Rozdział 26- Jej juz nie ma

269 29 2
                                    

Drogi pamiętniku.
Nazywam się Thomas Ros.
Może się wydawać, że jestem zwykłym nastolatkiem, ale to tylko pozory.
Nie raz jako człowiek borykałem się ,ze śmiercią.
Jako ktoś inny miałem wiele nie bezpieczeństw.
Niczego się nie bałem, aż do dnia kiedy spotkałem ją.
Wiedziałem kim była.
Ta dziewczyna była moim celem.
Na początku miałem ją nastraszyć, zabić.
Z czasem zrozumiałem , że jest moją przepustką do odzyskania rodziny.
Miałem zdobyć jej zaufanie, poznać ją.
Teraz wiem, że zrobiłem źle.
Ja wachałem się z decyzją czy robię dobrze czy źle. Byłem zaślepiony tęsknotą do rodziny.
Ona kiedy byłem blisko śmierci, uratowała mnie wiedząc,że sama może umrzeć.
Wtedy coś we mnie pękło.
Uczucie którego wcześniej nie znałem była miłość do tej dziewczyny.
Chciałabym cofnąć czas, znów być przy niej.
Teraz kiedy o tym myślę jak zmarła na moich oczach, żałuję.
Żałuję , że to nie byłem ja.
Drogi pamiętniku, to mój pierwszy i ostatni wpis.
Po prostu musiałem się komuś wyżalić.
Pomóż mi, tak jak ona potrafiła.

***
Na dworze padał deszcz. Niebo było ciemne. Dzień niby jak dzień, ale nie dla mnie.
Dla mnie było to dzień ostateczny z pożegnaniem się Felicji.
Wyszedłem z domu, ubrany w czarny garnitur. Obiecałem sobie, że nigdy go nie ubiorę,ale dla tej okazji po prostu musiałem z własnej chęci, nie z przymusu,ale po prostu chciałem.
Szedłem ulicami. Głowę miałem spuszczoną w dół. Każdy przechodzień spoglądał na mnie z uwagą. Zastanawiało mnie k czym myślą.

Przeszedłem przez bramę cmentarza.
Nad grobem czekali jej przyjaciele, rodzina i człowiek którego uratowała. Jej dziadek w tej samej osobie.
Pan Leondre spojrzał na mnie z uśmiechem. Przyłoży dłoń do mojego ramienia, które lekko poklepał mówiąc..

- Dobrze, że jesteś.

Czułem w tym szczerość i lekkie szczęście.
Jej prochy leżały w grobie,a sama myśl , że już jej nie zobaczę sprawiała, że jesteś wściekły! Mam wielki żal, chyba do siebie. Nie mogę jej obwiniać za to że umarła za mnie.

Każdy z rodziny wypowiadał kilka ciepłych zdań składając jedną czerwoną różę.
Nadeszła moja kolej.

- Felicjo...chciałem ci powiedzieć, że ja wierzę. Wierzę w to że jesteś gdzieś tu z nami. Wiem, że nie umarłaś. I jeśli patrzysz teraz na nas wiedz że tęsknię, - Po moich policzkach spłynęły łzy.

Złożyłem na jej grobie białą różę. Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem.

Po zakończeniu pogrzebu ruszyłem do domu. Tym razem płacząc.

****

Obudziły mnie szepty. Ciarki mnie przeszły. Zrobiło się nagle zimno.
Położyłem głowę na poduszkę usiłując zasnąć.

- Thomas, czekam na ciebie - Poczułem na swoim policzku leciutki pocałunek.

To nie mogą być zwidy. Natychmiast ubrałem się w jakieś rzeczy, wyciągałem białą, róże z wazonu i pobiegłem. Jest tylko jedno miejsce w którym może na mnie czekać.

Ciemne uliczki, chłodne powietrze, jasne latarnie. To było coś nie zwykłego. Ukochany biegnie po swoją wybrankę. Trochę jak w romantycznym filmie.

Dotarłem do wielkiego drzewa.

- Felicja! - Zawołałem.

Nikt się nie odezwał. Siedziałem przy drzewie, czekając. Mijały sekundy, minuty, godziny. Jej wciąż nie było.
Powoli traciłem nadzieję.
Wstałem i spojrzałem na wielki biały księżyc. Westchnąłem.

- Dlaczego tak musi być?! Dlaczego mi to robisz?! Dlaczego zabierasz mi osoby które tak kocham - Uderzyłem pięścią w konar drzewa. Spóściłem głowie w dół. Łzy ciekły strumieniami. Poczułem na swoim ramieniu dłoń. Niepewnie odwróciłem się.

- Felicja ? - Powstrzymywałem łzy.

Lekko się uśmiechnęła.
Przyłożyła dłonie do moich policzków , a następnie otarła łzy.
Była taka ciepła.

- Nie płacz Thomas - Znów się uśmiechnęła.

Wtuliłem się w nią z niedowierzaniem. Przecież ona nie żyje, nie może być duchem skoro czuje jej ciało. Odwzajemniła uścisk.
Nie chciałem jej puszczać. Chciałem mieć ją na zawsze przy sobie.

[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz