się do mnie.

- Więc mi to powiedz. Ja sama nie wiem- Spojrzałam w jego zielone oczy.

- Jesteś wyjątkowym wampirem o zdolnościach o których marzy każdy śmiertelny na nawet nieśmiertelnik.

- Ale jakich?

- Ja też taki jestem,ale nie aż tak wyjątkowy jak ty.

- Robisz mi mętlik w głowie.

- To nie tylko rodzice cię stworzyli. Przyłączył się do tego księżyc.

Byłam zdziwiona.

- To co robisz przyczyni się to twojej przyszłości. Wiem że jest ci ciężko, ale musisz to przeboleć.

- Po co mi to mówisz? Czemu mnie śledzisz?!

- Bo jestem twoim opiekunem młoda- Mrugnął.

- Nie rozumiem.

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Kieruj się tym co masz w sercu.

- Tylko ja nie posiadam żadnych uczuć.

- Tego bym nie powiedział - Zdeptał papierosa. Nagle czarny dym pojawił się przy mnie.

Chłopak przyłożył dłoń do mojego policzka. Czułam jak jego serce bije szybko. Zbliżył usta do mojego ucha. Zaszeptał przez co przechodził mnie dreszcz.

- Pamiętaj,kiedy księżyc świeci to ja zawsze będę przy tobie - Zniknął.

Upadła na kolana. Nic z tego nie rozumiem.

- Dlaczego nigdy nie mogę uzyskać żadnej odpowiedzi? - Zwróciłam się w stronę księżyca.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz