Otworzyłam oczy. Koło mnie nie było chłopaka. Dłoń położyłam na jeszcze ciepłe wgniecenie pościeli. Oparłam się o łokcie abym mogła więcej zobaczyć. Leondre siedział prze demną masując moje nogi. Uśmiechnęłam się.
- Co ty robisz? - Zapytałam z uśmiechem.
- Dzieńdoberek księżniczko- Zbliżył się do mnie aby złożyć się na moim czole słodki pocałunek. Wrócił do swojej czynności.
- To powiesz mi co takiego robisz?
- Próbóje znałeść jakiś punkt mięśniowy.
- Ale po co? - Uśmiechnęłam się.
- Oj coś ty taka dociekliwa z żadnego rana? - Również się uśmiechnął- Za niedługo przyjdzie lekarz. Trzeba cię ubrać w coś innego, wygodniejszego.
- Ale sama się ubiorę- Spojrzałam na niego spod byka.
- Ohn niech ci będzie - Pokazał swój rząd białych zębów.
- To podasz mi coś luźniejszego z torby?
- No jasne - Mrugnął w moją stronę.
Podszedł do torby. Słyszałam jak lekko mruczył coś pod nosem.
- Coś się stało?
- Ja w tej twojej torbie nic nie mogę znałeść ! - Wkurzył się lekko.
- Leoś.. prosze cię.. - Zaśmiałam się.
- Zaraz dam ci moje jakieś ciuchy i tak będzie najlepiej. Ej to całkiem nie głupi pomysł.
- Twoje zajebiste pomysły z samego rana - uśmiechnęłam się.
- Ha ha ha - Zaśmiał się sarkastycznie- Masz coś do moich zajebistych pomysłów?
- Nie? - Mój koncik ust lekko się uniósł.
Podszedł do mnie bliżej. Wbił się w moje usta. Jeżdżąc dłonią po mojej tali. Nie wiem kiedy tak szybko przewrócił mnie na brzuch. Złożył na moim pośladku mocny ale nie drażniący klaps.
- Czy ty sobie za dużo nie pozwalasz?
- Nie kochanie - Pocałował mnie w policzek masując miejsce uderzenia- Jestem twoim tatusiem- Wystawił mi język.
- Chciał byś. A teraz proszę mnie przewrócić na poprzednią pozycję i przynieś mi te rzeczy.
- Dobrze pani marudo- Zaśmiał się.
Zrobił tak jak kazałam. Podszedł do szafy. Wyciągnął z niej dużą czarną bluzę. I jakieś bokserki. Podał mi je.
- Porszę - Uśmiechnął się.
- dziękuję... Ale możesz teraz wyjść- Uśmiechnęłam się pewna siebie.
- A co jeśli nie?
- To się nie przebiorę.. i będę czekać aż wyjdziesz.
- ahh... Jesteś nie możliwa- Wyszedł.
- I nie podglądają w jaki kolwiek sposób! - Krzyknęłam.
Mogłam teraz swobodnie się przebrać. Z bokserkami szło mi ciężej. Musiałam dłoni złapać najpierw za jedną nogę później za drugą. Z tyłkiem szło najgorzej ponieważ nie miałam jak oprzeć się aby go podnieść. W końcu trzeba ciężar przeżucić na nogi. Tylko tym razem moje nogi odmawiają posłuszeństwa.
Nie chciałam. Krępowałam sie i to bardzo, ale zawołałam Leo. Za nim przyszedł do pokoju dużą bluzą zasłoniła miejsce intymne.- Tak? - Zapytał.
- Mam problemy z dolną częścią garderoby - Powiedziałam dość wstydliwie.
- Nie możesz ubrać bokserek?
- Tak..
- Trzeba było mówić tak odrazu. Mogłaś wcześniej krzyczeć jeszcze Coraline była w domu i by ci pomogła a teraz nie jestem pewien czy chcesz abym ci pomógł.
- Jeśli ty nie to nikt. No chyba że mi pomoże lekarz- Uśmiechnęłam się.
- O nie na to nie pozwolę!
Zbliżył się do mnie.
- powiedz co mam robić.
- Musisz podnieść lekko moje ciało a ja je wsunę.
Uśmiechnął się lekko w moją stronę. Lekko podnosił moje ciało. Układało się tak jakbym robiła mostek. Naszczęście nic nie widział gdyż duża bluza wszytko zasłaniała. Położył mnie lekko na pościel.
- Już wszytko Okey?
- Tak.. dobrze że miałam tą dużą bluzę.
- No nie wiem..
- Ha nie chciał byś zobaczyć jej nago
- Z skąd wiesz że nie? - Jego teraz znajdowała się nad moją.
- Leoś... Lepiej przyszykuje się na przyjazd lekarza- Uśmiechnął się.
Podszedł do szafy. Wyjął kilka ubrań. Wyszedł. Zostałam na chwile sama. Głośno westchnęłam.
~ Na Instagramie będę umieszczał zdjęcia z podróży jeśli kogoś to interesuje :) do zobaczenia ~
Ps.. kolejny rozdział będzie później :p
CZYTASZ
[Poprawki]Pocałunek Wampira 1&2 || Leondre Devries
Fanfiction(Cz. 1 Opis skrótowo) Zwykła prosta dziewczyna z codziennym życiem. No a jednak nie. Każdej nocy obiawia się jej sen a raczej koszmar. Chcę dowiedzieć się za wszelką cenę jak się kończy. Ma dość cierpienia. Poznaje pewną paczkę a w nim chłopaka w kt...